
REKLAMA
Do nazewnictwa intymnych części swojego ciała używamy języka tylko w 3 wariantach: medycznym, wulgarnym albo dziecinnym. Nie wymyślono w polskim języku nazewnictwa waginy, które byłoby przyjemne i neutralne; takie, którego mogłaby używać ośmio-, osiemnasto-, i osiemdziesięciolatka.
Podobnie nieneutralne są reklamy podpasek: większość z nich wskazuje na związany z menstruacją wstyd, który dane podpaski mają zniwelować. Każda z nas, zakładając podpaskę marki X, powinna poczuć się pozbawiona miesiączkowych trosk, z lubością wskoczyć w ulubione (koniecznie białe i obcisłe) spodnie i spocząć na wyimaginowanym różowym, pluszowym fotelu, bo ten kawałek materiału pozwoli "jej skórze oddychać" i przestać się bać tego, że ktoś, nie daj boże, zauważy, że ma okres. Jakby był to stan nienaturalny, z którym nie boryka się połowa populacji w wieku rozrodczym.
Śpiewająca wagina
Tymczasem firma Bodyform w najnowszej kampanii marki żelu do higieny intymnej Libresse podjęła walkę ze stereotypami na temat żeńskich genitaliów.
Tymczasem firma Bodyform w najnowszej kampanii marki żelu do higieny intymnej Libresse podjęła walkę ze stereotypami na temat żeńskich genitaliów.
Bohaterką spotu jest śpiewająca – i w dodatku utalentowana! – wagina, która na swój wokalny warsztat wzięła temat akceptacji własnych kształtów. Piosenka ma zwrócić uwagę na to, że wiele kobiet miewa kompleksy ze względu na wygląd – i to nie tylko swojego brzucha czy piersi, ale właśnie tej najintymniejszej części ciała.
W 3-minutowej reklamie pokazano przedmioty, które mogą przypominać kształtem żeńskie genitalia – portmonetkę, muszlę czy przekrojony grejpfrut. Zdjęcia przeplatają się z portretami kobiet – właścicielkami owych kształtów – które swojej kobiecości absolutnie się nie wstydzą.
Polski akcent w reklamie
I nie jest to reklama wulgarna, ani dziecinna. Jest za to klimatyczna, nieco zabawna i przepięknie nakręcona. Póki co kampania "Viva La Vulva" prowadzona jest w Danii i w Szwecji, w marcu pojawi się również w Wielkiej Brytanii.
I nie jest to reklama wulgarna, ani dziecinna. Jest za to klimatyczna, nieco zabawna i przepięknie nakręcona. Póki co kampania "Viva La Vulva" prowadzona jest w Danii i w Szwecji, w marcu pojawi się również w Wielkiej Brytanii.
Nie wiadomo, czy Polki będą miały szansę ujrzeć ją na swoich ekranach, ale polski akcent jest w tej reklamie widoczny – jej współtwórcą jest bowiem Maurycy Gomulicki – grafik, fotograf i autor krótkich form filmowych, o którym głośno było ostatnio przy okazji fotograficznej wystawy "Dziary", prezentującej tatuaże przestępców i marynarzy z czasów PRL-u.
Nie pierwszy raz artysta podejmuje zresztą tematy kobiecości – szczególnej uwadze polecamy fotoreportaż z jego życia łóżkowego, "Nightflight to Venus". – Zwykle mam dużo rezerwy w stosunku do projektów reklamowych, ale reklamę jak widać też można zrobić fajnie i sensownie. Ta jest najlepszym przykładem tego, że spełniając swoje komercyjne funkcje, może przy okazji służyć szlachetniejszym celom i być autonomicznym dziełem – powiedział twórca.