Dzieci powinny być chwalone za kreatywność i dobre serce; tylko tak traktowane będą mogły w życiu mierzyć wysoko. Niestety nie pozwala na to nie tylko cały system edukacji, ale również poszczególni nauczyciele, którym podcinanie skrzydeł wychodzi perfekcyjnie.
"Znajdź swój cel w życiu. Unikaj pośpiechu, hałasu i stresu. Wzmacniaj więzi rodzinne. Nie narzekaj. Pomagaj innym" – napisał w zeszycie do j.polskiego 8-letni Franek. Nauczycielka tego pięknego przekazu nie doceniła, skomentowała za to charakter pisma młodego idealisty. "Pisz staranniej" – napisała. Średnio zresztą starannym pismem.
O tym, że szkoła uczy szablonowego myślenia i forma jest w niej bardziej doceniana niż treść, wiemy od dawna. Że jest to błąd prowadzący do kształtowania idealnych pracowników korporacji, mówi się coraz częściej. Wygląda jednak na to, że dla wielu nauczycieli dalej jest to wiedza tajemna.
Bo zamiast chwalić dziecko za piękne wartości, którymi postanowiło się podzielić, krytykuje się je za niestaranne ich napisanie.
Serduszko za wartości
Nikt nie zaprzecza temu, że dziecko powinno uczyć się ładnie pisać, mimo że odręczne pismo w codziennym życiu odeszło już do lamusa. Tak samo, jak powinno uczyć się liczyć, mimo że kalkulator ma nawet w telefonie. Natomiast w świecie idealnym uczeń powinien za swoją pracę otrzymać inną informację zwrotną; typowa nauczycielska krytyka pisma mogłaby pojawić się obok pochwały.
Zrozumiałe jest, że nauczycielka nie ma czasu na pisanie wyrażających zachwyt peanów, ale napisanie jednego miłego zdania (albo chociaż serduszka – wszak dziecko jest na początku swojej edukacji), nie wiąże się ze specjalnym wysiłkiem.
Za to brak docenienia zniechęca je tylko do wyrażania swoich myśli i tworzenia sensownego przekazu. Uczy tylko schematyczności.