Momentami odnoszę wrażenie, że krytykowanie Halloween stało się modne, a szukanie argumentów, by tym "zagubionym" przemówić do rozsądku jest już tak absurdalne, że aż śmieszne. Chociaż może jednak bardziej przerażające, szczególnie gdy pada z ust osób teoretycznie inteligentnych.
Infografikę, do której się zaraz odniosę, udostępniła nauczycielka ze stolicy. Teoretycznie autorytet, osoba po studiach, więc powinna mieć pewien zakres wiedzy, może mniej przyćmiony przez religię, która rozumiem, że dla niektórych jest bardzo ważna. Ale do brzegu.
Z grafiki udostępnionej przez "Mały Przewodnik Katolicki" dowiadujemy się pięciu "prawd", a wszystkie da się obalić w kilka sekund. Choć jest ona sprzed kilku lat, wciąż cieszy się dużą popularnością. Udostępniło ją tysiące osób.
1. Śmierć to, śmierć tamto
Śmierć to poważna sprawa.
A ktoś mówi, że nie?
Niedobrze śmiać się z tych, którzy umarli.
A kto się śmieje z umarłych? Skąd wniosek, że przebieranie się z okazji Halloween to "śmianie się"? Chyba nigdy nie zrozumiem naszego nadęcia związanego ze śmiercią. Dzieci prędzej czy później dowiedzą się, że człowiek jest śmiertelny. Rolą dorosłych jest rozmawianie i tłumaczenie. Gdyby przeanalizować większość bajek dla dzieci, to są tak ukryte przekazy o ciele, życiu człowieka/istoty żywej w ogóle.
Halloween to maskarada, zabawy przebierane. Kojarzone głównie z elementami krwisto-kostnymi, warto jednak podkreślić, że uczestnicy takich imprez często przebierają się za zwierzątka, postaci z filmów, znanych ludzi. Poza tym... może należałoby przy okazji zakazać chodzenia po domach również kolędnikom?
Należy okazywać im [zmarłym] szacunek.
W jaki sposób na przykład? Czy kłótnia na cmentarzu, o to, czy znicz postawić bardziej w lewo, czy bardziej w prawo się zalicza? Albo wizyta na grobie ciotki kolegi z poprzedniej pracy, by zaprezentować nowy kozak?
2. Zabawa w duchy może potęgować w dzieciach koszmary i lęki nocne
Litości. Po pierwsze samo słowo "zabawa" sugeruje, że dziecko bieganie w masce wilkołaka potraktuje w kategorii rozrywki, a nie traumy, a po drugie obawiam się, że współczesne dzieci żyjące na wpół wirtualnie, więcej niebezpiecznych bodźców odbierają z telewizji czy internetu.
Zupełnie przypadkiem przypomniały mi się również "pamiątki", które można było kupić na sierpniowym IX Światowym Spotkaniu Rodzin. Wnoszę o całkowite zakazanie Halloween. To cios w nasze skromne i oszczędne przyzwyczajenia.
5. 1 listopada świętujemy to, że wszyscy jesteśmy powołani do bycia świętymi.
Tak. A 31 października jest Halloween i wtedy się bawimy.
Pozwoliłam sobie oczywiście na sporo uszczypliwości i wyolbrzymień, ale wyjątkowo drażni mnie ten rodzaj retoryki – mylenie i mieszanie pojęć i argumenty na poziomie "nie, bo nie". Jak miałabym rozmawiać z dzieckiem i skorzystać z takiej właśnie ściągi, to wolałabym zamilknąć na wieki.
Zastanawia mnie krytyka Halloween, bo wychodzę z założenia, że jeżeli nie odpowiada mi taki rodzaj zabawy, to z niego nie korzystam. Nie przeszkadza mi jednak, że wieczorem grupy przebranych ludzi spędzą miło czas i puszczą wodze wyobraźni. Wątpię również, że przez ten rodzaj aktywności grozi im opętanie.
Równie dobrze można by napisać ściągę w podobnym stylu na temat Wszystkich Świętych. Dziady, czyli zwyczajne wywoływanie duchów, kłótnie przy nagrobkach, rewia mody, tradycja odpustowa, kupowanie wiązanek i zniczy "na pokaz". Czy wszyscy się tak zachowują na cmentarzu? Oczywiście, że nie. Więc w obu przypadkach może darować sobie generalizacje i zarówno 31 października, jak i 1 listopada spędzić po swojemu.