Dziecko wymiotuje do kubka pośrodku sklepu. To pokazuje, jak traktuje się klientów
Redakcja MamaDu
21 października 2018, 19:47·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 października 2018, 19:47
Mama dziecka, które nagle źle się poczuł prosi o udostępnienie toalety. To, co usłyszała od pracownika bialskiej Biedronki mocno ją zdziwiło. Z bezradnością patrzyła, jak jej dziecko wymiotuje do plastikowego kubeczka na sklepowej sali, bo toalety nie udostępniono. Tak trudno było pomóc?
Reklama.
Klient nie ma tu wstępu
Po zdarzeniu pani Joanna sytuację opisała i wysłała do lokalnej gazety. 3 września po godzinie 19:00 udała się na zakupy do Biedronki (mieszczącej się w centrum handlowym SAS). – Wracałam z synem z basenu. Postanowiliśmy wstąpić do marketu kupić chleb – opisała.
– Nagle Michał gorzej się poczuł. Zrobił się blady, opadł z sił i zrobiło mu się niedobrze. Zapytałam pracownika sklepu, czy mogę skorzystać z toalety. Odpowiedział, że nie – dodała dalej. Taki sam komunikat usłyszałam od kierownika sklepu, który stwierdził, że obok znajduje się apteka i to właśnie tam powinniśmy się udać – zrelacjonowała oburzona.
RODO "uchroniło"...
Abusrdalne jest również to, że w trakcie dyskusji Joanna zażądała danych kierowniczki sklepu, dowiedziała się, że ujawnienie imienia pani kierownik sklepu nie jest możliwe z powodu RODO, a matka może ewentualnie zadzwonić na infolinię.
Cała sytuacja była upokorzeniem dla klientki. – To skandal. Mój syn wymiotował do plastikowego kubeczka, który akurat miałam przy sobie. Rzuciłam zakupy, wzięłam dziecko na ręce i przeciskając się przez stojących w kolejce ludzi, wyszłam. Na koniec usłyszałam, żeby zabrać ze sobą kubeczek – dodała na koniec matka.
Jak się okazuje, taka sytuacja nie jest rzadkością. Jedna z czytelniczek przytoczyła w komentarzach swoją historię z Biedronki. – Spotkała mnie ostatnio bardzo podobna sytuacja... Mój 4-letni syn tak samo źle się poczuł i zaczął wymiotować, staliśmy niedaleko pieczywa, więc bez wahania wzięłam woreczek do bułki, który był oczywiście z małymi dziurkami, więc wymioty syna z woreczka zaczęły po prostu wylatywać, obok stała pracownica sklepu, wykładała pieczywo, proszę ją, żeby dała mi cokolwiek, żebym mogła to wytrzeć, i przetrzeć synowi wymioty z ubrań, a ona na to "A co ja mogę pani dać teraz?"– zareagowała komentarzem po opisanej przez nas historii.
– Mówię do niej cokolwiek... Z wielką łaską poszła na magazyn, nie było jej kilka minut, w tym czasie inna matka na szczęście podała mi chusteczki higieniczne, żebym mogła, chociaż synowi buzię wytrzeć. Po czasie przyszła pracownica, z rolką papieru toaletowego, i patrzyła na mnie czy zacznę sprzątać... Oczywiście szybko ogarnęłam, zabrałam wszystko ze sobą, większość ludzi patrzyła na mnie, jakbym była trędowata, chyba nigdy nie widzieli dziecka, które znienacka zaczęło wymiotować... Pracownica cały czas patrzyła na mnie czy wychodzę z biedronki, czy zostałam i robiłam zakupy – opisała w dalszej części.
O komentarz poprosiliśmy Biedronkę.
W odpowiedzi na Pani pytania przesyłamy wypowiedź Barbary Tokarz, menedżera ds. relacji zewnętrznych w Jeronimo Martins Polska S.A.:
„Wyrażamy ubolewanie, że klientkę spotkała niekomfortowa sytuacja w jednym z naszych sklepów. Rozumiejąc zdenerwowanie klientki całą sytuacją związaną ze stanem zdrowia dziecka, podkreślamy, że nasz pracownik zaproponował pomoc, jednak nie mógł wyrazić zgody na wniesienie na teren sklepu kubka z nieokreśloną substancją. W ten sposób postąpił zgodnie z procedurami dot. bezpieczeństwa obrotu żywnością. Z uwagi na obowiązujące przepisy sanitarne udostępnienie toalety przeznaczonej dla pracowników innym osobom niestety nie jest możliwe.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, w miarę możliwości wyposażamy nasze remontowane oraz nowo wybudowane placówki w ogólnodostępne toalety. Przykładowo, w Białej Podlaskiej taka toaleta znajduje się w sklepie Biedronka przy ul. Anny Jagiellonki 1”