
Pod koniec września przy szkole podstawowej w podwarszawskich Ząbkach pojawiło się niepokojące ogłoszenie. Karta A4, na nim trzy zdjęcia kilkuletnich dzieci, informacja, że zaginęły i prośba o pomoc w ich znalezieniu. Do kontaktu numer telefonu. Tylko tyle. Wśród dzieci mieszkających w okolicy i uczęszczających do szkoły wybuchła panika.
– W pierwszej reakcji była panika, że to na pewno ktoś ze szkoły – opowiada redakcji Mamadu mieszkanka Ząbek, mama 6-latka i znajoma rodziców dzieci, które chodzą do ząbkowskiej podstawówki. - Szkoła jest dość duża, więc dzieciaki nie były pewne, czy to nie jakieś rodzeństwo z innych klas. Poza tym historia momentalnie zaczęła żyć własnym życiem, niektóre dzieci podawały jako pewnik, że to tata je porwał – dodaje.
Może cię zainteresować: 4-latek uprowadzony z krakowskiego przedszkola. Zrozpaczona matka szuka pomocy









