Za chwilę zacznie się sezon infekcji w żłobkach, przedszkolach i szkołach. Pediatra i blogerka, Dagmara Chmurzyńska-Rutkowska, przestrzega przed antybiotykami i "syropkami" dla dzieci. – Szkoda waszych pieniędzy na takie specyfiki – pisze. Co poleca w zamian?
To informacja cenna dla tych rodziców, którzy nie chcą niszczyć odporności dzieci. Dagmara Chmurzyńska-Rutkowska nie tylko przyjmuje w gabinecie dzieci i ich rodziców, ale również udziela się w sieci – tworzy bloga "MAMA pediatra". Pisze na temat diet niemowlęcia, szczepienia, infekcji dziecięcych, pierwszej pomocy itp.
Obserwuję ten profil od jakiegoś czasu, to cenne źródło wiedzy dla każdego rodzica. Ostatnio moją uwagę zwrócił post, który jest pewnego rodzaju przygotowaniem do sezonu przeziębień.
Sezon na infekcje zacznie się lada moment, a większość nieuświadomionych rodziców pójdzie do apteki i wykupi syrop, bądź antybiotyki. To błąd. Na szczęście lekarka zdecydowała się o tym napisać.
– Lato powoli od nas odchodzi. Zaraz rozpocznie się sezon infekcyjny, za którym nikt nie tęskni. Przy tej okazji chciałbym przypomnieć, że: blisko 90 proc. infekcji dróg oddechowych u dzieci to infekcje WIRUSOWE. Na infekcje wirusowe NIE podajemy antybiotyku. Jedynym lekiem przeciwwirusowym stosowanym w infekcjach dróg oddechowych, który ma udowodnioną skuteczność działania (w niektórych grupach pacjentów), jest Oseltamiwir stosowany w grypie.
O syropach na kaszel zapomnijcie. Słodki "napój" rozsiewa tylko wirusy. Dokładniej tłumaczy to specjalistka. – Więc jeśli pytacie, czy polecam reklamowany w telewizji syrop na wirusy to: NIE, nie polecam, bo on działa tak samo na wirusy, jak na "pypcia" na języku i kurzajkę na stopie. Szkoda waszych pieniędzy na takie specyfiki. Lepiej zakupić słoik miodu albo porcję warzyw do obiadu – czytamy na blogu.
Czy rada nie wydaj się wam przydatna? Sięgniecie w tym sezonie po antybiotyki i syropy?