Szczęśliwe pary zdradzają swój sekret. Jedna rzecz, która różni je od frustratów i samotników
Redakcja MamaDu
07 września 2018, 14:54·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 września 2018, 14:54
Dobry związek, czyli jaki? Co zrobić, by nasze szczęście tu i teraz trwało wiecznie? Na te pytania nie ma jednej odpowiedzi. Ale na szczęście są pary, które żyjąc razem wiele lat, dzielą się wskazówkami. Socjolożka zapytała je, co powoduje wymarzone "żyli długo i szczęśliwie". Odpowiedź jest wyjątkowo prosta.
Reklama.
"My" zamiast "ja i ty"
Julita Czernecka jest doktorem socjologii na Uniwersytecie Łódzkim. W swoim badaniu zaobserwowała, że niezwykle istotne jest myślenie w kategorii "my". Wspólne plany, zamiast planów dotyczących tylko nas, często wiążą się z odpuszczaniem własnych ambicji. "Nie chodzi o to, by nie realizować swoich własnych planów czy marzeń, ale o to, by pomyśleć, czy ta druga osoba będzie się czuła komfortowo w tej sytuacji. To dylemat, jak pogodzić prawo decydowania o swoim życiu z życiem bliskiej nam osoby" - pisze w swoim artykule.
Rozwiązaniem jest takie ułożenie życiowych planów, by obie strony były usatysfakcjonowane. Czasem okazuje się, że lepiej będzie, jeśli jedna ze stron poczeka z realizacją swojego celu, a innym razem musi z niego zrezygnować. Jednak czy to rzeczywista strata?
Priorytety w związku
Socjolożka podkreśla, że cechą szczęśliwych par są wspólne priorytety. Konflikt pojawia się, gdy dla jednej ze stron najważniejsze jest dobro ogółu, a dla drugiej jej osobiste ambicje. W dobrym związku dla każdego liczy się to pierwsze, dlatego rezygnacja np. z kosztownej pasji na rzecz budowy wspólnego domu, powinna być wyborem oczywistym. Choć niewykluczone, że bolesnym.
Wspólne życie codzienne
Z obserwacji Julity Czerneckiej wynika również, że szczęśliwe pary szanują wzajemnie swoje plany na każdy dzień i dotrzymują danego słowa. Przykład: umawiamy się, że pójdziemy do kina z tygodniowym wyprzedzeniem, po czym, kiedy przychodzi co do czego, jedna ze stron stwierdza, że woli jednak spędzić wieczór z koleżankami lub grając z kumplami w piłkę. Takie zachowanie nie przyczynia się do trwałości relacji i wspólnego szczęścia. Ideałem byłoby, gdybyśmy zawsze, nawet sprawy, które wydają się drobnostkami, ustalali wspólnie.
Gra do jednej bramki
Dobre związki to takie, w których jedno za drugie da sobie rękę uciąć. W których poczucie jedności jest wyrażane również na zewnątrz, czyli np. podczas rodzinnej dyskusji, kiedy jedno jest atakowane, drugie wstawia się za nim murem. Oczywiście nie chodzi o to, że zgodne pary zawsze myślą i postępują tak samo. Poczucie jedności buduje się, wykorzystując te sytuacje, w których akurat jednogłośnie stanowimy jeden front. Ponadto, do tej gry do jednej bramki zawsze warto dążyć. Jak? Otwarcie i szczerze rozmawiając o wcześniej wspomnianych priorytetach.
Ważne okazują się też drobne gesty, codzienna czułość i wyrażana wprost chęć wspólnego budowania. Jak podkreśla Julita Czernecka: "nie chodzi o zupełną rezygnację z siebie, swojej autonomii, marzeń i planów, jednak to 'my' stanowi drogowskaz przy codziennym podejmowaniu decyzji, które nie dotyczą już tylko naszego życia, ale też życia partnera czy partnerki".