Niejeden rodzic mógł się zdziwić, gdy posłał dziecko do przedszkola, a tam poproszono go o podpisanie zgody na... przytulanie. – Rodzice doskonale rozumieją, że mamy teraz takie czasy, że te zgody są wymagane – mówi dyrektorka jednego z przedszkoli, w których wprowadzono tego typu klauzulę.
"Wyrażam/y zgodę na dokonywanie czynności pielęgnacyjnych przy moim dziecku oraz wyrażanie czułości poprzez przytulanie, głaskanie, tulenie do snu" – taką deklarację muszą podpisać rodzice posyłający dzieci m.in do przedszkola Motylek w Mysłowicach, żłobka Jaś i Małgosia w Siedlcach czy Smykolandii w Osieczanach.
Beata Motyl, dyrektorka Motylka – niepublicznego żłobka i przedszkola z oddziałami integracyjnymi – mówi, że takie zgody to obecnie konieczność.
– Ze względu na to, żeby rodzice nie mieli później pretensji, że przytulamy dzieci, bo niektórzy mogą sobie tego nie życzyć. Jest coś takiego, jak dobry i zły dotyk, i to zależy od interpretacji rodzica – mówi dyrektorka placówki.
– Rodzice są różni, pewne rzeczy mogą opacznie zrozumieć, a my przecież nie robimy dzieciom nic złego, tylko je przytulamy. Chcemy, aby czuły się jak w domu, gdzie zawsze znajdą wsparcie i pocieszenie poprzez przytulanie czy głaskanie. Dbamy o nie jak o własne dzieci – podkreśla.
Znak czasów
Beata Motyl zaznacza, że jak dotąd nigdy nie zdarzyło się, aby rodzice któregokolwiek z dzieci nie wyrazili zgody na przytulanie dziecka. Co więcej, rodzice przedszkolaków wykazują wiele zrozumienia dla nowych zasad.
– Teraz prosimy o zgody w bardzo wielu sprawach. Rodzice nie pytają, skąd takie wymogi, wręcz przeciwnie – podpisują wszystkie zgody. Oni to doskonale rozumieją, że mamy teraz takie czasy, że te zgody są wymagane. Przedszkole po prostu musi się zabezpieczać – mówi dyrektorka przedszkola.
Zbieranie podpisów ma służyć ochronie nauczycielek w przedszkolu przed bezpodstawnymi oskarżeniami o molestowanie, a dzieci przed nadużyciami. W niektórych placówkach rodzice muszą też wyrazić zgodę, aby opiekunki pomagały dzieciom w toalecie czy w przebieraniu się.
"Pierwsze słyszę"
Większość rodziców, których zapytaliśmy o pomysł zbierania tego typu deklaracji, było zaskoczonych.
– Pierwsze słyszę, żeby zakazać w przedszkolu przytulania czy dotykania dziecka. A co, jeśli dziecko płacze i samo chce się przytulić? To opiekunka ma uciekać? Trochę tego nie rozumiem – mówi Michał, tata 3-letniego Piotrusia.
– Wydaje mi się to dziwne. Mi, jako mamie, bardzo zależy, żeby mój syn miał w przedszkolu panią, która go przytuli, pogłaszcze i będzie okazywała mu czułość. Z doświadczenia wiem, że taka czuła pani robi całą robotę adaptacyjną. Poza tym fakt, że w przedszkolu jest ktoś, kto go przytuli i stworzy atmosferę bezpieczeństwa, jest dla mnie o wiele ważniejszy niż to, ile jest godzin rytmiki, a ile angielskiego – stwierdza Ewa, mama Witka.
– Wcześniej o tym nie myślałam, ale pewnie gdybym dostała taką zgodę do podpisu, zaczęłabym się zastanawiać, czy faktycznie jej nie podpisać. Bo może skoro już jest, to znaczy, że jakieś dziwne przypadki mogły mieć miejsce w tym przedszkolu. Sama nie wiem – zastanawia się Joanna, mama Zosi.
O ile w przypadku kilkuletnich dzieci, które są już samodzielne, takie deklaracje mogą mieć jakiś sens, trudno oczekiwać tego samego w żłobku, gdzie opiekunki muszą przebrać, przewinąć czy wysadzić dziecko.
Przytulanie dobre dla zdrowia
"By przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie.By zachować zdrowie, trzeba ośmiu uścisków dziennie.By się rozwijać, trzeba dwunastu uścisków dziennie" – twierdziła Virginia Satir, amerykańska wybitna psychoterapeutka, specjalistka w terapii rodziny. I jej słowa powinniśmy potraktować jak najbardziej poważnie.
Przytulanie nie tylko osusza łzy i koi nerwy. Istnieją badania, które wykazują, że przytulanie dzieci wpływa na ich rozwój intelektualny, psychiczny, a nawet, że przytulanie chroni przed infekcjami.
Dotyk jest niezbędny do prawidłowego rozwoju. Te z dzieci, które są go pozbawione, częściej chorują czy tracą na wadze, a cały proces rozwojowy przebiega u nich wolniej.