Kuriozalne sytuacje w polskich szkołach. Dziecko nie może podpisać się imieniem i nazwiskiem
Redakcja MamaDu
05 września 2018, 11:11·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 05 września 2018, 11:11
Sprawdzanie obecności wyczytując numerki zamiast nazwiska, anonimowe prace plastyczne na konkursie oraz znaczki geometryczne zamiast imion na szafkach w przedszkolnych szatniach to początek problemów z interpretacją przepisów dotyczących ochrony danych osobowych. Jak się okazuje są szkoły, w których RODO-absurdy skutecznie utrudniają szkolne funkcjonowanie.
Reklama.
O nowych wątpliwościach w sprawie RODO poinformował na swoim koncie na Twitterze dr Maciej Kawecki, koordynator reformy ochrony danych osobowych w Ministerstwo Cyfryzacji. Otóż są szkoły, w których nauczyciele boją się zabierać sprawdziany do domu oraz zabraniają podpisywania zeszytów. Zdaniem dra Kaweckiego to przesada.
Wątpliwości nauczycieli i dyrekcji szkół dotyczą przede wszystkim przetwarzania danych osobowych, których nośnikiem są podpisane kartkówki czy sprawdziany, poza szkołą. Nauczyciele boją się również braku przepisów, które określałyby, jak podpisane sprawdziany miałyby być transportowane.
Maciej Kawecki apeluje o rozsądek i wyjaśnia: – Oczywiście dobrą praktyką jest wprowadzenie w regulaminie szkoły/statucie postanowienia zobowiązującego nauczycieli do ochrony klasówek. Tyle. Ale absolutnie mogą [zabierać klasówki do domu – przyp. red.]. To jest konieczne do podejmowanych działań edukacyjnych – czytamy w jednym z komentarzy pod twittem.
Podpisywanie sprawdzianów imieniem i nazwiskiem to jedna z kłopotliwych RODO-sytuacji w szkole. W mediach przeczytać można było o rezygnacji z imion na szafkach w przedszkolnej szatni, sprawdzaniu listy obecności po numerku oraz konkursie plastycznym, w którym na pierwszy rzut oka wzięli udział sami anonimowi artyści.