Coraz więcej mówi się o pedofilii w Kościele Katolickim. Podczas gdy w miniony weekend na bramach kościołów w całej Polsce zawisły dziecięce buciki, Fundacja "Nie lękajcie się" opublikowała na swoim profilu mocny post. Historia Jurka, który przez wiele lat był molestowany przez duchownego, ma być przestrogą dla innych rodziców.
W niedzielę (26 sierpnia) odbyła się akcja "Baby Shoes Remember". Na bramach i ogrodzeniach parafii w całym kraju zawisły dziecięce buciki. Ten gest ma być upamiętnieniem ofiar pedofilii w Kościele Katolickim. Manifest ma zwrócić uwagę na cierpienie tysięcy ofiar i wezwać kościół do rozliczenia.
Jedną z ofiar, która od lat czeka na zadośćuczynienie za doznane krzywdy, jest Jurek. Jego historię opisała Fundacja "Nie lękajcie się", niosąca pomoc ofiarom pedofilii w kościele. Fundacja podkreśla, że "w ramiona księdza wpychają dziecko nieświadomi rodzice".
– Są dumni, że ksiądz się nimi zainteresował – piszą. I przestrzegają – Ksiądz ma łatwy dostęp do dziecka. Zna z konfesjonału jego sekrety, lubi wypytywać o masturbację.
"Był troskliwy i ciepły"
Na zdjęciu na profilu Fundacji widzimy Jurka razem z księdzem. To jego wieloletni oprawca, choć początki tej "znajomości" nie zapowiadały tragedii. Jurek pochodził z domu z problemami, jego ojciec był prawdziwym tyranem, znęcał się nad całą rodziną.
– Trzeba było chłopaka (Jurka – przyp. red.) wywozić do krewnych, bo był katowany prze ojca tak, że wstyd go było pokazać ludziom. I wtedy w tej historii pojawił się ksiądz – czytamy.
Ksiądz, którego twarz na fotografii jest zakryta, obiecał pomóc rodzinie i zabrał chłopca ze sobą do Włoch. Na początku rozpieszczał podopiecznego – kupował mu prezenty, zabierał na wycieczki. Gdy zdobył jego zaufanie, przystąpił do ataku.
– Kiedy ksiądz poczuł się pewniej, zażądał jednak zapłaty za swoją dobroć. Wchodził nocą do jego (Jurka) łóżka i wkładał mu ręce w majtki. Prosił, żeby Jurek dał mu się tam potrzymać. Mówił, że to nie takie straszne, że najlepiej, żeby policzył wolno do dziesięciu. Inna zabawa to masturbacja – czytamy.
Nie znał języka, nie miał dokąd uciec
We Włoszech Jurek był zdany na łaskę i niełaskę księdza-oprawcy. Nie znał języka, więc nie potrafił porozumieć się z lokalnymi mieszkańcami i poprosić o pomoc. Poza tym ten "troskliwy opiekun", jakim miał być duchowny, zagroził mu, że jeśli będzie protestował, odeśle go do domu. A tam czekał kolejny kat – ojciec.
– Jednak Jurek przez kilka lat musiał się bać, czy ksiądz przyjdzie wieczorem i włoży mu ręce w majtki. Porankami obserwował jak tymi samymi rękoma ksiądz rozdawał komunię wiernym – pisze autor posta.
– Pomyśl tylko, wyobraź to sobie. Masz kilkanaście lat. Mieszkasz w kraju, którego mieszkańcy porozumiewają się językiem, którego nie znasz. Nie masz gdzie wracać, bo Twój dom to piekło… Oni wybierają takie dzieciaki – podkreśla.
Jak rozpoznać, że dziecko jest molestowane?
Publikując podobne historie Fundacja "Nie lękajcie się" chce nie tylko ośmielić inne ofiary do podzielenia się swoimi przeżyciami, ale też przestrzec rodziców, aby byli czujni. Często to oni sami, obdarzając innych zbyt wielkim zaufaniem, nieumyślnie narażają dzieci na niebezpieczeństwo.
Dr Monika Szymońska, która współpracuje z Fundacją, podkreśla, że pierwszym objawem, który powinien zaniepokoić rodziców, jest nagła zmiana zachowania dziecka. – To jest takie najbardziej charakterystyczne. Dziecko, które wcześniej było wesołe, teraz bez powodu jakoś się wycofuje z relacji z innymi, jest bardziej ostrożne, czasami może agresywne. Pogarsza się w nauce, odsuwa od bliskich, przejawia mniej zaufania do dorosłych – wylicza.
Gdy zauważymy takie zmiany, przychodzi czas na rozmowę. Szczera i otwarta rozmowa może pomóc w znalezieniu źródła problemu. W przypadku młodszych dzieci, pomocne mogą być rysunki. Tutaj największą rolę odgrywają rodzice.
– Najpierw te zmiany zauważają rodzice, najbliższe otoczenie. Nawet w szkole czasami nauczyciele nie są w stanie tego zauważyć. Ewentualnie, jeśli to się przejawia jakimiś zachowaniami agresywnymi w szkole, to dziecko jest kierowane do pani psycholog. Ale wtedy też na rozmowę zapraszani są rodzice – podkreśla dr Szymońska.
U młodszych dzieci czasami można zauważyć też przejawy tzw. "erotyzacji". Oznacza to, że dziecko, które doświadczyło molestowania, swoim zachowaniem może odwzorowywać to, z czym się spotkało. Może stać się wulgarne lub w zabawie naśladować czynności seksualne.
Uwaga na dorosłych
Na stronie Fundacji Synapsis można znaleźć opis zachowań dorosłych wobec, które powinny wzbudzić czujność rodziców. Wśród nich wymieniono m.in.:
– dorosły wyróżnia dziecko, często obdarowuje je prezentami
– dąży do przyjaźni i bliskości z dzieckiem, chętnie opiekuje się dzieckiem, nie żądając nic w zamian, namawia rodziców, aby często pozostawiali pociechę pod jego opieką
– dorosły podważa autorytet rodziców
– zachęca dziecko, aby taiło pewne zachowania przed rodzicami
– dorosły próbuje przyzwyczaić dziecko do bliskości, często je dotyka, przytula, nawet gdy ono protestuje
– interesuje się rozwojem fizycznym dziecka, nie szanuje jego intymności, komentuje wygląd jego ciała
– traktuje dziecko jak innego dorosłego i zwierza mu się ze swoich problemów, samotności, kłopotów osobistych.
Niektóre z tych sygnałów mogą wydawać się niegroźne lub przesadzone. Jednak tam, gdzie chodzi o bezpieczeństwo dziecka, zawsze musimy zachować czujność. W razie jakichkolwiek wątpliwości, spróbujmy porozmawiać z dzieckiem lub poprośmy o pomoc.