Rodzicielstwo to niekończące się pasmo wyzwań. Tym bardziej teraz, w dobie Internetu wszystko zdaje się tematem do dyskusji. A jak wiemy, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Albo tak jak w tym przypadku, leżenia.
Reagować, zwracać uwagę?
Dorota Zawadzka opublikowała na swoim profilu wiadomość od kobiety, która poruszyła temat imprezowania z dziećmi. – Byłam z mężem w restauracji, gdzie wieczorami na zewnątrz odbywają się dyskoteki. Są ławy i stoliki. Można tam tańczyć do 4 rana. My byliśmy po północy. Przechodząc wzdłuż stolików, zauważyłam dwójkę dzieci w wieku 6-7 lat śpiących na ławach.
Z relacji wynika, że mama tańczyła, a tata siedział z dziećmi. Na pytania kobiety rodzice odpowiedzieli, że nie widzą problemu. Nie zareagowali, gdy ta zwróciła im uwagę, że powinni zabrać dzieci do domu, bo w innym przypadku wezwie policję. Inni goście restauracji nie chcieli się mieszać w sprawę.
Gdy kobieta poszła zadzwonić, rodzina poszła do domu. – Po drodze grozili rękami mojemu mężowi i pokazywali "fucka". Nie rozumiem, dlaczego tylko my z mężem zareagowaliśmy, reszta nie chciała się w sytuacje angażować. Dlaczego obsługa restauracji nie zareagowała? [...] Czy w Polsce jest to prawnie uregulowane? Jakie są granice? – pyta na końcu.
Dziecko na ławce
Nie ukrywam, że sama się nad tym ostatnio zastanawiałam. Kilka razy zdarzyło się podczas wyjść ze znajomymi, którzy przyszli na spotkanie z dziećmi, że maluchy zasypiały w wózku czy na ławce, a my dalej rozmawialiśmy. Przez myśl przemykało mi, że ktoś może to źle odebrać, ale z drugiej strony nie były to moje dzieci, więc nie czułam się powołana do zwracania uwagi.
Zresztą, sama mam problem z określeniem, czy mi to przeszkadzało. Dzieciom nie działa się krzywda, były pod opieką trzeźwych rodziców. Czy czuły się źle przez tę godzinę? Nie wiem, po komentarzach pod postem Doroty Zawadzkiej, domyślam się, że sprawa jest bardzo dyskusyjna.
Jedni rodzice podkreślają, że wybierając się na wakacje z dziećmi, w pierwszej kolejności należy właśnie im zapewnić komfort i spokój. Z drugiej dorośli też mają swoje potrzeby i chcieliby wypocząć na swój sposób. Wiele osób zwróciło również uwagę na postawę przypadkowej kobiety.
Czy powinniśmy reagować w takich sytuacjach? Ja przyznam, że interweniowałabym tylko w skrajnym przypadku. Gdyby dorośli byli widocznie pijani, gdyby dziecko się błąkało bez opieki albo było ofiarą przemocy.
Dzieci bawią się (?) z dorosłymi
Wydaje mi się również, że dla wielu maluchów to frajda, zakazany owoc, na który pozwala im się jedynie na urlopie. Wyjście wieczorem z rodzicami, przebywanie na "dorosłej imprezie", a nie gonienie do łóżka o 21:00 to fajny element wspólnego wypoczynku. Oczywiście, jeżeli są to faktycznie incydentalne (lub jedynie wakacyjne) przypadki, a nie co weekendowy rytuał.
Pamiętam, że dla mnie jako dziecka zawsze było to przeżycie i uwielbiałam wychodzić z rodzicami, za to moja siostra była typem domatora i już o 20:00 marzyła o łóżku.
Czy rodzic zawsze musi podporządkować się pod tryb dziecka? Czy jako dorośli mamy obowiązek zawsze i wszędzie dostosować się do potrzeb malucha? Czy takie wakacyjne wyjątki to faktycznie przesada i lepiej sobie odpuścić? Ja najpewniej przekonam się o tym, dopiero gdy będę miała swoje dzieci. Wiem na pewno, że nie zwróciłabym obcym ludziom uwagi, ale nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Jak to jest u was?