W Szczytnie w wesołym miasteczku zginął 9-letni chłopiec.
W Szczytnie w wesołym miasteczku zginął 9-letni chłopiec. Fot. Tomasz Wiech/AG
REKLAMA
O tragediach w wesołych miasteczkach słyszy się jednak stosunkowo rzadko. Na szczęście! Choć szczerze mnie to zadziwia.
Już jako dziecko widziałam, jak nagina się zasady. Kiedy chciałam pojeździć na karuzeli, która była od iluś lat i/lub jakiegoś wzrostu, to mimo że dużo brakowało mi do bezpiecznych gabarytów, mogłam to zrobić ze względu na wiek. Miałam wtedy 7 lat, więc uznawałam to za ogromną łaskawość obsługi. Dziś jako matka biłabym na alarm.
Moje doświadczenia sprzed ponad dwóch dekad można byłoby zwalić na karb czasów – były lata 90. Szalone czasy, wiadomo. Jednak to, że nic się nie zmieniło, potwierdzają doświadczenia jednej z moich koleżanek i obserwacje wszystkich, którzy w wesołych miasteczkach bywają.
Iwona do lunaparku wybrała się z mężem i trzema córkami. Nikt nie zapytał o wiek dziewczynek, obsłudze wystarczyło, że wsiadają z ojcem, czyli "stary popilnuje". Poza tym kto by tak myślał o bezpieczeństwie po kilku piwach...
Karuzela nie miała żadnych zabezpieczeń – wsiadasz, zamykasz za sobą latającego łabędzia i cześć. W każdej chwili możesz wstać, wtedy "zamykanie" masz na poziomie kolan, a barierka, która ma niby chronić przed wypadnięciem, jest na tyle daleko od oparcia, że trzeba byłoby mieć solidną nadwagę, by rzeczywiście gwarantowała bezpieczeństwo.
"Siedzenia były podwójne, więc mój mąż siedział z jedną z dziewczynek i ją przytrzymywał, a drugą ręką próbował asekurować dwie pozostałe córki, które siedziały za nim. Był tak powyginany, że miał po tym cały obity bark. Strach pomyśleć, co by było gdyby wsiadły same", opowiada Iwona.
Z moim dzieckiem w wesołym miasteczku byłam dwa razy i na szczęście nie wydarzyło się nic złego. Jednak przez cały czas miałam poczucie, że to nie obsługa pilnuje dzieci, lecz rodzice. Personel miał na uwadze tylko to, czy ilość żetonów w sakiewce się zgadza.
Mój syn ma trzy i pół roku, więc mógł skorzystać z bardzo ograniczonej ilości atrakcji. Była kolejka jeżdżąca "po płaskim", zwykła karuzela, na której kręciły się samochodziki, koniki i inne zwierzaki oraz "dmuchańce". Żadna z tych atrakcji nie była bezpieczna.
Z konia można było w każdej chwili zsiąść, wówczas dziecko spadłoby na trawę – brak jakiejkolwiek barierki. Podobnie było z kolejką – napisać, że wagony były zamykane to eufemizm.
Z kolei "dmuchańce" były dla wszystkich, więc starsi tratowali młodszych, nikt nie kontrolował ich zachowania, więc mój syn wycofał się po dwóch minutach prób zabawy w tym rozkrzyczanym tłumie. A na koniec uznał, że i tak było tam za wysoko.
Obsługa w tym czasie ziewała patrząc w dal, paliła papierosy, stojąc tyłem do karuzeli, albo grzebała w telefonach.
Podczas drugiej wizyty nie skorzystaliśmy z żadnej atrakcji, bo na wejściu jeden z opiekunów karuzeli dla małych dzieci chuchnął mi w twarz alkoholowym odorem tak intensywnym, że od razu zawróciliśmy.
Najbardziej przerażające jest w tym wszystkim tak naprawdę to, że chłopiec w Szczytnie zginął mimo że karuzela miała wszystkie przeglądy techniczne aktualne, wsiadł z wujkiem, a obsługa była trzeźwiuteńka. Czyli idziesz z dzieckiem, jesteś czujny, nie pozwalasz wsiadać samemu, wszystko gra, a i tak zdarza się tragedia.
W takich miejscach jak wesołe miasteczko nie ma prawa być mowy o nieszczęśliwych wypadkach, a już tym bardziej o ignorowaniu tak podstawowych rzeczy, jak kontrolowanie kto na co wsiada i czy będzie tam bezpieczny. Dorośli powinni potrójnie zadbać o to, by małym ludziom nie stała się krzywda i pilnować każdego detalu na każdym kroku.
Być może tak było w Szczytnie. Oby, bo naprawdę nawet nie chce mi się myśleć, jak to się stało, że oberwała się gondola z potwierdzeniem w papierach, że wszystko jest "si". Póki nie wyjaśni tego prokuratura możemy się tylko domyślać, co tak naprawdę się stało – zaniedbania czy złośliwość rzeczy martwych?
Niestety, oceniając ogólne podejście do bezpieczeństwa w lunaparkach, dość trudno jest uwierzyć, że to opcja numer dwa. A wesołe miasteczka będę omijać szerokim łukiem.