
REKLAMA
"Odrzucony przez rodziców"
Portal niepelnosprawni.pl opublikował list pani Katarzyny Lefanowicz, której 8-letni syn nie ma problemów z kolegami ze szkoły, ale z... rodzicami kolegów. – Mój synek został odrzucony przez rodziców innych dzieci. Nie przez same dzieci, tylko przez ich rodziców! W centrum Warszawy, w prywatnej szkole, w centrum Unii Europejskiej, w centrum Europy! Bo przecież nie można być innym. Zero tolerancji dla inności – napisała kobieta.
Portal niepelnosprawni.pl opublikował list pani Katarzyny Lefanowicz, której 8-letni syn nie ma problemów z kolegami ze szkoły, ale z... rodzicami kolegów. – Mój synek został odrzucony przez rodziców innych dzieci. Nie przez same dzieci, tylko przez ich rodziców! W centrum Warszawy, w prywatnej szkole, w centrum Unii Europejskiej, w centrum Europy! Bo przecież nie można być innym. Zero tolerancji dla inności – napisała kobieta.
Skontaktowaliśmy się z mamą, która twierdzi, że syn do tej pory bardzo dobrze czuł się w szkole, a z kolegami z innych klas spotykał się przy różnych okazjach (na placu zabaw czy w świetlicy).
Karol, syn pani Katarzyny jest zdolnym dzieckiem ze spektrum autyzmu (ASD) i do tej pory chodził do specjalnie dla takich dzieci utworzonej klasy w prywatnej placówce – była w niej jeszcze dziewczynka z zespołem Aspergera. W tym roku jednak klasa została zlikwidowana, a dyrektor placówki podjął decyzję, że dzieci dołączą do zwyczajnych klas.
Dwie nowe osoby w klasie? Jednak nie...
Dwoje uczniów miało uczestniczyć w zajęciach wraz z innymi uczniami. Aby zachować komfort pracy zarówno nauczycielom, jak i dzieciom, dyrektor placówki zagwarantował obecność nauczyciela wspierającego. Nie wszystkim rodzicom jednak spodobała się taka propozycja. Na zorganizowanym przez dyrektora spotkaniu jedna z mam kategorycznie sprzeciwiła się, by dzieci z ASD dołączyły do klasy.
Dwoje uczniów miało uczestniczyć w zajęciach wraz z innymi uczniami. Aby zachować komfort pracy zarówno nauczycielom, jak i dzieciom, dyrektor placówki zagwarantował obecność nauczyciela wspierającego. Nie wszystkim rodzicom jednak spodobała się taka propozycja. Na zorganizowanym przez dyrektora spotkaniu jedna z mam kategorycznie sprzeciwiła się, by dzieci z ASD dołączyły do klasy.
Z relacji pani Katarzyny wynika, że wbrew takiemu rozwiązaniu zaprotestowało 30 rodziców. Ludzi raczej na wysokich stanowiskach, podróżujących, teoretycznie tolerancyjnych. – A później tacy ludzie dają datki charytatywne, idą w marszach równości, chodzą do Kościoła. A podczas zwykłego dnia w szkole odrzucili drugiego człowieka! – napisała mama chłopca w liście do redakcji.
Rodzice nie dali przekonać się do zmiany stanowiska. Nie pomogła nawet obecność pani psycholog. Dwie osoby po spotkaniu zapewniły, że jest im przykro i nie mają nic przeciwko dołączeniu uczniów, ale ich głos jest w mniejszości. Najbardziej przerażające jest jednak, że argumentem najczęściej powtarzanym było "płacę, to wymagam".
Stereotypy mają się dobrze
Trudno nie odnieść wrażenia, że w tym przypadku górę wzięły powielane stereotypy i brak wiedzy na temat autyzmu. Sprawę dla portalu, który otrzymał list pani Katarzyny, skomentowała dr Joanna Ławicka, pedagożka, prezeska fundacji Prodeste, sama będąca osobą ze spektrum autyzmu.
Trudno nie odnieść wrażenia, że w tym przypadku górę wzięły powielane stereotypy i brak wiedzy na temat autyzmu. Sprawę dla portalu, który otrzymał list pani Katarzyny, skomentowała dr Joanna Ławicka, pedagożka, prezeska fundacji Prodeste, sama będąca osobą ze spektrum autyzmu.
– Rodzice dzieci o typowym rozwoju mają święte prawo się bać. Po tym, co czyta się w mediach o spektrum, po tych wszystkich wstrząsających "reklamach społecznych" o tym, jak autyzm rujnuje życie, przy tym poziomie odhumanizowania osób w spektrum – oni mają prawo się bać – tłumaczy Ławicka. I trudno nie odmówić racji tym argumentom.
Ekspertka podkreśliła jednak, że opisana sytuacja jest przyzwoleniem na dyskryminację, a dyrektor nie powinien dać za wygraną i próbować mądrze włączyć dzieci ze spektrum w życie szkoły. I tutaj chyba pojawia się największy problem.
Rodzice się boją
Pod podobnymi artykułami często pojawiają się komentarze, broniące reakcji rodziców, którzy chcą zapewnić swoim dzieciom bezpieczeństwo, obawiają się, że kolega z autyzmem mógłby zagrażać innym. Takie sytuacje się oczywiście zdarzają, trzeba jednak wziąć poprawkę na myślenie ogólnikami i szukać rozwiązań indywidualnych.
Pod podobnymi artykułami często pojawiają się komentarze, broniące reakcji rodziców, którzy chcą zapewnić swoim dzieciom bezpieczeństwo, obawiają się, że kolega z autyzmem mógłby zagrażać innym. Takie sytuacje się oczywiście zdarzają, trzeba jednak wziąć poprawkę na myślenie ogólnikami i szukać rozwiązań indywidualnych.
Pani Katarzyna Lefanowicz samotnie wychowuje dziecko i obecnie pilnie szuka szkoły na terenie Warszawy, najlepiej integracyjnej, w której jej syn mógłby się uczyć. Po rozmowie z nią odnoszę wrażenie, że to bardzo trudna sytuacja zarówno dla niej, jak i Karola, który dobrze czuł się w szkole i bardzo przeżył nową sytuację.
Do szkoły, w której doszło do tej nieprzyjemnej sytuacji, wysłaliśmy maila z pytaniami o zajście. Czekamy na odpowiedź.
[Aktualizacja 8.08.2018 roku]
SPROSTOWANIE
Szanowni Państwo,
chciałabym się odnieść do artykułu pt. „Odrzucili go rodzice, nie dzieci. Karol musi szukać nowej szkoły, bo ma autyzm” z dnia 22 lipca br. opublikowanego na portalu Mamadu.pl,
w którym poruszono sprawę dwojga uczniów naszej szkoły. Jako jej współwłaścicielka przekazuję kilka słów sprostowania.
chciałabym się odnieść do artykułu pt. „Odrzucili go rodzice, nie dzieci. Karol musi szukać nowej szkoły, bo ma autyzm” z dnia 22 lipca br. opublikowanego na portalu Mamadu.pl,
w którym poruszono sprawę dwojga uczniów naszej szkoły. Jako jej współwłaścicielka przekazuję kilka słów sprostowania.
Jest mi przykro, że w artykule zostaliśmy przedstawieni jako nieczuli na specjalne potrzeby edukacyjne dwojga naszych uczniów. Prowadzimy jedną z nielicznych szkół niepublicznych, która od lat pomaga dzieciom ze spektrum autyzmu. Czynimy to niezobligowani żadnymi przepisami, z własnej woli i jakkolwiek patetycznie by to zabrzmiało - nie zawaham się stwierdzić, że robimy to z powołania.
Nasza szkoła jest placówką niepubliczną prowadzoną od 2012 roku. Obecnie działają jej dwa oddziały. Już pięć lat temu uruchomiliśmy w nich klasy terapeutyczne. Byłam autorką tego pomysłu, gdyż bolało mnie, że tak mało szkół niepublicznych decyduje się
na zapewnienie najwyższego poziomu nauki i najlepszej opieki dzieciom ze spektrum autyzmu.
na zapewnienie najwyższego poziomu nauki i najlepszej opieki dzieciom ze spektrum autyzmu.
Do dziś zresztą pozostajemy pod tym względem wyjątkiem wśród szkół niepublicznych – obecnie w naszych oddziałach uczy się z sukcesem aż 29 uczniów z orzeczeniami o niepełnosprawności, z czego jesteśmy bardzo dumni. Ponadto w 2012 roku założyliśmy fundację, której celem jest niesienie pomocy społecznej osobom dotkniętym poważnymi, trudno uleczalnymi schorzeniami.
Wspieramy dzieci oczekujące na skomplikowane bądź drogie zabiegi medyczne oraz rodziny w ciężkiej sytuacji życiowej. Udało się nam pomóc 24 beneficjentom, m.in. przekazując środki na zakup profesjonalnego sprzętu i zabiegi rehabilitacyjne. Współfinansowaliśmy także leczenie jednego z naszych wychowanków za granicą oraz pomagaliśmy wielu innym potrzebującym.
W roku szkolnym 2017/2018 w szkole na Bemowie prowadziliśmy trzy klasy pierwsze: dwie ogólne i jedną terapeutyczno-integracyjną. Z tej ostatniej klasy pozostało dwoje uczniów. Prowadzenie odrębnej, dwuosobowej klasy nie byłoby dla dzieci korzystne,
gdyż edukacja w grupie jest niezbędna dla rozwoju umiejętności społecznych.
gdyż edukacja w grupie jest niezbędna dla rozwoju umiejętności społecznych.
Uznaliśmy, że najlepsze dla nich będzie dołączenie ich do równoległej klasy pierwszej. Tego typu reorganizacja wymagała jednak konsultacji z rodzicami klasy o profilu ogólnym, do której dwójka uczniów miałaby dołączyć. Wynika to wprost ze statutu szkoły, z którym wszyscy rodzice musieli się zapoznać i zgodzić, zapisując dziecko do naszej placówki.
W statucie jest zapis, który obliguje nas na taką okoliczność: „W przypadku mniejszej liczby uczniów dyrektor może połączyć klasę integracyjną z tradycyjną po uprzednim wyrażeniu zgody organu prowadzącego i rodziców/opiekunów prawnych”. Postępując zgodnie ze statutem szkoły, zorganizowaliśmy spotkanie z rodzicami uczniów z klasy równoległej o profilu ogólnym, podczas którego mieli wyrazić zgodę na zmianę profilu klasy z ogólnej na integracyjną.
Większość rodziców konsekwentnie podtrzymała wolę uczęszczania ich dzieci do klasy o profilu ogólnym. Rodzice, zapisując dziecko do naszej szkoły na 8 lat nauki, wiedzieli, że będą klasy o profilu integracyjnym i ogólnym. Zdecydowali o zapisie do klasy ogólnej i mieli prawo zadecydować, by ich dzieci w dalszym ciągu uczęszczały do klasy o tym profilu. Szanujemy ich decyzję i wybór.
Jest mi przykro, że w artykule zarzuca się rodzicom uczniów z klasy ogólnej, iż nie są empatyczni, tolerancyjni i otwarci na uczniów ze spektrum autyzmu, gdyż jest to absolutna nieprawda. Chcę podkreślić, że w naszej szkole w klasach pierwszych uczy się 35 dzieci.
Uczniowie ze wszystkich klas pierwszych, w tym klas o profilu ogólnym i integracyjnym, wspólnie biorą udział w uroczystościach szkolnych, turniejach szachowych, zajęciach fakultatywnych, olimpiadach sportowych, zajęciach prowadzonych metodą projektu, wycieczkach, nie mówiąc o wspólnych przerwach, posiłkach na stołówce szkolnej czy zajęciach w świetlicy. Dzieci i rodzice dobrze się znają, a niektórzy nawet przyjaźnią.
Z relacji i notatek pracowników szkoły, którzy byli obecni na spotkaniu, wynika, że rozmowa z rodzicami była merytoryczna i spokojna. Rodzice przedstawiali swoje argumenty i konsekwentnie podtrzymywali zdanie o utrzymaniu profilu klasy ogólnej. Chcemy sprostować, że podczas spotkania był obecny nie psycholog szkolny, a pedagog, który na co dzień pracuje z dziećmi, zna ich rodziców i razem z dyrektorem szkoły starali się znaleźć najlepsze rozwiązanie.
Co ważne, na spotkaniu nie zostały ujawnione dane osobowe ani wrażliwe uczniów i ich rodziców. Jak wcześniej podkreślaliśmy, rodzice znają się i wiedzą, które dzieci chodzą do klasy o profilu integracyjnym, a które do klasy ogólnej.
O każdej, nawet trudnej sprawie, chcemy konstruktywnie rozmawiać. Zaproponowaliśmy rodzicom obojga dzieci przeniesienie do naszej drugiej placówki w Józefosławiu, gdzie bylibyśmy w stanie zapewnić im najlepszą opiekę w klasie integracyjnej, w pełni dostosowanej do ich potrzeb.
Wyszliśmy także z propozycją pomocy w znalezieniu innej szkoły, która mogłaby zapewnić dzieciom dalszą edukację. Chcemy również zaproponować obojgu dzieciom bezpłatną, roczną terapię w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej AURIS, którą prowadzimy i gdzie dzieci mogłyby skorzystać z potrzebnych zajęć terapeutycznych u doświadczonych specjalistów.
Mam nadzieję, że przestawiłam szerszy obraz zaistniałej sytuacji.
Mam nadzieję, że przestawiłam szerszy obraz zaistniałej sytuacji.
Z poważaniem
Agnieszka Sławek
współwłaścicielka szkoły
Agnieszka Sławek
współwłaścicielka szkoły
Może cię zainteresować także: "Przestańcie się gapić" – apeluje Kuba z autyzmem. Osoby z zaburzeniami to nie zwierzęta w cyrku
Źródło: niepelnosprawni.pl