Do warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka trafiło dwoje dzieci. 8-miesięczna dziewczynka i 3-letni chłopiec zostali zaatakowani przez amstaffa, gdy bawili się na podwórku. Teraz walczą o życie. Zwierzę zostało uśpione.
Do tragicznego zdarzenia doszło w miejscowości Łomia na Mazowszu (w powiecie mławskim). Jak podaje policja, dzieci bawiły się wieczorem w ogrodzie, gdy pies niespodziewanie zaatakował.
3-latka i 8-miesięczną dziewczynkę natychmiast przewieziono do szpitala, gdzie walczą o życie. Jak informują lekarze, w najgorszym stanie jest dziewczynka. Jeszcze dziś ma przejść operację.
Media podają, że zwierzę nie znało dobrze dzieci, bo trafiło do ich domu poprzedniego dnia. Portal rmf24.pl informuje, że zwierzę zostało uśpione. Badania wykażą, czy pies miał wściekliznę.
Postępowanie w sprawie zdarzenia prowadzi prokuratura. Przesłuchani zostaną sąsiedzi oraz rodzice dzieci, którzy w momencie ataku byli tuż obok.
W sieci zawrzało
Doniesienia o atakach psów na dzieci budzą wiele emocji. Nie inaczej jest tym razem. Pod wiadomościami o poszkodowanych dzieciach natychmiast pojawiły się dziesiątki komentarzy, w których internauci podzielili się na dwie grupy. Jedni wzywają do uśpienia zwierzęcia, inni bronią psa, który “nic złego nie zrobił”.
– Kto mądry zostawia tak maleńkie dzieciaki z psem tej rasy, którego dopiero co przyjął pod dach. Debilizm i tyle – pisze Agata. – Tragedia. Tylko po co, mając malutkie dzieci, decydują się na takiego psa? – zapytała Magda i natychmiast dostała odpowiedź.
– To nie zwierzę jest winne, tylko właściciel – twierdzi Karolina, której zdanie popierają inni. – To nie pies jest winny a ludzie, którzy na bestie go wychowali – twierdzi Kasia.
– Bestia? Zastanów się człowieku. Bestia to człowiek, który bierze pod opiekę psy, nie mając pojęcia o ich wychowaniu – odpowiada z kolei Karolina.
Pojawiło się wiele osób, które podkreśliły, że mają w domu amstaffy i ich psy świetnie dogadują i bawią się z dziećmi, nawet malutkimi. Swojego czasu pisałyśmy o córce Kasi Bujakiewicz, która w wieku kilku miesięcy bawiła się z amstaffem. Pies nie zareagował w żaden agresywny sposób.
Ten sam problem podnoszony jest za każdym razem, gdy dochodzi do pogryzienia przez amstaffa. Nic dziwnego, w końcu to rasa, która przez wiele lat była używana do walk psów. Dlatego nadal budzi wiele kontrowersji. Zwierzęcy behawioryści od lat wyjaśniają, że najważniejsza nie jest rasa, ale odpowiednie "wychowanie" psa.
– Niewątpliwie psy bullowate były w przeszłości psami do walk. Ale po wprowadzeniu zakazu walk zwierząt w XIX wieku, brytyjscy miłośnicy psów, chcąc ocalić bardzo przyjacielskie psy, zaczęli selekcjonować je pod względem przyjacielskości i socjalności, eliminując równocześnie waleczność i skłonność do konfliktów z innymi psami. W rezultacie współczesne stare rasy psów do walk są psami bezpiecznymi, lubiącymi kontakt społeczny (w tym dotyk) i łatwo przeżywają radość – pisał Andrzej Kłosiński z COAPE Polska, centrum zajmującego się szkoleniem behawiorystów zwierzęcych, w artykule "Czy bullowate są niebezpieczne".