Jak się zachowują dzieci w damskich przymierzalniach?
Jak się zachowują dzieci w damskich przymierzalniach? Prawo autorskie: alfonsodetomas / 123RF Zdjęcie Seryjne
REKLAMA
W większości przypadków scenariusz jest podobny: sklep, zakupy, mierzenie ubrań. Ty w przymierzalni, rozbrykany kilkulatek biegający gdzieś w pobliżu. Zazwyczaj są dwa warianty: dziecko wpada na ciebie, zaplątane w zasłonkę, albo dyskretnie zagląda od dołu – ta druga opcja częściej ma miejsce w kabinach z drzwiami. Rodzica (najczęściej mamy) nie widać aż do momentu konfrontacji, czyli twojej reakcji na sytuację sprzed chwili.
Jak tylko podniesiesz głos, krzykniesz, zwrócisz się w stronę kilkulatka, pojawia się rodzic. Nie przeprasza za pociechę podglądającą obcych w przymierzalni. Nie próbuje obrócić całej sytuacji w żart ani tym bardziej nie kaja się przed tobą, licząc na zrozumienie (jeśli jesteś rodzicem, z pewnością zrozumiesz). Nic z tych rzeczy. Opiekun rzuca w twoim kierunku soczystą wiązanką (tak, w obecności dziecka), oskarża o demoralizowanie najmłodszych, czasem zwołuje świadków.
W większości przypadków akcja rozgrywa się w sklepach typu PEPCO lub KIK. Kilka dni temu przeczytałam w jednej z facebookowych grup podobną historię: kilkuletnie dziecko wpadło do przymierzalni i uderzyło o biodro przebierającej się klientki. Gdy zaczęło płakać, pojawił się tatuś (mama chłopca była w przymierzalni obok). Mężczyzna, zgodnie ze scenariuszem, obrzucił przebierającą się kilkoma wyzwiskami, po czym spróbował złapać ją za ramię. Spróbował. Bohaterka akcji przyznała, że ma wyjątkowo długie i ostre paznokcie, a całe zajście skończyło się rozlewem krwi. Przykłady można mnożyć.
Nie wiem, czy to specyfika damskich przymierzalni, aura sklepów Pepco czy może wyjątkowy pech. Słyszeliście o podobnych sytuacjach? Jak powinien się zachować rodzic w takiej sytuacji?