Włosy stają na głowie, kiedy słyszymy takie historie. Naprawdę łatwiej jest płakać, gdy stanie się nieszczęście, niż przewidzieć konsekwencje i zapobiec im?
Wiele młodych mam zdanych jest na siebie. Gdy ich partnerzy są w pracy, a one pozostają w domu, by zająć się dzieckiem, często czują się uziemione. Zwłaszcza gdy nie mają do pomocy mam, babć, czy przyjaciółek, które wspomogłyby je w tych trudnych chwilach. To jednak nie tłumaczy tak bezmyślnego jednak zachowania, które miało miejsce w jednym ze sklepów Pepco.
Nasza czytelniczka przesłała nam screen postu. Jedna z mam podzieliła się ku przestrodze opowieścią o tym, co zaobserwowała w sklepie. Pewnego dnia kobieta poszła na zakupy do Pepco i po wejściu do środka zorientowała się, że jedna z ekspedientek stara się uspokoić małe dziecko w nosidełku. Uznała, że jest to zapewne dziecko jakiejś znajomej, które w ramach pomocy postanowiła przez chwilę popilnować. Po chwili okazało się, że ekspedientka nie wie, czyje jest to dziecko i zwabiona płaczem podeszła do niemowlęcia. Po chwili do zgromadzonych wokół dziecka kobiet podeszła matka, która jak się okazało, robiła w sklepie zakupy.
Nie poinformowała ona nikogo, po wejściu do sklepu, że pozostawia dziecko w nosidle w pobliżu kasy, co rzeczywiście czasem się zdarza matkom. Takie sytuacje są jednak dopuszczalne w małych lokalnych sklepach, gdzie klient zna ekspedientkę, jest to mały lokal i rodzic utrzymuje kontakt wzrokowy z dzieckiem. W dużym sklepie, w którym zazwyczaj jest wiele osób, a z różnych części sklepu nie widać kas, bo zasłaniają regały z zabawkami czy wieszaki z ubraniami, pozostawianie dziecka samego i to bez uzgodnienia z kimkolwiek, jest po prostu nieodpowiedzialne.
Nie można wymagać, by ktoś poczuł się zobowiązany do opieki nad dzieckiem, ani też wymagać, by sprzedawca zajmował się czyimś dzieckiem w ramach pracy. On ma zupełnie inne zadania i nie można wymagać od niego, by jednocześnie obsługiwał klientów, dbał o porządek w sklepie, odpowiadał na zapytania i pilnował czy dziecko grzecznie śpi w nosidle.
Słysząc takie historie z jednej strony, a potem opowieści pod tytułem: „to była chwila”, „odeszłam tylko na chwilę", „odwróciłam się na minutę”, od razu nasuwa się pytanie: czy warto płakać nad rozlanym mlekiem, czy lepiej zapobiec jego rozlaniu?
Nie można jednak zapominać o tym, że są ludzie głęboko wierzący w dobroć innych i nie dopuszczają do siebie myśli o tym, że ktoś może świadomie wyrządzić krzywdę innym. Czy pozbawiać ich takich złudzeń, czy pomoc np. w sklepie przy dziecku i dać im poczuć, że są bezinteresowni ludzie, którzy chcą pomóc innym, zwłaszcza młodym mamom, dla których nawet wyjście na zakupy staję się drogą przez mękę i niedoścignionym celem. A jakie jest wsze zdanie?