
Rodzice w sieci zupełnie swobodnie wymieniają się sposobami na podsłuchanie (także nagrywanie) swoich niań. Oburzeni są nie tym, że jest to nieetyczne i niefajne, a tym, że jest to niezgodne z prawem. Według nich bezpieczeństwo dziecka jest najważniejsze, tylko co z zaufaniem. Kiedy dziecko pojawia się na świecie, rodzice są gotowi zrobić wszystko. Pytanie, czy o taką opiekę chodzi?
Obserwują przez kamerę i jest to chyba współczesna forma wirtualnej "troski". Trochę w myśl: nie ma mnie przy tobie, ale wiem, czego ci teraz trzeba, albo inaczej: przytuliłabym ciebie teraz, lecz jestem w pracy, ta pani powinna to zrobić. Podejrzliwość i jawnie okazywany brak zaufania to codzienność polskich rodzin?
Co jest w tym wózku oprócz dziecka – nigdy nie wiesz. Droga Nianiu, jeśli jesteś uczciwa i tej samej uczciwości wymagasz od innych, spytaj rodziców dziecka, czy mają zamiar cię nagrywać. To może zweryfikować z jakim typem rodziny masz do czynienia i czy opieki chcesz się w niej podjąć. Inaczej, może to być wyzwanie.
– Mam dylemat czy mówić niani, że ją nagrywam czy nie? Mamy zainstalowana kamerkę IP, więc mogę z każdego dowolnego miejsca przez internet oglądać co się dzieje w domu. Ta kamerka wygląda jak mały prostokątny głośniczek od kompa i w sumie nie wygląda jak kamera. Myślicie, że powiedzieć, że chce po prostu widzieć w pracy na żywo moje dziecko, tak samo tato szczególnie jak mój mąż non stop jest w delegacji i dlatego ją zamontowaliśmy, żeby mógł ją widzieć. Niania będzie u nas od poniedziałku i mam dylemat mówić czy nie? – pisze jedna z mam na forum, podpisana pseudonimem Rafcia.
Ostrożność to kluczowe słowo w tym temacie, ale czy na pewno. Kontrolowanie i brak zaufania przecież nim nie jest. Pojawia się kolejny dylemat: mówić czy nie? – Ja bym na Twoim miejscu nic nie mówiła – ostrożności nigdy za wiele – pisze na tym samym forum kolejna z mam.
Ufność wobec rodzica przekłada się na ufność wobec innych ludzi. Na ogół to osoby, u których zaufanie z trudem przychodzi nie tylko do niań, ale też pracowników, partnerów, dzieci, a przede wszystkim do swoich decyzji i myśli. Rodzi się też pytanie – jaki ty jesteś w pracy? Może to problem z zaufaniem sobie okazuje się największym problemem. – I nie piszcie mi tu farmazonów o zaufaniu, bo to jest obca osoba!!!! OBCA!!!! – pisze na koniec mama, posługująca się pseudonimem Rafcia.
Nianie, jak każdy w pracy ma obowiązki. Powinny zrobić wszystko, co mogą, żeby dziecko czuło się bezpiecznie i komfortowo, ale mają też prawo do przerwy, do wykonanie telefonu, do odpoczynku. Nie są elektrycznymi robotami, tylko ludźmi. Im lepiej czuje się (uczciwa) osoba w naszym domu, tym bardziej się starają. I choć zrozumiałe jest to, że chcemy jak najlepiej dla swojego dziecka, nie powinniśmy być jak baza kontrolna lotu, tym bardziej, że nagrywając bez zgody drugiej osoby, to my stajemy się nieuczciwy i postępujemy niezgodnie z prawem.
Martyna na forum radzi, aby zainstalować i powiedzieć o tym, czyli sugeruje rozwiązanie: ufam, ale kontroluję. Co dokładnie radzi? – Powiedz jej, że chciałbyś zainstalować w Waszym domu kamery i zapytaj czy się na nie zgadza. Jeśli nie będzie miała zastrzeżeń to i Ty nie będziesz miał sobie nic do zarzucenia. Jeśli się na to nie zgodzi to masz dwa wyjścia: 1. Ustalacie razem w jakim terminie zakończycie współpracę. W tym czasie możesz znaleźć osobę, której monitoring przeszkadzać nie będzie. 2. Zgodzisz się na warunki opiekunki, czyli nie będziesz nagrywać jej pracy – pisze.
To nie jest też tylko tak, że rodzice "szaleją". Na pewno warto zastanowić się, skąd pomysł rodziców na mocowanie podsłuchu i kamer w domu i wózku. Winni nie są tyko rodzice. Nianie też na taki "los" sobie zapracowały. Bicie dzieci pod nieobecność rodziców, zaklejanie taśmą ust dzieci, nie zmienianie pieluch, siedzenie z telefonem na placu zabaw, szantażowanie – to tylko kilka przykładów najgorszych opiekunek, które nierzadko są studentkami pedagogiki. – Wiem, że moja koleżanka straszyła dziecko, wtedy było spokojne, a ona w tym czasie swobodnie mogła surfować po internecie – opowiada mi Kasia, która nianią była w czasie studiów. – Zawsze jak wychodziłam z Jasiem, którym się opiekowała, szybko rozpoznawałam nie–mamy, młodociane nianie. "Wyróżniał" je telefon i brak zainteresowania dzieckiem –dodaje. Wysłuchałam również rozmowy Agnieszki, która zrobiła "casting" na nianie do swoich dzieci. Miała pomysł (zaczerpnięty od cioci) na sprawdzenie jaką osobą kandydatka jest na prawdęi. Kilka razy urwała się wcześniej z pracy, przyszła godzinę wcześniej do domu i zastała nianię zupełnie nie zainteresowaną dziećmi. Miała odpowiedź, bez wykorzystania pluskwy.