
Reklama.
Takie "ideały"
Nadal żyjemy w czasach, w którym mówi się dzieciom, żeby ssały smoczek i przestały płakać, co w dużej mierze wynika z faktu, że od lat dzieci są bombardowane superbohaterami z popkultury. To sprawia, że dorastają w przekonaniu, że płacz jest dla słabych. Spójrzmy prawdzie w oczy, ten wizerunek prawdziwy nie jest. Na dużym ekranie odwaga i siła rzadko łączy się z wrażliwością wyrażaną łzami.
Nadal żyjemy w czasach, w którym mówi się dzieciom, żeby ssały smoczek i przestały płakać, co w dużej mierze wynika z faktu, że od lat dzieci są bombardowane superbohaterami z popkultury. To sprawia, że dorastają w przekonaniu, że płacz jest dla słabych. Spójrzmy prawdzie w oczy, ten wizerunek prawdziwy nie jest. Na dużym ekranie odwaga i siła rzadko łączy się z wrażliwością wyrażaną łzami.
Wzloty i upadki
Chciałoby się powiedzieć – pozwólcie dzieciom płakać, gdy mają na to ochotę. Jedna z mam opowiada, jak uczy dzieci doświadczać każdych stanów emocjonalnych, nie przeraża jej ich smutek. – Mam 12-letniego syna i 21-letnią córkę. Akceptuję ich łzy, ale to wcale nie oznacza, że nie mają szczęśliwego życia. Można powiedzieć, że wzlotów i upadków, których doświadczyły ich cenne umysły i dusze, jest zapewne więcej, niż w przypadku niektórych dorosłych – podkreśla.
Chciałoby się powiedzieć – pozwólcie dzieciom płakać, gdy mają na to ochotę. Jedna z mam opowiada, jak uczy dzieci doświadczać każdych stanów emocjonalnych, nie przeraża jej ich smutek. – Mam 12-letniego syna i 21-letnią córkę. Akceptuję ich łzy, ale to wcale nie oznacza, że nie mają szczęśliwego życia. Można powiedzieć, że wzlotów i upadków, których doświadczyły ich cenne umysły i dusze, jest zapewne więcej, niż w przypadku niektórych dorosłych – podkreśla.
Czy to widok dla dziecka?
– Stresujący rozpad związku, potem choroba psychiczna i widok mamy zabieranej przez karetkę – to wszystko za dużo dla czyichś oczu, nie mówiąc już o dziecku – opowiada Natalia. – Na szczęście nasze życie wykonało zwrot o 180 stopni, w wyniku czego nasz dom jest spokojniejszy. Teraz dużo więcej się śmiejemy, mój syn lepiej radzi sobie w szkole, widzę też ich błysk w oczach, gdy za sobą tęsknimy. Ale bez względu na to, o ile lepsze życie jest teraz, są jeszcze chwile, kiedy mogę stwierdzić, że są smutni i zmartwieni.
– Stresujący rozpad związku, potem choroba psychiczna i widok mamy zabieranej przez karetkę – to wszystko za dużo dla czyichś oczu, nie mówiąc już o dziecku – opowiada Natalia. – Na szczęście nasze życie wykonało zwrot o 180 stopni, w wyniku czego nasz dom jest spokojniejszy. Teraz dużo więcej się śmiejemy, mój syn lepiej radzi sobie w szkole, widzę też ich błysk w oczach, gdy za sobą tęsknimy. Ale bez względu na to, o ile lepsze życie jest teraz, są jeszcze chwile, kiedy mogę stwierdzić, że są smutni i zmartwieni.
Nic już nie masukuję
Moje dzieci są bardzo świadome moich uczuć, a ja ich. Podkreślam, że nie ranią moich uczuć. Staram się im pokazywać, że teraz już jestem szczęśliwa. Ale bez względu na to, jak bardzo staram się im pokazać, jak bardzo jestem zdrowa i szczęśliwa, czują się czasem przytłoczeni moimi stanami. Robią wszystko, aby smutek nie wrócił.
Moje dzieci są bardzo świadome moich uczuć, a ja ich. Podkreślam, że nie ranią moich uczuć. Staram się im pokazywać, że teraz już jestem szczęśliwa. Ale bez względu na to, jak bardzo staram się im pokazać, jak bardzo jestem zdrowa i szczęśliwa, czują się czasem przytłoczeni moimi stanami. Robią wszystko, aby smutek nie wrócił.
Nauczyłam się wiele niesamowitych rzeczy o sile akceptowania uczuć u osób, które wychodzą ze stresu pourazowego, depresji, uzależnienia. Jestem dumna z tego, że teraz staram się dzielić tą wiedzą ze swoimi dziećmi.
Już nigdy tak nie zrobię
– Czuję mdłości, gdy przypominam sobie czasy, gdy wysyłałam dzieci do ich pokoju z informacją, żeby wróciły, gdy przestaną płakać. Kiedyś mówiłam im też, że wszystko jest w porządku, gdy wcale tak nie było. Pocieszałam na siłę, a nie rozumiałam – wspomina dalej.
– Czuję mdłości, gdy przypominam sobie czasy, gdy wysyłałam dzieci do ich pokoju z informacją, żeby wróciły, gdy przestaną płakać. Kiedyś mówiłam im też, że wszystko jest w porządku, gdy wcale tak nie było. Pocieszałam na siłę, a nie rozumiałam – wspomina dalej.
Dziś na szczęście wiem, jak robić to inaczej. Oto kilka wskazówek dotyczących przyjmowania emocji, które teraz wdraża wraz ze swoimi dziećmi:
1. Nie nakładaj limitu czasu
– Kiedy moje dzieci płaczą, nie daje im limitu czasu i nie pocieszam na siłę. Nigdy więcej. Kim jestem, by sądzić, że tyle czasu wystarczy? Byłabym wściekła, gdyby ktoś mi to powiedział, więc dlaczego można tak mówić naszym dzieciom? – dzieli się spostrzeżeniami Natalia.
– Kiedy moje dzieci płaczą, nie daje im limitu czasu i nie pocieszam na siłę. Nigdy więcej. Kim jestem, by sądzić, że tyle czasu wystarczy? Byłabym wściekła, gdyby ktoś mi to powiedział, więc dlaczego można tak mówić naszym dzieciom? – dzieli się spostrzeżeniami Natalia.
2. Pozwól im poczuć, co czują
"Nie ma nad czym płakać", "To głupia rzecz, której nie należy się bać" – tak już też nie mówi Natalia. Nauczyła się, że nie wie, jak mogą się czuć jej dzieci, w danym momencie. Może za to wysłuchać, jak chcą to opisać.
"Nie ma nad czym płakać", "To głupia rzecz, której nie należy się bać" – tak już też nie mówi Natalia. Nauczyła się, że nie wie, jak mogą się czuć jej dzieci, w danym momencie. Może za to wysłuchać, jak chcą to opisać.
3. Posłuchaj i poświęć im całą swoją uwagę
Poświęcenie czasu, aby wysłuchać, dlaczego dziecko płacze, może być najważniejszym momentem w wyrażaniu jego smutku – Przyznaje, że zwykle mam telefon w ręku, gdy moje dzieci są smutne, wtedy błyskawicznie go odkładam i aktywnie słucham – dodaje mama.
Poświęcenie czasu, aby wysłuchać, dlaczego dziecko płacze, może być najważniejszym momentem w wyrażaniu jego smutku – Przyznaje, że zwykle mam telefon w ręku, gdy moje dzieci są smutne, wtedy błyskawicznie go odkładam i aktywnie słucham – dodaje mama.
4. Nie bój się też płakać
– Na koniec powiem wszystkim rodzicom – pokazujcie też swój smutek! – apeluje Natalia.
– Kiedy byłam chora, myślałam, że ukrywanie emocji chroni moje dzieci przed bólem. Myliłam się. Ku mojemu zaskoczeniu, kiedy zaczęłam opowiadać o swoich emocjach, przyjęli je, zaakceptowali i kontynuowali swój dzień. Dzieci funkcjonują w harmonii z naszą osobowością, w tym również z naszym niewerbalnym językiem. Nie mówienie im, co się z nami dzieje, myli ich pojmowanie rzeczywistości i sprawia, że martwią się jeszcze bardziej – dodaje.
– Na koniec powiem wszystkim rodzicom – pokazujcie też swój smutek! – apeluje Natalia.
– Kiedy byłam chora, myślałam, że ukrywanie emocji chroni moje dzieci przed bólem. Myliłam się. Ku mojemu zaskoczeniu, kiedy zaczęłam opowiadać o swoich emocjach, przyjęli je, zaakceptowali i kontynuowali swój dzień. Dzieci funkcjonują w harmonii z naszą osobowością, w tym również z naszym niewerbalnym językiem. Nie mówienie im, co się z nami dzieje, myli ich pojmowanie rzeczywistości i sprawia, że martwią się jeszcze bardziej – dodaje.
Płacz nie jest łatwy dla większości z nas, ale są chwile, że tylko po nim czujesz się lepiej.
– Mogę porównać uczucie spokoju po dobrym płaczu, z uczuciem ulgi i szczęścia, gdy np. dobiegasz do mety po biegu.
– Mogę porównać uczucie spokoju po dobrym płaczu, z uczuciem ulgi i szczęścia, gdy np. dobiegasz do mety po biegu.
Zanim nauczą się inaczej
Psycholog Agnieszka Stein w swojej książce pt.: “Akcja adaptacja” pisze tak: – Zanim dzieci nauczą się komunikować w dojrzały sposób i wyrażać swoje emocje głównie poprzez słowa w taki sposób, aby nikogo nie ranić, używają do ich uzewnętrzniania całego swojego ciała. Rąk i nóg. Tupią, rzucają, popychają się i biją. Zadaniem rodziców jest nauczenie dziecka nazywania emocji, reagowania na nie i ich właściwego przeżywania.
Psycholog Agnieszka Stein w swojej książce pt.: “Akcja adaptacja” pisze tak: – Zanim dzieci nauczą się komunikować w dojrzały sposób i wyrażać swoje emocje głównie poprzez słowa w taki sposób, aby nikogo nie ranić, używają do ich uzewnętrzniania całego swojego ciała. Rąk i nóg. Tupią, rzucają, popychają się i biją. Zadaniem rodziców jest nauczenie dziecka nazywania emocji, reagowania na nie i ich właściwego przeżywania.
Źródło: www.huffingtonpost.ca