Wychowujemy pokolenie nieszczęśliwych geniuszy? – Dzieci właściwie nie mają szansy o czymś zamarzyć – wyjaśnia psycholog Aleksandra Piotrowska w rozmowie o znaczeniu talentu w życiu człowieka. Tłumaczy, jaka jest rola rodzica w rozwijaniu talentu dziecka oraz co robić, jeśli nikt w nas nie odkrył go w dzieciństwie. Czy dorosły człowiek też ma szansę wyróżnić się w jakiejś dziedzinie i okryć swój talent? Sprawdźcie.
To zależy od tego, jak talent rozumiemy.
Jeśli mówiąc talent, mamy na myśli sprawność w dziedzinie, w której jesteśmy najlepsi w porównaniu z innymi obszarami naszych działań, to każde dziecko ma talent. Każdy człowiek ma w życiu coś takiego, w czym się czuje pewniej w porównaniu z innymi dziedzinami. Możemy też słowo talent rozumieć jako możliwość wybitnego poziomu wykonania, o wiele lepszego niż prezentowany przez innych. Rezerwować je wyłącznie dla tych, którzy zdobywają Nagrody Nobla (jeśli mówimy o talentach naukowych) lub stają się wybitnymi reżyserami, aktorami czy sportowcami. W takim znaczeniu nie każdy z nas dysponuje talentem.
Z punktu widzenia wychowawczego i społecznego właściwe jest to pierwsze podejście, czyli wychodzenie z założenia, że każdy z nas może być w czymś dobry, tylko trzeba mu to umożliwić.
Co, jeśli takiego talentu nikt w nas nie odkrył w dzieciństwie, dorośliśmy. Czy dorosły człowiek też ma szansę wyróżnić się w jakiejś dziedzinie i okryć swój talent?
Oczywiście, że ma w każdym momencie swojego życia. Będąc na zaawansowanej emeryturze, możemy odkryć w sobie przedziwną łatwość poznawania jakiejś dziedziny czy wykonywania jakiejś czynności, ale między nami mówiąc, ten talent wtedy odkryty, raczej nie odmieni losów naszego życia. Za to może nam dać dużo frajdy i radości i to jest wystarczający powód, żeby się temu uważnie przyjrzeć. Jeśli dotyka nas takie szczęście, że możemy utrzymywać siebie i rodzinę robiąc to, co staje się naszą pasją, warto całkowicie zmienić to, czym się wcześniej zajmowaliśmy. To jest tak cenna rzecz, że w każdym momencie życia warto zaryzykować taką woltę, porzucając dotychczasowy zawód i aktywność.
Jak odnaleźć dziedzinę, w której nasze dziecko może wyróżniać się na tle innych?
Czasem wrodzone predyspozycje są od samego początku na tyle rozwinięte, że nie sposób ich nie zauważyć, ale takie sytuacje zdarzają się rzadko. Znacznie częściej to my, dorośli musimy sobie zadać trochę fatygi i uważnie obserwować dziecko. Potrzebny jest pewien namysł i refleksja nad naszym dzieckiem.
Co świadczy o tym, że dotykamy dziedziny, w której możemy mieć do czynienia z talentem dziecka?
1. Przede wszystkim takie naturalne, niewymuszone zainteresowanie dziecka daną aktywnością.
2. Widoczne szybkie postępy – opanowywanie nowych kompetencji, umiejętności, szybkie zdobywanie wiedzy z jakieś dziedziny, sygnalizuje, że może być ona objęta talentem. Warto też zwrócić uwagę na odporność dziecka na zmęczenie, np. nad matematyką czy historią szybko obumiera ze zmęczenia, a tam, gdzie objawia się jego talent, może siedzieć godzinami, nie czując zmęczenia.
Co, jeśli widzimy, że dziecko jest w jakieś dziedzinie utalentowane, ale ono nie jest nią zainteresowane?
Zdarza się to na szczęście niebywale rzadko, bo działa tu taki naturalny mechanizm, że tam, gdzie mamy jakiś talent, uzyskujemy z łatwością niezłe wyniki, a to wpływa na nas jak nagroda. Jak jakaś czynność jest nagradzana, naturalne jest, że pojawia się chęć do jej powtarzania.
Możemy też podstępnie próbować wywołać to zainteresowanie, ale niech Bóg broni, żeby rodzice wykorzystywali tutaj przewagę swojej formalnej pozycji i nakazywali dziecku zajmowanie się tym, czym ono nie chce. Z tego nie wyniknie nic dobrego. Jeśli dorosły postanowi sobie, że jego dziecko będzie przejawiać talent np. pianisty, mimo że ono nie wykazuje chęci zajmowania się tym, rodzic będzie apelował do obowiązku, mówił: „Ja w twoim wieku to nie miałem takich możliwości” itp., jest to dobra droga na zduszenie talentu w zalążku. Spójrzmy na to w ten sposób – może ludzkość straci wybitnego pianistę, ale zyska zadowolonego ze swojego życia człowieka. To chyba ważniejsze.
Komu bardziej zależy na odszukaniu talentu dzieciom czy rodzicom?
Obserwując, jak funkcjonują rodziny, można wysnuć wniosek, że często dzieci właściwie nie mają szansy zamarzyć o czymś, zatęsknić za czymś, bo zanim przejawią chęć robienia czegoś, rodzice już im to organizują, zapewniają. A zatem dzieci przyzwyczają się do tego, że nie muszą się starać, bo to rodzice właściwie za nie się starają. Bardzo często spotykam się z sytuacjami, kiedy to rodzicom bardziej niż dzieciom zależy. Sprecyzuję – rodzicom wcześniej niż dzieciom zależy. Robią wszystko, żeby dziecko zainteresować taką aktywnością czy dziedziną, która akurat jest teraz wysoko notowana w ich kręgu.
Wcześniej niż dzieciom, czyli kiedy?
Zdarzają się przypadki, że już dwulatek przyprowadzany jest do psychologa z żądaniem diagnozy, bo rodzic widzi wyraźnie, że rośnie geniusz.
Dawniej rodzice nie mieli ani czasu, ani pieniędzy na tak intensywne rozwijanie talentów, a przecież wielu geniuszy zapisało się na kartach historii. Jak duża jest rola rodzica w rozwijaniu talentu dziecka?
Myślę, że bardzo duża. Pamiętamy o dawnych mistrzach, ale powinna temu towarzyszyć taka refleksja – ile takich potencjalnych talentów się nie rozwinęło, ilu z ich nie wykryto? Ile się nie ukształtowało, bo zostało gdzieś po drodze przez ludzkość przeoczonych. Tak się działo dawniej i tak też bywa i dziś. Nie możemy jednak zapomnieć, że rola rodziny i rodziców jest tu absolutnie podstawowa, poczynając od tego, że to oni w końcu odpowiadają za wyposażenie genetyczne, którego nie możemy tutaj pominąć. Wiadomo przecież, że udział genetyki w determinowaniu naszych zdolności jest całkiem pokaźny.
Rodzic odpowiada za stworzenie warunków, w których dziecko się rozwija i dojrzewa. To od niego zależy, w jakich warunkach dziecko będzie wzrastać, czy będzie spać wystarczającą liczbę godzin, czy będzie właściwie odżywiane, czy będzie żyć w zdrowy, higieniczny sposób.
Poczynając od tego typu czynników, które przecież zależą od rodzica, aż po takie, czy rodzic będzie dbał to, aby stykać dziecko z wieloma dziedzinami, rodzajami aktywności. Jak dziecko ma odkryć w sobie pasję skrzypka, jeśli nigdy nie będzie miało okazji posłuchać na żywo, jak ktoś na tych skrzypcach gra, ani też wziąć instrument do ręki. Za to stworzenie możliwości popróbowania, zobaczenia, czy coś jest dla mnie, czy coś mnie interesuje, czy jestem w tym dobry, czy nie - w dużej mierze odpowiada rodzic. Oczywiście może się zdarzyć, że z jakąś dziedziną dziecko spotka się dzięki nauczycielom, ale rola rodziców jest tu jednak podstawowa.
A jak już jakiś talent się uzewnętrznia, to następnie rolą rodziców jest chuchać, dmuchać, sprzyjać temu, żeby nie został on zmarnowany. To nie znaczy: zmuszać, bo dziecko ma prawo także niekorzystania ze swojego potencjału. Rodzic powinien stwarzać warunki sprzyjające motywacji do tego, żeby dziecko mogło zrobić użytek z własnej wiedzy, zdolności, umiejętności.
Jak więc zmotywować dziecko?
Różnymi sposobami. Można bazować na atmosferze, którą stwarzamy w domu. Można samemu zajmować się podobną dziedziną i pokazywać dziecku, że jest ona dla nas ważna. Co by nie mówić, dzieci najczęściej przejmują cenione przez nas systemy wartości. Nie wolno nam z całą pewnością próbować rozwiązań siłowych, bo osiągniemy przeciwny rezultat. Bywa, że bardzo dobrze motywacji dziecięcej robi mniej lub bardziej dostrzegane przez dziecko, ale przez nas zamierzone i celowe skierowanie go w określone środowisko rówieśnicze, a więc skontaktowanie z dziećmi, które np. pasjonują się tym, co my uważamy za ważne.
Są też takie dzieci, które są genialne, dysponują bardzo wysoką inteligencją, a jednocześnie są kompletnie niezainteresowane nauką szkolną. Które wykorzystają inteligencję po to, żeby nikt nie wykrył ich zdolności. Maskują się. Z takimi przypadkami też się stykam. Dysponować potencjałem to jest jedna rzecz, a druga to nasza sfera motywacyjna. Jeśli brakuje napędu, nie ma takiej możliwości, żeby kogoś przymusić do rozwoju. Oczywiście można zmusić dziecko do rypania w fortepian. Można, bo do któregoś momentu rozwoju rodzic ma taką władzę, ale wybitnych rezultatów z pewnością z tego nie będzie.
Jak pomóc dziecku odszukać talent w codziennej zabawie?
Łatwo nam mówić – stwarzać dzieciom takie warunki (zaprowadzić do Centrum Kopernika, zapisać na kolejne zajęcia), ale to wszystko wiąże się z różnego rodzaju możliwościami, głównie finansowymi. Wiemy, że świat nie jest sprawiedliwy, nie wszyscy mają takie same szanse. Są jednak takie miejsca, które nic nie kosztują i nie różnicują ludzi pod względem statusu materialnego, jak np. Podwórka Talentów Nivea. To jest coś cudownego. One się po prostu pojawiają w pewnej okolicy i nie są przeznaczone tylko dla uczniów jakiejś elitarnej szkoły albo dzieci tylko z jednej dzielnicy. One nie tylko pobudzają ciekawość, rozwijają. Na dodatek są niebywale estetyczne, a to też jest ważne, żeby pokazywać dzieciom, że można inaczej, że to nie musi być jeleń na rykowisku i muzyczka disco polo. To szansa na zaszczepienie w dzieciach, chociaż marzenia o tym, żeby coś więcej, coś wyżej, coś lepiej osiągać i realizować.