
W żartach często powtarzamy, że ktoś jest "wiecznie głodny" i nigdy nie czuje sytości. Traktujemy to jednak raczej jako wyolbrzymienie tego, że znajomy zwyczajnie lubi jeść. W przypadku chorych na zespół Pradera-Williego nie ma tu zbyt wiele do śmiechu. Szczególnie że chory zrobi wszystko, by zdobyć jedzenie.
Zespół Pradera-Williego (PWS) jest bardzo rzadko spotykaną chorobą genetyczną, której nie da się wyleczyć. Szacuje się, że na około 20 000 noworodków tylko 1 jest nią dotknięte. W Polsce rodzi się więc co roku kilkanaścioro dzieci, które będą musiały walczyć z wiecznym głodem. Dla porównania w tym samym czasie urodzi się około 623 osób z zespołem Downa.
Najkrócej mówiąc, dzieci z tym zaburzeniem, cały czas chodzą głodne, mają słabo rozwiniętą tkankę mięśniową, a przez to słabo spalają kalorie. Na stronie poświęconej chorobie wyszczególniono cztery objawy, które obserwuje się u chorych:
U dzieci, które rozwijają się z PWS, wyszczególnia się dwa etapy.
- niski wzrost, obniżona masa mięśniowa;
- zaburzenia snu;
- wysoki próg odczuwania bólu (opóźnione lub brak reakcji na bodźce);
- osteoporoza;
- małe wąskie dłonie i krótkie szerokie stopy
- hipopigmentacja (jasna karnacja skóry i włosów oraz błękitne tęczówki oczu)
- hipogonadyzm (niedoczynność jajników u płci żeńskiej i jąder u płci męskiej)
- opóźniony rozwój psychoruchowy oraz mowy,
- trudności w nauce, poziom inteligencji od normy intelektualnej do niepełnosprawności intelektualnej (zazwyczaj w stopniu lekkim lub umiarkowanym);
- wybuchy złości i agresji;
- zaburzenia obsesyjne i kompulsywne;
- możliwe depresje, psychozy, zaburzenia autystyczne oraz skubanie skóry.