"Droga mamo, dlatego się złoszczę". Spójrz na świat oczami dwulatka
Redakcja MamaDu
13 marca 2018, 16:34·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 marca 2018, 16:34
Płacz i atak złości w publicznych miejscach stresuje niejednego rodzica. Czują się wtedy bezsilni, zawstydzeni i przerażeni, że będą budzić litość i śmiech z powodu braku umiejętności okiełznania kilkulatka. Niestety często tak się dzieje, bo ludzie uwielbiają wręcz wyśmiewać innych, by sami mogli poczuć się lepiej. Do zdjęcia zapłakanej dwulatki ktoś postanowił dopisać jednak scenariusz, którego nikt zazwyczaj nie bierze pod uwagę.
Reklama.
Kto potrafi spojrzeć na świat oczami dziecka?
Scena w markecie, sklepie, restauracji, a nawet na ulicy często ma podobny przebieg. Dziecko po usłyszeniu jakiegoś zakazu postanawia w bardzo wyraźny sposób zaznaczyć swoje zdenerwowanie, sprzeciw i niechęć do wykonania zadania. Powodów takiego zachowania może być wiele, ale większość wynika z tego, że dzieci nie potrafią zapanować na swoimi emocjami. Wybierają więc jedyny sprawdzony sposób, czyli okazują niezadowolenie płaczem i krzykiem.
Rzadko mówi się o ich zachowaniu w innym kontekście, jak: rozpieszczone dzieci; nowe pokolenie, które umie tylko wymuszać i bachory, które owijają sobie rodziców wokół palca. Mało kto potrafi wejść w skórę dziecka i spojrzeć na świat jego oczami. Jest to oczywiście trudne, bo dziecko 2-letnie nie potrafi wyartykułować swoich potrzeb, nie umie wyjaśnić, jaka krzywda mu się dzieje i jaki jest rzeczywisty powód jego płaczu. Dorośli mogą starać się to zrobić za niego. Gdy więc Mary Katherine Backstrom opublikowała zdjęcie swojej 2-letniej córki, urządzającej okropną scenę w sklepie, otrzymała taki list, który zmusił ją do przemyśleń. Zdecydowała się dołączyć go w końcu do zdjęcia i w ciągu tygodnia post polubiło 65 tys. osób.
Dziecko najczęściej słyszy – nie Mam 2 lata i nie jestem okropna... jestem sfrustrowana. Jestem zdenerwowana, zestresowana, przytłoczona i zmieszana. Muszę się przytulić. Dlaczego?
Dzisiaj obudziłam się i chciałam się ubrać sama, ale powiedziano mi: "Nie, nie mamy czasu, pozwól mi to zrobić”. To mnie zasmuca.
Chciałam zjeść śniadanie, ale powiedziano mi: "Nie, jesteś zbyt brudna, pozwól mi zrobić to za ciebie”. To sprawiło, że czułam się sfrustrowana.
Chciałam iść do samochodu i sama się przypiąć, ale powiedziano mi: "Nie, musimy się zbierać, nie mamy czasu. Pozwól mi to zrobić”. To sprawiło, że płakałam.
Chciałam wyjść z samochodu na własną rękę, ale powiedziano mi: "Nie, nie mamy czasu, podaj rękę”. To sprawiło, że chciałam uciec.
Później chciałam się bawić w żłobku klockami, ale powiedziano mi: "Nie, nie w ten sposób..."
Zdecydowałam, że nie chcę już bawić się klockami. Chciałam się pobawić lalką, którą miał ktoś inny, więc ją wzięłam. Powiedziano mi: "Nie, nie rób tego! Musisz się podzielić”. Nie jestem pewna, co zrobiłam źle, ale to mnie zasmuca. Więc płakałam. Chciałam się przytulić, ale powiedziano mi: "Nie, nic ci nie jest, idź się pobawić".
Powiedziano mi, że ktoś przyszedł mnie odebrać. Ktoś powiedział: "Idź po swoje zabawki."
Nie wiedziałam, co robić. Czekałam, aż ktoś mi to pokaże, a usłyszałam: ”Co ty robisz? Dlaczego tak po prostu tam stoisz? Podnieś swoje zabawki, teraz!". Nie wiem, co robić. Czy ktoś może mi pokazać, jak to się robi? Od czego mam zacząć? Gdzie te rzeczy idą? Słyszę wiele słów, ale nie rozumiem, o co mnie proszą. Boję się i nie ruszam się. Leżałam na podłodze i płakałam. Kiedy był czas na jedzenie, chciałam sama jeść, ale powiedziano mi: "Nie, jesteś za mała. Nakarmię cię”.
To sprawiło, że czułam się mała. Próbowałam jeść to, co lubię, ale ktoś ciągle powtarzał: „Spróbuj tego, zjedz to..." i wciskał mi to w twarz. Nie chciałam już jeść. To sprawiło, że rzuciłam się na ziemię i zaczęłam płakać. Nie mogę odejść stołu, bo nikt mi nie pozwoli... bo jestem za mała. Ciągle mówią, że muszę coś zjeść. To sprawia, że płaczę bardziej. Jestem głodna, sfrustrowana i smutna. Jestem zmęczona i potrzebuję kogoś, kto by mnie przytulił. Nie czuję się bezpiecznie. To mnie przeraża. Płaczę jeszcze bardziej.
Mam 2 lata, nikt nie pozwoli mi się samej ubrać, nikt nie pozwoli mi iść tam, gdzie chcę, nikt nie pozwoli mi zająć się własnymi potrzebami. Jednakże oczekują, że będę wiedziała, jak się podzielić zabawkami, oczekują, że będę wiedziała, co powiedzieć i jak poradzić sobie z własnymi emocjami. Mam siedzieć spokojnie i wiedzieć, że jeśli coś rzucę, to może się złamać.... ale skąd ma to wszystko wiedzieć?
Nie wolno mi ćwiczyć moich umiejętności chodzenia, pchania, ciągnięcia, przesuwania, zapinania, wspinania, biegania, rzucania i robienia rzeczy, które wiem, że umiem już robić. Rzeczy, które mnie interesują i sprawiają, że jestem ciekawa świata.
Mam 2 lata, nie jestem okropna... jestem sfrustrowana. Jestem zdenerwowana, zestresowana, przytłoczona i zmieszana. Chcę się tylko przytulić.
Wyręczamy dzieci i mają prawo się złościć
Słowa zawarte w liście poruszyły tysiące osób, które przyznały, że choć podświadomie wiedzą, że tak może właśnie być i że to oczywiste, że dziecko ciągle ograniczane przez rodziców może się tak czuć, to jednak potrzebowały takiego przebudzenia. Wiadomo, że zdania te są napisane ręką dorosłej osoby, a nie dwulatki, niemniej jednak muszą czasem zaistnieć w mediach, bo przypominają o naprawdę ważnych sprawach. O tym, o czym większość rodziców zapomina, o emocjach i uczuciach dzieci. Także o tym, że wyręczając dzieci w każdej czynności, ograniczamy ich możliwości rozwoju i skazujemy na ciągłą frustrację. Warto więc skorzystać z mądrości kogoś, kto postarał wczuć się w rolę małego dziecka i przedstawił możliwy scenariusz, jaki piszą dla niego nieświadomie sami rodzice.