Czy naprawdę katowanie młodego chłopca, ucznia szkoły samochodowej w Wejherowie, nie zrobiło na nikim wrażenia? Opatrzyło się nam wrzucanie filmików nagrywanych przez bezmyślnie gapiących się na krzywdę innych uczniów? Ludzie, co jest z wami nie tak, że pod słowami ojca piszecie takie słowa?
Będziesz skakał?
Owszem to nie pierwsze nagranie dotyczące przemocy wśród nastolatków, więc i poziom zdziwienia może nie być taki jak kiedyś. O ile wcześniej jednak komentarze były raczej pełne oburzenia i próśb, by sprawą jak najszybciej zajęła się policja, dziś ocena poszła w zupełnie innym kierunku.
Ojciec opisał na swoim profilu sytuację, która miała miejsce jakiś czas temu w szkole syna. Z relacji wynika, że chłopak mieszka w Wejherowie i tam uczęszcza do szkoły samochodowej. Pewnego dnia uczestniczył w bójce, w czasie której doszło do silnego ciosu w głowę i utraty przytomności. Nie wiadomo, jaki był powód bójki, która w slangu młodzieży nazywana jest solówką, czyli umawianiem się np. po zajęciach na wyjaśnienie kwestii spornych przy użyciu siły. Ojciec twierdzi, że syn już wcześniej był zaczepiany przez chłopca, który później stał się agresorem. Zdania wśród znajomych obu chłopców są podzielone, bo jak twierdzą, wina leży po obu stronach.
– To się stało w szkole samochodowej na przerwie w Wejherowie syn nieprzytomny sprawca dostał z sądu tylko 1000 zł dla syna mój syn stracił szkołę i zdrowie. Mój syn to ten, co leży nieprzytomny. Ten, co to nokautuje zaczepił mojego syna na lekcji matematyki kilka razy co uderzył w głowę a nauczyciel nie zwracał uwagi. Mój syn tylko się bronił.– tłumaczy ojciec.
Stali i podjudzali
Słowa ojca dowodzą, że sprawa miała już swój finał w sądzie, skoro zasądzono 1000 zł kary dla sprawcy zdarzenia. Internauci postanowili odnieść się do sprawy i wyrazić swoją opinię. I tu zaczyna być naprawdę nieprzyjemnie, bo słowa płynące z ust nie tylko nastolatków, co i starszych osób, dowodzą, że większość nie widzi nic złego w zachowaniu chłopca bijącego kolegę. Nikt nie widzi problemu, że wokół nieprzytomnego stoi rozentuzjazmowany tłum, który podjudza do dalszego działania, ktoś nagrywa bójkę i wyraża swój entuzjazm z powodu zamieszania. No i niektórzy utrzymują, że chłopakowi się najzwyczajniej w świecie należało i wcale nie jest tak święty, jak opisuje to jego tata.
Czy naprawdę ważne jest, kto zawinił i kto się do kogo stawiał? Czy najważniejszą kwestią do uzgodnienia jest to, kto dostał słusznie, a kto nie? Przyzwolenie i popieranie takich praktyk będzie potwierdzaniem tezy, że bez przemocy nie da się żyć we współczesnym świecie. Tylko zapominacie, że w takiej rzeczywistości dorastać będą nasze dzieci.