Dla większości rodziców to urocze zdjęcia maluchów. Dla niektórych – dziecięca pornografia. Czy nowy trend wśród rodziców naprawdę jest tak kontrowersyjny?
„Dyniowe pupki” podbijają internet
Wyobraźnia rodziców nie ma granic! Najpierw porównywali dzieci do owoców, teraz poszli o krok dalej – z okazji zbliżającego się Halloween malują maluchom pupy na pomarańczowo, na wzór... dyni.
Rodzice publikują na Instagramie zdjęcia oznaczone hashtagiem #pumpkinbutts (co możemy przetłumaczyć jako „dyniowe pupki”). Pod zdjęciami pojawiają się dziesiątki komentarzy. Większość internautów zgodnie stwierdza, że „dyniowe pupki” zdobyły ich serca i to najbardziej uroczy trend ostatnich miesięcy. Nie wszyscy podzielają ich zdanie. Pojawiają się głosy, że malowanie dziecku pupy to „robienie z niego pawiana”, a publikowanie nagich zdjęć w sieci zakrawa na pornografię i jest „zaproszeniem dla pedofila”.
Zdjęcia maluchów rzeczywiście mają wiele uroku, ale publikowanie ich w internecie jest ryzykowne. Jeszcze kilkanaście lat temu tego typu zdjęcia znalazłyby swoje miejsce w rodzinnych albumach, jednak dziś rodzice udostępniają je wszystkim, nie tylko rodzinie i przyjaciołom.
Parental trolling, czyli ośmieszanie dziecka w sieci
Kilka miesięcy temu zapadł pierwszy w Polsce wyrok w sprawie ojca, który zamieścił na Facebooku zdjęcie gołego synka. Mężczyzna nie widział niczego niestosownego w opublikowaniu zdjęcia 2-letniego chłopca z siusiakiem w jednej ręce i butelką piwa w drugiej. Sprawa trwała kilka lat, w końcu ojciec chłopca został skazany na 3 miesiące pozbawienia wolności. To przykład tzw. parental trollingu, czyli ośmieszenia dziecka w sieci.
Czy dyniowy trend jest kolejnym przykładem parental trollingu? W końcu niektórzy rodzice bezrefleksyjnie publikują zdjęcia maluchów w sieci, nie zakrywając nawet twarzy dzieci (w końcu to pomarańczowa pupa jest "bohaterem" zdjęcia).
Co myślicie o nowym instagramowym trendzie? Czy rodzice powinni zamieszczać tego typu zdjęcia w internecie?