Broszura na temat bezpiecznego seksu i antykoncepcji "Zdrove Love" ma być przeznaczona dla uczniów szkół średnich. Przygotowało ją Polskie Towarzystwo Programów Zdrowotnych, a projekt sfinansowano ze środków Miasta Gdańska. Jednak Stowarzyszenie MyGdansk.pl, którego prezesem jest były poseł PiS uznało, że jest to nic innego, jak promocja homoseksualizmu i indoktrynacja.
Potrzebna edukacja
Trudno nawet wskazać, od kiedy przez Polskę przetaczają się dyskusje na temat edukacji seksualnej, bo jest tak chyba od zawsze. Możemy oczywiście wiernie trwać przy stanowisku, że informowanie i rozmawianie o seksie jest rolą rodziców, a nie szkoły, trzeba jednak mieć na uwadze, że niestety nadal w wielu domach są to tematy tabu.
A działacze PiS z Gdańska mają właśnie taką wizję - że nie powinno się wydawać pieniędzy z miasta na edukację seksualną, a o TYM rozmawiać w domowym zaciszu. Jak głosi słynne powiedzenie: tak źle i tak niedobrze. Gdy wydarza się coś złego, winę zrzucamy na brak wiedzy, gdy ktoś postanawia to zmienić, to dowiadujemy się, że pod przykrywką edukacji planuje promować-coś-bardzo-złego.
Nie inaczej jest tym razem, jednak czytając doniesienia z Gdańska trudno nie odnieść wrażenia, że bardziej niż o dobro młodzieży, kolejny raz chodzi o zwykłe polityczne przepychanki. Wykonanie ulotek zlecił Urząd Miasta Gdańska i jak twierdzi prezydent, Paweł Adamowicz, nie ma w nich nic, czego nie dopuszczałby system edukacji seksualnej w Polsce, a publikacja jest zgodna z zaleceniami Ministerstwa Edukacji.
We wstępie do broszury do czytelników zwraca się sam Adamowicz: pisze o dostępie do wiedzy, o korzystaniu z antykoncepcji zgodnie z własnymi przekonaniami, wspomina, że edukacja seksualna nie jest zachęcaniem, a wskazywaniem jak ważna jest asertywność, tolerancja i umiejętność oddzielenie sytuacji komfortowej od tej, która może naruszać nasze prawa.
W Polsce są homoseksualiści?!
W ulotce dodatkowo znajdziemy opis narządów rodnych kobiet i mężczyzn, rodzaje antykoncepcji, informacje o chorobach i zagrożeniach. Znalazło się również miejsce na homoseksualizm, cispłciowość i transpłciowość, bo chyba wszyscy wiemy, że osoby o innych orientacjach istnieją i jak przekonaliśmy się nieraz, młodzież nie wie, jak zachować się w stosunku do rówieśnika, który nie jest taki jak większość - potem słyszymy o szykanowaniu, samobójstwach, pobiciach.
Może zatem warto o tym rozmawiać ,a nie wrzucać to do wora z napisem "indoktrynacja"? I nie stawiać znaku równości pomiędzy informowaniem a namawianiem/przekonywaniem/manipulowaniem? Poza tym, czy w ogóle istnieje coś takiego jak "namówienie" do bycia homoseksualistą? Nie, nie istnieje.
Innego zdania jest środowisko Stowarzyszenia MyGdańsk.pl, które, dla przykładu, informację o tym, że od 2 do 25% społeczeństwa to osoby homoseksualne uznało za "promowanie" tej właśnie orientacji. Skąd takie widełki? Broszura wyjaśnia, że trudno to oszacować, ponieważ właśnie takie osoby spotykają się z dyskryminacją, więc wolą nie ujawniać swoich preferencji.
W trosce o młodych ludzi członkowie stowarzyszenia przypominają, że prezydent miasta uczestniczy w marszach równości, odpowiedzialny jest za program in vitro, a teraz chce "tylnymi drzwiami" wprowadzać ruch LGBT do szkół, bo tak, w ulotce znajdziemy również informację o tym, że nie każdy dobrze się czuje ze swoją płcią i obecnie istnieją sposoby, by ją zmienić.
Może naiwnie wierzę w zdolności myślowe polskiej młodzieży, ale naprawdę, naprawdę ufam, że spotkanie osoby, która wyznałaby, że "przeczytała o tym i postanowiła zostać homoseksualistą" graniczy z cudem.
Fuj, prezerwatywa
Przepraszam, zapomniałam o najważniejszym. W "Zdrovve Love" jest również nagość - instrukcja jak zakładać prezerwatywę, a to według działaczy PiS jest "nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich". Ale chyba nie wierzymy, że jak jeden mąż wszyscy Polacy zaczynają uprawiać seks dopiero po hucznych osiemnastych urodzinach?
I to zawsze z miłości - bo to kolejny zarzut do publikacji. Karolina Helmin-Biercewicz z MyGdańsk.pl powiedziała, że tekst "skupia się na tożsamości kulturowej sprzecznej z prokreacją", a Hubert Grzegorczyk dodaje, że "broszurka jest niczym innym jak opracowaniem na temat seksualności. W żaden sposób nie ujęto tu kwestii na temat miłości, jest natomiast zachęcenie do prokreacji. Pamiętajmy, że seks to nie tylko przyjemność, ale też odpowiedzialność i więź emocjonalna".
Prezydent Paweł Adamowicz podkreśla, że projekt broszury został wykradziony i udostępniony, a nie jest jeszcze zatwierdzony. Jego rzecznik Magdalena Skorupka-Kaczmarek dodaje, że ulotka jest elementem propozycji edukacyjnej programu in vitro i rozdawana będzie młodzieży licealnej dopiero po warsztatach, w których udział jest dobrowolny za zgodą rodziców. - Podobny program zatwierdziło Ministerstwo Zdrowia jeszcze za kadencji ministra Radziwiłła. - dodaje.
Dlatego chyba można spać spokojnie. Nikt w tajemnicy, pod biurkiem nie będzie rozdawał licealistom tych obrzydliwości, by doprowadzić do upadku resztek moralności.