Marissa po raz pierwszy została mamą trzy lata temu.
Poród w szpitalu był dla niej koszmarem – czuła się upokorzona, personel ją lekceważył i szydził z jej wymagań dotyczących przebiegu porodu. Jeszcze zanim zaszła w drugą ciążę, postanowiła, że kolejne dziecko urodzi w domu. Choć porody domowe są coraz popularniejsze, Marissa poszła o krok dalej: zdecydowała, że urodzi sama, bez niczyjej pomocy, nawet położnej. – Nie cierpię, kiedy ktoś wmawia mi, co jest najlepsze dla mnie albo dla mojego dziecka. To nie była kwestia pieniędzy. Samodzielny poród, bez pomocy, był dla mnie okazją do udowodnienia wszystkim, że Bóg stworzył nasze ciała do rodzenia i wcale nie potrzebujemy do tego lekarzy i szpitali – napisała Marissa w jednej z grup na Facebooku.