Dorośli neie wiedzą, jak rozmawiać o chorobach z dziećmi.
Dorośli neie wiedzą, jak rozmawiać o chorobach z dziećmi. bialasiewicz / 123RF
REKLAMA
Nie wiemy jak rozmawiać z dzieckiem
Człowiek uczy się całe życie. Jedne lekcje przychodzą mu z łatwością, a z innymi ewidentnie ma problem. Wiele osób nie radzi sobie w rozmowach o chorobie, śmierci, zagrożeniu życia, bo niewątpliwie są to trudne sprawy i często brakuje pomysłu, jak przekazać takie informacje dziecku.
O tym jednak jak jest to ważne, dowiecie się z tej historii. Od razu warto zaznaczyć, że nie chodzi tu o szykanowanie kobiety, która nie potrafiła zachować się w tej sytuacji. Nie chodzi także o negowanie zachowania małego dziecka, które na pewno nie zdawało sobie sprawy z tego, że rani uczucia innej osoby. W tej całej historii chodzi głównie o... reakcję, bo to właśnie jej zabrakło najbardziej. Bo "warto powiedzieć cokolwiek niż milczeć".
Blog - Grunt to dezorganizacja

Stoję sobie dzisiaj przy kasie w Pepco. Przede mną kobieta z córką na oko 4,5-letnią. Mała spojrzawszy na mnie mówi do matki:

- ONA nie ma włosów?

Jej mama nic.Dziewczynka powtórzyła, a matka dalej udaje, że nie słyszy. Wobec tego dziewczynka kontynuuje:

- Ale to nieładnie wygląda, prawda?

Siląc się na uśmiech odpowiedziałam jej tylko, że owszem, nie mam włosów, że to nie był mój wybór, ale dziecko jakby nie słyszało. Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić, bo mnie zatkało.

Zrobiło mi się przykro i nie tyle przez tą małą, co przez jej matkę, która udawała głuchą. Nie, nie liczyłam na żadne przeprosiny, nic w ten deseń, bo to tylko dziecko, chociaż oczywiście byłoby miło. Tak naprawdę w tym wypadku odpowiedzenie czegokolwiek byłoby lepsze niż milczenie.

Ja rozumiem, że osoba w turbanie to nie jest częsty widok, więc może i tę kobietę przytkało nie mniej niż mnie, kiedy usłyszała swoją córkę. Może pierwszy raz była w takiej sytuacji i nie wiedziała jak się zachować, ale kurczę.. mogła chociaż zwrócić młodej uwagę, że nie "ONA", tylko "PANI". Bo to "ona" było tak wyraźne, że aż rażące... Nie wiem, może za dużo wymagam.

Chce mieć już te głupie włosy, żeby Ewa miała ,"ładną" mamę.

Nie udawajmy, że nie słyszymy
Zrozumiałe jest, że nie można przygotować tak małego dziecka na wszelkie sytuacje i wyuczyć go prawidłowych zachowań w tak młodym wieku. Niemniej jednak nie można udawać, że się nie słyszy, jak dziecko w sposób na pewno nieprzyjemny dla chorej kobiety głośno komentuje jej wygląd. W takich chwilach matka powinna zareagować. Mogła poprosić dziecko o zakończenie dyskusji, obiecując, że wyjaśni mu powód wyglądu obcej pani, gdy dotrą do domu. Mogła przeprosić za zachowanie dziecka, co na pewno byłoby od razu wybaczone. Mogła też od razu powiedzieć dziecku, że Pani jest chora i nie powinno się głośno komentować jej wyglądu.
Mogła powiedzieć... No właśnie, można było zrobić tak wiele, bo najgorsze jest ignorowanie problemu. Brak reakcji to jakby uznanie, że dziecko ma prawo w ten sposób się wypowiadać, że chorzy nie istnieją i dziecka nie trzeba uczyć obcowania z nimi.
Będą palcami wytykać
To od nas rodziców zależy, jakie nasze dzieci będą w przyszłości. Czy będą umiały zachować się w takich sytuacjach prawidłowo, nie sprawiając nikomu bólu i cierpienia, czy też niczego nienauczone będą nawet w wieku kilkunastu lat wytykać palcem chorych, kalekich, czy mających różnego rodzaju zaburzenia ludzi.
Apel tej chorej kobiety, by w takich chwilach powiedzieć cokolwiek, niż milczeć, weźmy sobie do serca. To ważne przesłanie, bo chorzy nie chcą wcale być pomijani w rozmowach, nie chcą, byśmy udawali, że wszystko jest w porządku i nic się nie dzieje, gdy widać, że wcale tak nie jest. Mówić, ale umiejętnie i z dużą dozą empatii i zrozumienia – to praca domowa rodziców.