Śliczne lalki o najbardziej niefortunnej nazwie. To się nazywa zbieżność
Redakcja MamaDu
20 grudnia 2017, 12:42·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 20 grudnia 2017, 12:42
Są pięknie wykonane i od dawna sprzedają się doskonale. Czy zamieszanie wokół ich nazwy może działać na niekorzyść marki?
Reklama.
Gdy wpisujecie w wyszukiwarce słowa "Me too", zauważyliście, że to hasło nie dotyczy tylko akcji przeciwko molestowaniu seksualnemu?
Gdy w październiku media społecznościowe zalała fala wpisów z jednym z najbardziej rozpoznawalnym hasztagiem #Me Too i #Ja Też, mało kto wiedział, że nazwa ta jest już zarezerwowana przez uroczą lalkę. Zbieżność pisowni Me Too i Metoo jest przypadkowa, ale kiedy wpiszecie ją w wyszukiwarkę, to tuż obok tłumaczenia, czego dotyczy akcja rozpoczęta w Stanach Zjednoczonych przez molestowane kobiety, znajdziecie zdjęcia lalki, którą pokochały miliony dzieci.
Hasło #Me too osiągnęło niesamowity oddźwięk wśród internautów, bo skala molestowania seksualnego na świecie jest nieprawdopodobna. Większość kobiet wstydziła się o tym mówić i dopiero teraz poczuła chęć podzielenia się swoimi przeżyciami, be zjednoczyć się z innymi kobietami.
Oby w tym zalewie informacji o Me too w wyszukiwarkach pojawiała się jednak także informacja o uroczych laleczkach Metoo. Taki sam problem z przebiciem może mieć także sklep z obuwiem dla dzieci, który także korzysta z nazwy Me Too.