Kałuże moczu w śmierdzącej windzie – na wielu osiedlach to norma. Mieszkańcy jednego z bloków znaleźli winnego. Choć ma dopiero 8 lat, sąsiedzi nie przebierają w słowach.
O kilkuletniej Julce z Osiedla Lewandów Park I w Warszawie dowiedzieliśmy się z postu na Facebooku. Dziewczynka rysowała kredą po chodniku między budynkami. Ta dziecięca zabawa nie spodobała się mieszkańcom osiedla... Zwrócili się do rodziców dziewczynki, by ci posprzątali chodnik po „radosnej twórczości córki”. Zasugerowali, że chętnie zakupią dziewczynce kartki papieru, jeśli oni nie mogą jej tego zapewnić. Ich absurdalna wiadomość szybko dotarła do mediów, a internauci stanęli murem w obronie Julii.
Lokatorzy grożą 8-letniemu dziecku
Mieszkańcy bloku przy ul. Dybowskiego poszli o krok dalej – informuje portal haloursynow.pl. Gdy w windzie w bloku zaczęły się pojawiać kałuże moczu na podłodze i ścianach, część lokatorów obarczyła winą 8-letniego chłopca i jego psa. Mieszkańcy zaczęli zastraszać 8-latka, wieszając w windzie kartki z pogróżkami. Matka chłopca od razu odpowiedziała na zarzuty. Upomniała sąsiadów, że gdy pojawia się problem, powinni zgłosić się do niej, rodzica, zamiast obarczać winą niewinne dziecko. Dodała, że jej suczka nigdy nie załatwiła się w windzie.
Redakcji portalu udało się porozmawiać z mamą chłopca. Kobieta przyznała, że nie pozwoli, żeby ktoś straszył jej dziecko. – Problem jest od półtora miesiąca, psa mamy równe półtora roku. Syn boi się tych ludzi. Krzyczał, bo śniło mu się, że znów ktoś go straszy, karze sprzątać – powiedziała pani Grażyna. Dodała, że zgłosiła sprawę na policję, co potwierdził funkcjonariusz z mokotowskiej komendy.
Według pani Grażyny zarzuty lokatorów są bezzasadne. Już wcześniej zdarzały się przykre incydenty z udziałem bezdomnych i lokatorów pod wpływem środków odurzających. Wszystkie zdarzenia zostały zgłoszone na policję.
Trudno uwierzyć, że śmierdząca winda to sprawka małego psa – każdy mieszkaniec bloku wie, że klatki schodowe nierzadko przypominają noclegownie. Nawet gdyby wersja mieszkańców okazała się prawdziwa, lokatorzy nie mają prawa zastraszać 8-letniego chłopca. Wszelkie problemy powinny być rozwiązywane pomiędzy dorosłymi, bez angażowania dziecka – o ile sprawa nie dotyczy go bezpośrednio.
Czy według was taki sposób komunikowania się między sąsiadami jest właściwy?