Duńska para wiele lat bezskutecznie starała się o dziecko, więc postanowiła sięgnąć po nielegalne metody. Kobieta wczoraj, tj. 29.11 zeznała przed sądem w Sondenborgu, że zamieściła w internecie ogłoszenie i zgłosiła się do niej ciężarna Polka, oferująca pomoc. Na początku przyszła mama negocjowała 10 tys. euro, ale ostatecznie skończyło się na 750 euro.
Dziecko zostało odebrane na terenie Polski i wywiezione do Holandii, gdzie rodzice zdobyli akt urodzenia. Nie mieli problemu, by zarejestrować dziecko po powrocie do domu, bo przekonali urzędników, że urodziło się podczas ich pobytu w Holandii.
Duńskie media podają, że cała sprawa na jaw wyszła w Polsce i w ten sposób odnaleziono duńską parę, do której trafiło dziecko. Sąd okazał się wyrozumiały dla małżeństwa, które złamało przepisy adopcyjne i skazał parę tylko za poświadczenie nieprawdy na 21 dni wiezienia w zawieszeniu oraz 40 godzin prac społecznych.
Gdyby małżonkowie trafili do więzienia, trudna byłaby sytuacja 3-latka, który od urodzenia wychowywany był przez Duńczyków.
Ciężarna Polka zażądała za dziecko niecałe 3200 zł, więc trzeba przyznać, że kwota może szokować. Trzy lata temu głośno było o transakcji za 5,5 tys zł za handel noworodkiem. Taki proceder nie dziwi Beaty Dołęgowskiej z Fundacji Dziecko-Adopcja-Rodzina. Twierdzi, że w Polsce podobnych transakcji jest co najmniej kilkaset rocznie.
– Niechcianych dzieci wciąż jest wiele, a społeczeństwo wciąż biedne. Więc gdzie one są? Zostały sprzedane - Dołęgowska podkreśla w rozmowie z NTO.pl, że sposoby są różne. Dzieci znikają już w szpitalach, gdzie fałszuje się metryki, i rodzą się one już pod nazwiskiem kupujących. Zdarza się, że biologiczna matka wskazuje kupującego jako ojca dziecka, a potem dziecko adoptuje tylko jego żona.