Cath Matar z Brisbane w Australii, mama 10-letniego Leo, opublikowała na Facebooku zdjęcia rozbitej głowy syna. Chłopiec rozciął głowę podczas wyzwania zdobywającego coraz większą popularność wśród dzieci.
Pass out challenge – na czym polega wyzwanie?
Hiperwentylacja i „bezpieczne omdlewanie” były popularne wśród dzieci i nastolatków już wiele lat temu, nawet w Polsce. Dzięki mediom społecznościowym to niebezpieczne wyzwanie, pass out challenge, dostało właśnie drugie życie. Wyzwanie polega na odcięciu dopływu tlenu do mózgu i chwilowej utracie przytomności. Aby ukończyć wyzwanie (i zemdleć) dzieci kucają i zaczynają szybko i płytko oddychać, jak przy hiperwentylacji. Następnie wstają, wkładają kciuk do ust i wstrzymują oddech. Po kilku sekundach tracą przytomność.
Historia Leo to ostrzeżenie
Mama 10-latka opisała na Facebooku, w jaki sposób doszło do wypadku. Gdy sprzątała dom, usłyszała hałas dobiegający zza ściany. Weszła do pokoju i zobaczyła Leo leżącego na podłodze i krew spływającą po jego karku. Od razu pojechała z nim do szpitala. W międzyczasie chłopiec przyznał, że upadł i uderzył głową w komodę, bo wykonywał zadanie, które zobaczył na YouTubie.
Cath opublikowała zdjęcia rozbitej głowy syna i zaapelowała do rodziców, by rozmawiali ze swoimi dziećmi o zagrożeniach w sieci i niebezpieczeństwie kryjącym się za tego typu wyzwaniami.
To było przerażające. Pielęgniarka w szpitalu powiedziała mi, że jakieś dziecko zmarło po tym wyzwaniu. To szalenie niebezpieczne, bo jego zasady brzmią dla dzieci tak niewinnie – oddychasz i kucasz. To nie brzmi jak coś, co może wyrządzić ci krzywdę. Mimo wszystko może, bo w ten sposób odcinasz dopływ tlenu do mózgu. Możesz upaść i uderzyć się w głowę, możesz stracić wszystko. Mój syn uszedł z życiem, ale następne dziecko może nie mieć tyle szczęścia.