Terlikowski komentuje poród 10-letniej zgwałconej dziewczynki. "Było to najlepsze wyjście z tej bardzo złej sytuacji"
Redakcja MamaDu
20 sierpnia 2017, 16:35·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 sierpnia 2017, 16:35
W połowie lipca świat obiegła informacja, że w wyniku gwałtu w ciążę zaszła 10-letnia dziewczynka z Indii.
Reklama.
Po wielu głosach oburzenia, wczoraj podano informację, że zgwałcona przez wuja 10-letnia dziewczynka urodziła. Z powodu podwyższonego ciśnienia krwi zabieg cesarskiego cięcia został przeprowadzony w czwartek, chociaż planowano go na poniedziałek. Wcześniej mówiono dziecku, że ma w brzuchu kamień - nie było świadome ani ciąży, ani porodu.
Jak do tego doszło?
Świat poznał dramatyczną historię dziewczynki w ubiegłym miesiącu, gdy Sąd Najwyższy w Indiach wydał odmowę przeprowadzenia aborcji. Została ona zgwałcona przez (prawdopodobnie) swojego wuja. Mężczyzna trafił do aresztu. Z początku rodzice nie wiedzieli o całym zajściu. Dopiero w połowie lipca udali się z dzieckiem do szpitala - ich córka skarżyła się na ból brzucha. Według indyjskich doniesień medialnych jest to najmłodsza dziewczynka na świecie, która urodziła dziecko.
Dziecko, które przyszło na świat waży 2,2 kg i jest zdrowe. Przy zabiegu cesarskiego cięcia obecnych było 16 lekarzy. Rodzice dziewczynki zadecydowali o oddaniu niemowlęcia do adopcji, nie chcą zajmować się wnukiem. Odmówili również wszelkiej pomocy. Lekarz Dasari Harish powiedział, że ich córka nie jest teraz świadoma, co się stało, ale "w pewnej chwili będzie się musiała o tym dowiedzieć".
Problem świata?
Sprawa była szeroko komentowana również w Polsce. Szczególnie, że od miesięcy toczą się w naszym kraju dyskusje na temat dostępu do antykoncepcji awaryjnej i aborcji w szczególnych przypadkach. Głos zabrał również Tomasz P. Terlikowski, który pochwalił decyzję sądu, który "odmówił zgody na zabicie poczętego dziecka": "Można? Można! Hindusi pokazali, że istnieje naprawdę dobre rozwiązanie bardzo złej sytuacji, jaką jest ciąża z gwałtu u dziecka!"
Komentarze w sieci są jednak bardzo różne. Niektórzy bronią decyzji indyjskiego sądu, który postąpił zgodnie z prawem - dziewczynka była w 33. tygodniu ciąży, więc nie wydano zgody na jej przerwanie, bo dziecko mogło już żyć poza organizmem matki. Inni skupiają się na małoletniej zgwałconej, która chociaż nie była świadoma całej sytuacji, została skrzywdzona oraz na niemowlęciu, które trafiło do domu dziecka. Czy jest jeden dobry sposób na rozwiązywanie tak strasznych sytuacji w przyszłości?
I choć, nie ma co ukrywać, cała ta historia jest dramatyczna i mocno niejednoznaczna moralnie, to i tak wybrano jedną z najlepszych dróg (może poza okłamywaniem dziecka, ale to trudno ocenić, bez znajomości psychiki dziewczynki), na jakie można się było zdecydować. Dzięki takiemu wyborowi udało się uratować życie dziecka poczętego (które jako żywo nie jest winne zbrodni wuja jego biologicznej matki), a także uchronić nieletnią dziewczynkę przed traumą aborcji. I choć wymagało to ogromnej odwagi (bo nacisk aborcjonistów był ogromny), a także pomocy wielu lekarzy (przy porodzie asystowało 16 lekarzy) to nie ma ukrywać, że było to najlepsze wyjście z tej bardzo złej sytuacji.