Reklama.
"Wieśka mieszka na skraju wsi. Ma osiemdziesiąt osiem lat, ale wygląda na sześćdziesiąt" - tak zaczyna się ta wyjątkowa opowieść o sposobie, jak dożyć szczęśliwej starości.
Może cię zainteresować także: Oto recepta na życie od 88-latki. Gdyby dostała drugie życie, zrobiłaby dokładnie tak
Wieśka mieszka na skraju wsi. Ma osiemdziesiąt osiem lat, ale wygląda na sześćdziesiąt. Jest bezdzietną wdową. Schludna chata, ładny ogródek, kilka kóz, stary sad. Taki trochę sielski krajobraz. Jest prostą kobietą, ale mądrą i przenikliwą. I zna się na ziołach. Chata jak na europejskie standardy jest zakopcona, zajdziona brudem, no ale wietrzy się często. Wieśka też poubierana w jakieś łachmany. [...] Kiedy pytam, czy nie przeszkadzają jej myszy, odpowiada: Nie, ale szczury tak, bo gryzom. Innym razem mówi: Raz mi się myszy potopiły w kiszonyj kapuście. Ciemno było, ale żem je ugotowała. Dobre były, ino chrupały. [...]
Fascynuje mnie jako symbol harmonii. Może sam będę taki, jak będę stary? Szukając w niej mądrości, jakiejś mediterrańskiej czy kaukaskiej diety cud dla stulatków, pytam, co je: - Chleb z masłem, chleb ze smalcem, ji z pasztetem. I kwaśne mliko. Co tam jest. Nie wybrzydzom. - A jak zdrowo żyć? - pytam. - Trza pacierz mówić i trochę dupę ruszyć. Jak bym sama na polu nie robiła i drzewa nie rombała, i tymi pekaesami jeździła, to już bym na cmyntorzu leżała. Dupę trza ruszać, to najważniejsze. Czy zimnioki plewię, czy z chłopem, czy bez górę do tego drugiego sklepu dzie chlep tańszy, czy w koło placu trzydzieści razy? Dupa musi w ruchu być.