Posłanie małego dziecka do żłobka, lub przedszkola dla każdego rodzica jest nie lada wyzwaniem. Z tego powodu niemalże zawsze wiąże się z wyrzutami sumienia. Szczególnie wtedy, kiedy nie istnieją konkretne powody, by to zrobić. Tak, jak w przypadku tej matki…
Kiedy stajesz się mamą, rodzisz piękne dziecko, jednocześnie rodzi się w tobie poczucie winy
Na początku czujesz się winna, że nie karmisz maluszka prawidłowo, nie przewijasz go prawidłowo. Później czujesz się winna, że twoje dziecko nie uczestniczy w wystarczającej ilości zajęć, martwisz się, że jego rozwój będzie niedostateczny. Czujesz się winna, gdy czujesz się znudzona i kiedy myślisz, że twoje dzieciaki też mogą się tak czuć.
Jednym z najczęstszych problemów wywołujących poczucie winy u matek jest decyzja o posłaniu dziecka do przedszkola. Myśl o kimś innym opiekującym się naszym najdroższym dzieckiem rozrywa matczyne serca. Jednak dla wielu z nas jest to konieczność - czy to dlatego, że musimy wrócić do pracy, albo po prostu dlatego, że potrzebujemy odrobiny wytchnienia.
Dla mnie potrzeba wynika po trosze z obu tych kwestii
Moje drugie dziecko właśnie skończyło rok, a to wiąże się z zupełnie nowym etapem rozwoju ... i wyzwań. Podobnie jak mój pierwszy syn, był aktywny od pierwszego dnia. Natomiast od momentu, w którym mógł się poruszać, jest nie do powstrzymania - prawdziwa zabawa zaczęła się w zeszłym miesiącu, kiedy zaczął chodzić. On jest wszędzie i nie mogę go zostawić bez nadzoru nawet na chwilę.
Jeśli jest gdzieś gniazdko, on wsadzi w nie palce. Jeśli jest coś ostrego, spróbuje tego dotknąć. Jeśli może się gdzieś wspiąć i spróbować rzucić się w dół, z całą pewnością spróbuję. Od chwili, gdy się budzi, ja walczę, poza krótkim czasem snu- pół godziny w ciągu dnia - wciąż muszę mieć oczy szeroko otwarte. W tym czasie muszę robić wszystko, co mogę, bez żadnej pomocy. Mam również pracę do zrobienia, e-maile, na które muszę odpowiedzieć. Muszę też pamiętać, by czasem coś zjeść.
Mój najstarszy syn poszedł do przedszkola, gdy miał 13 miesięcy. W tym czasie nie pracowałam, ale psychicznie potrzebowałam przerwy. Monotonia rodzicielstwa mnie wyczerpała i moje poziomy energii spadły na dno.
Miałam niewyobrażalne poczucie winy
Trudno mi było usprawiedliwić wysyłanie go do przedszkola, skoro nie pracowałam. Czułam, że w pewien sposób zawiodłam, ponieważ nie uwielbiałam bycia z nim w domu. Mój syn wychowywał się w przedszkolu, a moja poczucie winy nieco się zmniejszyło, kiedy odbierałam go pod koniec dnia. Miał uśmiech na twarzy i przytulał na do widzenia wszystkie nauczycielki. W miarę, jak dorastał nic się nie zmieniało. Kochał przedszkole i teraz bardzo lubi szkołę.
Jestem więc tutaj znowu, z tym samym problemem po raz drugi
Tym razem jednak decyzja jest trochę łatwiejsza. Wiem, że najlepszym rozwiązaniem dla mojego syna jest uczestnictwo w zajęciach opieki dziennej, raz w tygodniu. Wyrzuty sumienia są wciąż żywe. Ale jeśli chcę zachować dobrą kondycję psychiczną i moje "ja", wiem, że to, co robię jest słuszne. Muszę mieć czas na zatroszczenie się o moją karierę. Potrzebuję chwili ciszy, by wypić filiżankę herbaty…
Bycie pełnoetatową mamą jest wspaniałe, satysfakcjonujące i jest prawdziwym przywilejem. Może jednak być też samotne, nudne i monotonne. Pozostawanie w domu nie jest dla wszystkich, ale to nie sprawi, że jesteś mniej wartościową mamą. Wierzę, że dobra mama to taka, która od czasu do czasu stawia się na pierwszym miejscu – jej szczęście i zdrowie jest ważne dla wszystkich.
A jeśli matczyne wyrzuty sumienia znowu zapukają do twych drzwi, masz większe szanse je odepchnąć, jeśli jesteś silniejsza.