
Kiedyś było niewyobrażalne, by z dziećmi w szkole podstawowej dyskutować na temat aborcji, wyjaśniając im, że "dzieci nienarodzone wyciąga się z brzucha za pomocą odkurzacza". Były tematy tabu omijane przez księży oraz siostry zakonne. Dziś, kiedy w wielu szkołach uczą religii osoby świeckie, kto tak naprawdę odpowiada za to, w jaki sposób jest przekazywana wiedza o świecie?
Może cię zainteresować także: "A gdyby twoi rodzice zabili twojego braciszka?" – tym razem proliferzy naprawdę przesadzili
Sylwia Kubryńska, pisarka, felietonistka "Wysokich obcasów" oraz autorka bloga "Najlepszy Blog na Świecie", podzieliła się w mediach społecznościowych historią z lekcji religii swojego syna, uczęszczającego do 5. klasy.
Mój syn w piątej klasie szkoły podstawowej usłyszał na rekolekcjach, że dzieci nienarodzone wyciąga się z brzucha za pomocą odkurzacza, a te chore i zdeformowane są łaską od Boga i należy się cieszyć wyróżnieniem przez cierpienie. To była jego ostatnia katecheza.
W tej szkole uczyła też katechetka, która opowiadała, że kiedyś poroniła i teraz ma ulepioną z czegoś tam laleczkę, która jest tym dzieckiem nienarodzonym i do której się modli. Rzecz jasna przyniosła "laleczkę" na lekcję i pokazywała zdumionym dzieciom.
Zachęcam rodziców do refleksji, czy na pewno ich dzieci powinni słuchać tych bzdur. Bo dopóki religia nie jest obowiązkowa — korzystajmy z tego. To, czy będzie religia w szkołach, tak naprawdę od nas zależy.
Mam takie same przemyślenia.... Aż mi się chce płakać, jak można w ogóle wciągać dzieci w takie zabawy na ich małych serduszkach.
Wiary nikt nikomu do głowy nie wbije. Dorośnie, to samo zdecyduje, w co chce wierzyć, a w co nie.
W jednej z trójmiejskich szkół jesienią katechetka tłumaczyła dzieciom, że te, które nie chodzą na religię, są bardziej niegrzeczne i niemiłe. Wmawiała im: "pewnie to zauważacie, że dzieci, które nie chodzą na religię, są bardziej niegrzeczne i niemiłe od was....".
Kościół Katolicki niezdrowo fascynuje się cierpieniem, księża i zakonnice, którzy nie mogą mieć normalnego życia z uśmiechniętymi dziećmi, promują jakąś chorą rzeczywistość. Życie w umartwieniu i zaprzeczeniu w ogóle własnym potrzebom, również w ubóstwie intelektualnym. Nie bez przyczyny na świętych wyświęca się same zgwałcone dziewice, zamordowanych i torturowanych księży, a matki z sześciorgiem dzieci, co odchowała i wykarmiła niepełnosprawne — NIE!
Moja dziecko wypisałam 9 lat temu w zerówce jak katechetka obiecała dzieciom, że każde z nich które zapyta w domu czy było na pewno chrzczone otrzyma cukierka w nagrodę.
W szkole córki koleżanki (w tym czasie lat 9) katechetka pokazywała filmy o opętaniach i egzorcyzmach, dzieci wróciły do domu przerażone, rodzice zaprotestowali i co?
Pani katechetka w przedszkolu mojej córeczki powiedziała, że porządny człowiek trzy razy dziennie robi znak krzyża.- Tatusiu, czemu ty nie robisz?
Moja córka miała nocne lęki po opowieściach w przedszkolu o ogniu piekielnym i diabłach.
To jest właśnie część problemu, wszystko zależy od księdza, nie ma nad nimi żadnej kontroli czy możliwości wpływu, a oni nie muszą mieć nawet przeszkolenia pedagogicznego....
Kościół katolicki w Polsce w sposób karygodny, podły, bezczelny, bezduszny i perfidny wykorzystuje, indoktrynuje i pierze mózgi dzieciom, uczy ich nienawiści i nietolerancji, robi im straszną krzywdę i na każdym kroku udowadnia, że ta instytucja z wiarą nie ma nic wspólnego, ośmiesza Polskę, dzieli społeczeństwo, zajmuje się jedynie uprawianiem polityki, wchodzeniem buciorami w nasze życie i nienawidzeniem wszystkiego, co z jego "naukami" się nie zgadzają a lekcje religii to nauka manipulacji i nienawiści, wciskania dzieciom ciemnoty, omamiania ich nienawistnymi bzdurami, frazesami i bajkami i to nie jest żadna nauka...
U nas w podstawówce jakaś nawiedzona pani opowiadała dziewczynom coś w stylu, że menstruacja to płacz macicy — z tego powodu, że w tym miesiącu znów nie zagnieździło się w niej życie.
Wielu rodziców głęboko wierzy w to, że pozostawia swoje dzieci w rękach doświadczonych osób, które wiedzą jaką wiedzę i w jaki sposób przekazać dzieciom w zależności do wieku. Gdy jednak 6-letnie dziecko wraca przerażone do domu i mówi — "Mamo, ja umrę, bo byłem dziś niegrzeczny w przedszkolu. Ja nie chcę do piekła, ja nie chcę, żeby diabeł mnie na widłach wrzucił do ognia", to naprawdę człowiek zaczyna się zastanawiać, jak wielką krzywdę religii robią sami wyznawcy. Osoby, które mają głosić, jak dobry jest Bóg, robią mu najgorszą z możliwych "reklam".
Może cię zainteresować także: "Wychowujecie dzieci bez wiary, więc będą złymi ludźmi i pójdą do piekła". Ci rodzice nie zgadzają się z tą opinią
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dyrekcja szkoły "nie wtrąca się" w to, kto (katecheci są wskazani przez kurię) i w jaki sposób naucza dzieci, więc i nauczyciele religii nie czują się w żaden merytoryczny sposób rozliczani z tego, co mówią dzieciom. Przedstawiają oni jedynie plan nauczania, a jeżeli nie ma negatywnych zgłoszeń od dzieci, czy rodziców, dyrektor placówki raz w roku robi wizytację w czasie zajęć. A może warto jednak robić to częściej?