Próżno szukać ich nazwisk na plotkarskich portalach i okładkach magazynów. Właściwie pozostają anonimowe. Do czasu, kiedy w życiu pojedynczej kobiety wydarzy się coś niepokojącego. Zostanie źle potraktowana. Ktoś jej nie wysłucha. Wtedy stają się kimś, przez duże "K".
Chciałyśmy dowiedzieć się, co inspiruje te kobiety do codziennych poświęceń. Jakie są główne cele ich działań i czy ich osobiste doświadczenia doprowadziły je do miejsca, w którym się znajdują.
Dokąd pójść, gdy brakuje dróg? Rozmowa z Anną M.
Stowarzyszenie Pomocy Kobietom Eurydyka, której pomysłodawczynią i założycielką jest Anna M. w swoim statucie zapisało piętnaście głównych celów. Pierwszym i najważniejszym jest działanie na rzecz stosowania w stosunku do kobiet i matek zasady równego traktowania w prawie i praktyce jego stosowania, w życiu społecznym i politycznym oraz w rodzinie. W tym duchu do Stowarzyszenia prawie każdego dnia zgłaszają się kobiety, które mają problemy różne, jednak ze wspólnym mianownikiem.
Materiał o matkach karanych za nierealizowanie kontaktów ich dzieci z ojcami, który wywołał na naszych łamach lawinę komentarzy i prywatnych wiadomości rodziców, był tworzony na podstawie doświadczeń kobiet, które Stowarzyszenie odnalazły i postanowiły szukać w nim pomocy. To były te momenty ich życia, w których nikt inny nie mógł im pomóc, a walka z ojcami ich dzieci stawała się wykańczająca. Anna okazała się dla nich światłem w ciemnym tunelu bezradności, w jakim przyszło im się znaleźć z różnych powodów. Miała w sobie siłę, której im brakowało. Kilka kontaktów i wyjątkową determinację, by wchodzić oknami wtedy, kiedy zamykają drzwi.
Kiedy samemu staje się naprzeciw krzywdzącym absurdom prawa, walka jest nierówna i trudna. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy uderza się ze zwielokrotnioną siłą. Symbolem takiej właśnie siły jest założycielka Stowarzyszenia. Kiedy na spotkaniach staje twarzą w twarz z przedstawicieli poważnych instytucji nigdy nie jest sama. Reprezentuje swoją osobą gros kobiet, które czekają na telefon, znak, informację o tym, czy coś udało się zmienić? Jest ich głosem i ich reprezentantką.
Przy spotkaniu z nią nie ma żadnych wątpliwości, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Pewna siebie, inteligentna, stanowcza. Wie, co i kiedy należy powiedzieć i jak powinna to zrobić. Pochyla się nad matką, której brak sił wyciska łzy, a następnego dnia krzyczy do słuchawki – Nie chcą mnie słuchać, to nie! Pójdę gdzieś, gdzie mnie wysłuchają, jeszcze nie skończyłam – Jest zdeterminowana, ale bardzo skrupulatnie opracowuje kolejne kroki swoich działań. Ma świadomość, że cena jest wysoka. W grę niejednokrotnie wchodzi spokojne życie nie tylko kobiet, ale również ich dzieci.
W rozmowie z nami, mówi o tym, skąd czerpie inspirację i co ją motywuję do pokonywania kolejnych przeciwności.
Skąd inspiracja na działanie na rzecz innych kobiet?
Od wielu lat w Polsce kobiety są dyskryminowane i gorzej traktowane w społeczeństwie, pracy, życiu rodzinnym i politycznym. Niestety, proces ten postępuje i nic się nie zmienia się na korzyść. Kobietom trudniej jest awansować, rzadko zarabiają tyle, co ich męscy odpowiednicy, zaś w życiu rodzinnym same obowiązki. Jeszcze ciężej jest, gdy jest się samotną matką, kiedy trzeba toczyć batalie sądowe w walce o własną godność, byt rodziny i spokojne dorastanie swych dzieci. Osobiście tego doświadczam od 7 lat tj. od chwili kiedy zdecydowałam się odejść wraz z dzieckiem od byłego partnera. Od tego czasu swoje życie dzielę między pracę zawodową, opiekę nad dzieckiem, a przede wszystkim na uczestnictwo w rozlicznych sprawach sądowych z zakresu prawa rodzinnego i karnego. Podczas tych kilku lat walki o normalne dzieciństwo dla swojego dziecka przekonałam się, że walka samotnej matki z Polskimi sądami jest walką z wiatrakami. W związku z tym zainicjowałam wśród osób, które mają podobne problemy oraz wspierają nas w tej walce, utworzenie Stowarzyszenia Pomocy Kobietom i Matkom „Eurydyka”.
Z jakimi problemami kobiety mogą zgłosić się do Stowarzyszenia?
Problemów, z jakimi zgłaszają się do nas kobiety, jest bardzo dużo - od przemocy domowej poczynając, na przemocy sądowej kończąc. Skala zjawiska jest ogromna, samotne kobiety, które nie mają oparcia w najbliższych, nie są w stanie skutecznie obronić siebie i swoich dzieci przed ex mężami, ex partnerami wspieranymi przez ex teściowe czy aktualne kobiety. Statystycznie ponad połowa związków rozpada się wskutek przemocy i przemoc ta nie kończy się wraz z orzeczeniem rozwodu, czy też opuszczeniem partnera. Obowiązujące od 2010 roku prawo rodzinne oraz utrwalająca się linia orzecznicza sądów powodują, że dzieci są zmuszane do kontaktów z ojcami i ich rodziną nawet wówczas, gdy doznawały brutalnych aktów przemocy, czy też były świadkami tej przemocy. Ojcowie mają prawo zabierać dzieci nawet wtedy, gdy naraża to je na patologie panujące w rodzinie ojca, zaś głos dzieci się nie liczy. Jeśli kontakty orzekane przez sądy są np. skracane to wina zawsze obciąża matkę, na którą nakładane są dotkliwe kary pieniężne. I nie jest tu brany pod uwagę fakt, czy ojcowie płacą alimenty, czy też nie. Posiadanie dzieci stało się łatwym sposobem zarobkowania dla osób, które ich nie wychowują.
Co najbardziej motywuje Cię do działania?
Najbardziej motywuje mnie moja córka - jej śmiech, ciągła ambicja do bycia najlepszą uczennicą i prawym człowiekiem, zdolność do rozróżniania dobra od zła, jej pasje, które wydobywam i rozwijam i ta przeogromna, jakże zaraźliwa radość z życia! To wszystko sprawia, że warto ponosić ten trud, żeby ochronić jej szczęśliwe, spokojne dzieciństwo. To nic, że teraz płacę niesprawiedliwe kary na rzecz jej ojca, dziadków, że pracuję ponad siły, żeby to wszystko podźwignąć - jest to cena mojej godności w systemie, który godność tę usiłuje zdeptać. Nie ma takiej ceny, której matka nie zapłaci w obronie dziecka a wkoło tak dużo osób, które mnie wspierają i które również ja staram się wspierać.
Jaki jest główny cel Twojej pracy?
Cel ten jest zbieżny z celem naszego Stowarzyszenia a jest nim przywrócenie podmiotowości dziecka, przestrzeganie jego praw jako jednostki ludzkiej, zapewnienie mu radosnego dzieciństwa i wzrastania w miłości i poczuciu bezpieczeństwa.
Z jakimi spotykasz się reakcjami? Usłyszałaś kiedyś słowa, które pozwoliły zaczerpnąć kolejną dużą dawkę motywacji do dalszych działań?
Reakcje są różne, w zależności od kogo pochodzą. Bywają nieprzychylne maile i komentarze na forach internetowych, co nas nie dziwi, natomiast najcenniejsze jest duże zainteresowanie ze strony kobiet, które dzwonią, mailują, przyjeżdżają na spotkania, często z odległych miejscowości. I te kontakty są bezcenne. Szczególnie utkwiło mi w pamięci określenie użyte przez jedną z Pań, która porównała nas do "światełka w tunelu". Te słowa mają wielką moc i wciąż inspirują do dalszych działań.
Piękny poród to godny poród – rozmowa z Joanną Pietrusiewicz
Fundacji Rodzić po Ludzku nie trzeba nikomu przedstawiać. Od lat kojarzona jest z godnymi warunkami przyjmowania porodów, jedną z najlepszych szkół rodzenia w Polsce i wsparciem kobiet w szczególnym momencie doświadczania cudu narodzin. Jeszcze w roku 1996, kiedy powstawała Fundacja warunki na polskich porodówkach przepełniało cierpienie i poniżenie. Rzeczywistość dla kobiet przeżywających poród była bezwględna. Proces humanizacji porodu miał się dopiero rozpocząć. To był czas, kiedy na jedną z sal porodowych trafiła nasza bohaterka Joanna Pietrusiewicz, obecnie prezeska Fundacji związana z nią od osiemnastu lat.
Zadaliśmy jej te same pytania, uzyskaliśmy inne odpowiedzi. Bo każda z superkobiet ma w sobie inną, równie niezwykłą siłę.
Skąd inspiracja na działanie na rzecz innych kobiet?
Wszystko miało swój początek w czasie, kiedy zostawałam mamą. Mój stan ciąży i porodu i to moja największa inspiracja. Kiedy 20 lat temu trafiłam na porodówkę, było to okropne. Warunki, w jakich przyjmowane były kobiety, nieuświadomiony personel medyczny. To był czas, kiedy porody odbierano na niewygodnym fotelu ginekologicznym z przywiązanymi nogami, tak, żeby uniknąć gwałtownych ruchów i przypadkowego kopnięcia lekarza. Komfort kobiety był abstrakcją, nikt o nim wtedy nie myślał. Miałam to szczęście, że uczęszczałam na zajęcia do szkoły rodzenia Fundacji Rodzić po Ludzku. Zachwyciło mnie absolutnie, to jak można przeżyć stan ciąży i porodu. Idee i cele Fundacji były bardzo zgodne, z tym co czułam. To był pierwszy raz, kiedy poczułam wyraźnie swoją siłę, jako kobiety i mądrość mojego ciała. Moja inspiracja to z całą pewnością suma osobistych doświadczeń z tamtych wydarzeń.
Z jakimi problemami kobiety mogą zgłosić się do Fundacji?
Pomagamy kobietom przede wszystkim wybrać miejsce, w którym zdecydują się urodzić. Opisujemy warunki panujące na poszczególnych salach porodowych w szpitalach w Polsce, tak by umożliwić im ogląd sytuacji, zanim zdecydują się na jedną z nich. Kobiety na łamach naszej strony dzielą się również swoimi historiami porodowymi, to daje innym nieocenioną siłę. Walczymy o godność wszystkich kobiet również na poziomie systemu. Nie zgadzamy się na działania odgórne, które bezpośrednio odbiją się najbardziej na kobietach w czasie porodu.
Co najbardziej motywuje Cię do działania?
Moją motywacją z całą pewnością jest suma osobistych doświadczeń, ale również te wszystkie kobiety, które od prawie dwudziestu lat spotykam na swojej drodze.
Jaki jest główny cel Twojej pracy?
Chciałabym, żeby kobiety przestały bać się porodu, żeby mogły czerpać z niego siłę i satysfakcję. Moja praca w Fundacji jest pracą zespołową. Grupa kobiet z różnymi doświadczeniami codziennie spotyka się w jednym miejscu w sprawie wspólnej wartości.
Z jakimi spotykasz się reakcjami? Usłyszałaś kiedyś słowa, które pozwoliły zaczerpnąć kolejną dużą dawkę motywacji do dalszych działań?
Zdecydowanie najczęściej spotykam się z wdzięcznością. Ale jest też w kobietach niesamowita energia i umiejętność jednoczenia się, kiedy ktoś lub coś próbuje nam odebrać naszą niezależność. Pod petycją o standardy okołoporodowe podpisało się tak dużo osób, że po raz kolejny poczułyśmy o jaką ważną rzecz dla wielu, walczymy.
Trudno jest mi odnaleźć w pamięci jedną, konkretną wypowiedź. Każde świadectwo kobiety, która przeżyła godny i ludzki poród to najlepsza motywacja.