
Rękoczyn Kristellera nie jest zakazany w Polsce. Nie ma przepisów, które zabraniałyby lekarzowi wykonania takiego zabiegu. O tym, czy będzie on wykonany decyduje specjalista na podstawie oceny sytuacji, uznając, że jest on absolutnie niezbędny dla bezpieczeństwa zdrowia kobiety i noworodka. I tu pojawia się problem. Być może są położnicy, którzy nie zdają sobie sprawy z powagi konsekwencji źle (podkreślamy), źle przeprowadzonego manewru. Być może także ten wybór wydaje im się przez to mniej inwazyjny niż inne dostępne techniki. Coś musi jednak być na rzeczy, skoro nawet środowisko medyczne dzieli się w tej sprawie.
Przedstawiane stanowiska położników dotyczące zastosowania RK są skrajne. Przeciwnicy odwołują się do własnego doświadczenia, przedstawiając niedopuszczalność ucisku na macicę podczas porodu. Niektórzy uważają, że z powodu braku dowodów potwierdzających skuteczność RK i nieokreślonego znaczenia, wnioskują, aby jego zastosowanie było karalne. Według innych autorów RK zmniejsza ryzyko powikłań związanych z porodem pochwowym i uważają, że przy obecności wskazań dobrze wykonany RK jest tak samo dobry, jak każda inna procedura położnicza. […] W dostępnych publikacjach obejmujących różne grupy pacjentek (od kilku do kilkuset) przedstawiane są dane odnośnie możliwości wystąpienia szeregu powikłań po wykonaniu RK, rzadko odnośnie korzyści. Wymieniane najczęstsze powikłania u matki to: uszkodzenie szyjki macicy, krocza i zwieracza odbytu, wynicowanie macicy, bóle brzucha, pęknięcie żeber, wątroby, pęknięcie macicy, przedwczesne oddzielenie łożyska, krwotok, w tym do jamy brzusznej, a w jego konsekwencji nawet śmierć.
Może cię zainteresować także: Raport NIK: opieka okołoporodowa w Polsce z rażącymi uchybieniami. Zobacz, co czeka cię w szpitalu
Manewr według PTG powinien być zastosowany w kilku przypadkach, kiedy wymagane jest szybkie ukończenie porodu (np. zagrożenie zamartwicy wewnątrzmacicznej płodu), a jest już za późno na wykonanie cesarskiego cięcia. Niestety lekarze czasem zbyt późno decydują się na cc, a wtedy zachodzi potrzeba „pomocy” rodzącej. Ucisk na dno macicy wydaje się wtedy najszybszym i najmniej inwazyjnym sposobem, tyle że zakończonym powikłaniami. „Według ekspertów PTG rękoczyn Kristellera we współczesnym położnictwie nie jest zalecany, ale też nie jest zabroniony i w uzasadnionych warunkach może być dopuszczalny w wykonaniu doświadczonych położników. Jego prawidłowe zastosowanie może pozwolić na uniknięcie zbędnych operacji położniczych, które tak jak każdy zabieg, wiążą się z występowaniem powikłań. Nie ulega wątpliwości, że jeżeli wykona się zabieg źle, nieumiejętnie, bez należytego wyczucia, można doprowadzić do powikłań. Osoba, która podejmuje się jego wykonania, musi posiadać odpowiednie doświadczenie położnicze i mieć pełną świadomość konsekwencji, jakie mogą się z nimi wiązać”.
Ze względu na to, że było ich naprawdę wiele i nie możemy opublikować wszystkich, wybraliśmy dla was tylko kilka. Nie są one wyselekcjonowane jako "najbardziej wstrząsające”, czy ""najsmutniejsze”. Wybraliśmy je, gdyż oddawały one pełen obraz sytuacji rodzącej, czyli zawierały najwięcej informacji.
Magdalena: "Tak oto zaczyna się piekiełko"
...rękoczyn, więc to pewnie tam taki "standard"
Może cię zainteresować także: Miała tak wyjątkowy poród, że pokazała nagranie w sieci. Zobacz, jak wygląda delikatne cesarskie cięcie
Monika: "...lekarze i położne robią co chcą"
Myślę, że to jest tak, że co do planu porodu respektuje się rzeczy, typu możliwość chodzenia, prysznic, muzyka itd, to, czy chcemy rodzić w wodzie, czy nie, czy chcemy pojedynczą salę po porodzie, czyli tzw. sprawy pozamedyczne. Ale jeśli chodzi o wykonywanie wszelkich zabiegów medycznych to lekarze i położne robią co chcą".
Agnieszka: "...czułam, że coś we mnie pęka, ból był nie do opisania"
Anna: "...nie gwarantuje, które z nas ten zabieg przeżyje"
Przeżyliśmy oboje, syn na szczęście rozwija się prawidłowo. Niemniej jednak poród był największym koszmarem mojego życia.
Tak jak mówiłam na początku, nie wiem, czy moja historia komuś pomoże, ale jeśli tak-proszę śmiało wykorzystać".
Napisz do autorki: ewa.podlesna-slusarczyk@mamadu.pl