Jest ich czworo: mama, tata, córka i syn. Jak większość współczesnych rodzin, dokumentują różne wydarzenia z życia i publikują w formie zdjęć czy filmików na portalach społecznościowych. Jeden z ostatnich postów umieszczony na facebooku wzbudził niezwykłe zainteresowanie tysięcy internautów.
Te z nas, które z bliska mogą obserwować relacje ojca z synem i córką, doskonale będą wiedziały, jak potrafią być odmiennie. Nie mówię, że któraś jest lepsza czy gorsza, a zwyczajnie inna. Chłopiec lubi czuć się partnerem taty, z ochotą bierze udział w „w męskich zadaniach”. Czasami ze sobą rywalizują, innym razem zachowują się jak najlepsi kumple. Z dziewczynkami najczęściej bywa inaczej.
Nie to, żeby moja córka nie lubiła razem z chłopakami przykręcania śrubek, bo doskonale się w tym odnajduje (podobnie bawiąc się w piratów), ale nie ma co się oszukiwać: tatusiowe dla dziewczynek bywają bardziej pobłażliwi. Czasami jeden uśmiech potrafi ich tak rozczulić, że w kilka minut zapominają, "co takiego właściwie ona przeskrobała?". Jedno jest pewne, wielu współczesnych, świadomych tatusiów ucieka od stereotypów – co jest wskazane, ale w ich myślach córka i tak bywa „ich księżniczką”. I też dobrze!
Pewien tata z Vancouver wpadł na pomysł jak uszczęśliwić swoją córkę i sprawić, by poczuła się kochana i wyjątkowa. I najważniejsze, co może tylko wzmocnić więź między nimi. Co zrobił? Zabrał ją na randkę.
– Dziś jest pierwszy raz, jak to zrobili – napisała mama i żona, Caitlin Fladager na Facebooku. – Mąż pomógł jej wybrać strój, dobrać torebkę, przytrzymał jej drzwi. (…) Była zachwycona i po powrocie to domu, przeszczęśliwa.
Nie był to ich jednorazowy wypad. Ten tata postanowił, że będzie to rytuał odbywający się raz w miesiącu.
Post Caitlin Fladager ma prawie 15 tysięcy komentarzy, ok. 40 tysięcy udostępnień i wciąż jest rozsyłany dalej. Może warto naszym partnerom podsunąć taki pomysł? Proponuję tylko nieco go zmodyfikować, a właściwie udoskonalić samą koncepcję także o comiesięczny wypad sam na sam z synem.