Historyjki z gum do żucia, karteczki i inne kultowe kolekcje z lat 90. Sprawdź, czy je pamiętasz!
Artykuł powstał we współpracy z Muzeum dla Dzieci
29 listopada 2016, 09:15·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 listopada 2016, 09:15
Zabawki, gadżety, widokówki - dzieci od zawsze kolekcjonowały przedmioty i pewnie zawsze będą to robiły. Teraz coraz częściej zbierają różne rzeczy w aplikacjach na telefony komórkowe, ale na YouTubie można znaleźć całą masę filmików, w których dzieci prezentują swoje zbiory zabawek i innych przedmiotów. Pamiętacie, co my kolekcjonowaliśmy w wieku kilku lat? Na samą myśl o zbiorach, wymianach i prezentacjach na podwórku czy szkolnej przerwie, na usta ciśnie się uśmiech.
Reklama.
Karteczki do segregatorów
Pamiętacie? Kolorowe kartki, które można było wpiąć do segregatora. Nie było chyba na podwórku dziecka niemającego takiej kolekcji. Każdy miał przynajmniej jeden segregator formatu A5, szczęśliwcy byli też posiadaczami mniejszego. A co na kartkach? Postaci z bajek, z filmów dla dzieci, zwierzęta, samochody, zabawki. Towarem deficytowym były te z postaciami z filmów Disneya. Przy wymianach za jedną taką można było dostać nawet 3 inne. A jeśli rodzic kupił cały komplet takich samych? To był dopiero raj. Można było wymieniać się w szkole na przerwie ze wszystkimi i zdobyć całkiem ładną kolekcję w ciągu kilku minut.
Historyjki z gum do żucia
Kto nie miał ręka do góry! Nie widzę żadnych, tak myślałam. Najpopularniejsze były te z gum Turbo i Donald. Kolorowe samochody najróżniejszych marek były obiektem pożądania każdego dziecka. A ile szczęścia było, kiedy trafiło się na auto, które już znalazło się w kolekcji! Było kartą przetargową w czasie wymian. Bo przecież szkoda oddać historyjkę i zostać bez jednego z aut.
Karteczki znajdowane w popularnych kilkanaście lat temu Donaldach przedstawiały zabawne perypetie bohaterów Disneyowskich bajek - Kaczora Donalda i Myszki Miki. Posiadanie całej kolekcji było wręcz obowiązkowe na początku lat 90. I nie chodziło tylko o to, żeby mieć, najważniejsza była możliwość wymiany. W czasie szkolnych przerw priorytetem stało się poszukiwanie historyjek, których jeszcze nie miało się w swoich zbiorach.
Kapsle z pokemonami
Żetony ze stworkami z popularnej bajki służyły nie tylko do kolekcjonowania, ale i do gry. W czasie przerwy siadało się na podłodze, rozkładało arsenał i uderzało żetonami o posadzkę. Te, które odwróciły się emblematem Pokeballa do góry, były twoje. Żeby zdobyć nowe, potrafiliśmy zjadać codziennie paczkę chipsów. Był czas, kiedy pewnie niejednemu z nas poszło na nie całe kieszonkowe. Czego nie zrobi się dla powiększenia kolekcji?
Znaczki i pocztówki
Klasery zapełnione po brzegi znaczkami pocztowymi, znajdują się pewnie na niejednym strychu. Często ryzykowaliśmy poparzeniem, próbując odkleić je nad gorącą parą, żeby się nie porozrywały. Układane w albumie tematycznie, podobnie jak pocztówki przywożone z każdych wakacji czy wycieczki szkolnej. Obowiązkiem było też wysłanie przynajmniej jednej do znajomych. Oni później odwdzięczali się tym samym, powiększając naszą kolekcję.
Sklejane modele
Samoloty, czołgi, dinozaury. Te ostatnie, zakupione w pobliskim kiosku z gazetką, miały nawet możliwość świecenia w nocy. Sama pamiętam pokój mojego brata wypełniony zielonymi, fluorescencyjnymi stworkami. Jednak nie tylko chłopcy zbierali modele. Sama uwielbiałam sklejać samoloty i układać je jeden obok drugiego na półce. Oprócz radości z powiększania kolekcji dawało to także chwile spędzone z tatą, który pomagał odpowiednio złożyć model.
Nasze dzieciństwo w muzeum?
Przypominając sobie kolekcje z dzieciństwa, myślimy, że przecież to było tak dawno. Na ustach pojawia się uśmiech, wracamy myślami do tamtych czasów. To było tak piękne, a nasze dzieci nie mają o tym pojęcia. Chcemy im opowiedzieć o karteczkach, znaczkach czy tazosach, a przecież najłatwiej byłoby je pokazać. Dlatego też powstał projekt “O! Kolekcja” realizowany przez Muzeum dla Dzieci w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie. Obecnie zbiory można oglądać w Muzeum Dobranocek ze zbiorów Wojciecha Jamy w Rzeszowie.
Wystawa “O! Kolekcja” umożliwia każdemu wcielenie się w rolę kolekcjonera i zapoznanie z podstawowymi zagadnieniami typowymi dla tej aktywności kulturowej, a wszystko zaprezentowane jest w formie gry z elementem rywalizacji dla podkręcenia emocji. Wszystko dzieje się w specjalnie do tego stworzonej szkolnej klasie, na przerwie. Organizatorzy pamiętali też o zagrożeniach związanych z kolekcjonowaniem - nadmiernej konsumpcji, komercjalizacji hobby i nadmiernej produkcji śmieci. O tym także rozmawiają z odwiedzającymi ich dziećmi.
Pomyślelibyście, że nasze dzieciństwo dzieci będą oglądały w muzeum? Wydaje się, że dopiero wczoraj wpinaliśmy kolejną karteczkę do segregatora i związywaliśmy gumką recepturką kolekcję historyjek. Dziś kolekcjonowanie też przynosi dużo frajdy, szkoda tylko, że w części przeniosło się do świata wirtualnego. Co nasze dzieci będą znajdować za kilkanaście lat w starym pudle na strychu?