Wczoraj Polska „zabłysnęła” w „Financial Times”, w którym to pojawił się obszerny artykuł zatytułowany „Karmienie piersią w Polsce: nie w miejscu publicznym, proszę”. Ilość absurdalnych sytuacji, które spotkały polskie matki karmiące była w ostatnim czasie tak duża, że Polska, dzięki nim zaczęła brać udział w niechlubnej walce o bycie antyprzykładem dla innych państw. Pozwolę sobie przypomnieć kilka z nich (to o nich napisał „Financial Times”).
1. W sierpniu ruszył precedensowy proces przeciwko właścicielowi jednej z sopockich restauracji. Młoda mama Liwia Małkowska postanowiła walczyć o prawa kobiet po tym, jak została wyproszona przez kelnera z restauracji, gdy chciała nakarmić piersią dziecko. Gdy podczas obiadu 6-miesięczna córeczka pani Liwii zaczęła płakać, matka rozpięła koszulę, chcąc nakarmić głodne dziecko. Wtedy kelner poprosił, by wyszła do... toalety. Dla niej "nie było takiej opcji". Postanowiła walczyć przed sądem o prawa karmiących matek.
2. Sierpień 2016 - były europoseł Marek Migalski porównuje karmienie piersią do sikania czy puszczania bąków. Choć Minister Zdrowia reaguje na niestosowne porównania byłego europosła: "Karmienie piersią jest czynnością nie tylko naturalną, ale wręcz zasługującą na jak najszersze wsparcie. Piętnowanie kobiet za karmienie w miejscach publicznych jest nie do zaakceptowania", informacja o całym zdarzeniu poszła już w świat.
Autor artykułu próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego w Polsce istnieje problem akceptacji i zrozumienia dla matek karmiących. Pomagają mu w tym Joanna Pietrusiewicz prezes Fundacji Rodzic po Ludzku, której jednym z celów jest unormowanie sytuacji kobiet karmiących piersią w miejscach publicznych. „Czy dlatego, że karmienie piersią jest bardzo intymne? A może dlatego, że w konserwatywnej mentalności, kobiety powinny siedzieć w domu z dzieckiem? Czy dlatego, że jest czynnością fizjologiczną?"- pyta. Do dyskusji dołącza znana blogerka Hafija (Agata Aleksandrowicz), tłumaczy, że karmienie piersią nie jest społecznie akceptowane, ponieważ zbyt mało kobiet karmi piersią.
- Te kobiety nie są widoczne w miejscach publicznych, więc karmienie piersią staje się zjawiskiem bardzo rzadkim, czymś niechcianym – tłumaczy.
„Financial Times” przytacza wyniki badań Urszuli Bernatowicz-Łojko, neonatologa:
„Prawie 99% polskich matek chce karmić piersią swoje dzieci, gdy opuszczają szpital. Ale większość szybko rezygnuje — tylko 14% karmi wyłącznie piersią do ukończenia 6. miesiąca życia dziecka”.
Z raportu NIK-u opublikowanego 27 lipca 2016 r. na temat opieki okołoporodowej w Polsce jasno wynika, że szpitale nie wspierają karmienia naturalnego, a nawet je utrudniają. Spośród 29 kontrolowanych szpitali, tylko w trzech noworodkom (których dokumentację analizowano) nie podawano modyfikowanego mleka.
Kolejnym problemem jest podejście pracodawców do matek karmiących. Według polskiego kodeksu pracy, matkom karmiącym przysługują dwie 30-minutowe przerwy. "Nie wiemy, jak [ustawa] jest realizowana" – powiedziała dla „Financial Times” Joanna Pietrusiewicz, dodając: „Dostajemy informacje od kobiet, które mówią, że czują się zakłopotane. Dano im do zrozumienia, że w firmach, w których pracują, karmienie piersią nie jest mile widziane ".
Cały artykuł podsumowują piękne słowa Joanny Pietrusiewicz, która wyjaśnia, że nie chodzi o to, by nakłonić 100% kobiet do karmienia piersią, ale o to, by kobiety czuły się zrelaksowane, spokojne, szczęśliwe, by mogły doświadczać swojego macierzyństwa w taki sposób, jaki czują, że jest dla nich najlepszy.