Spot jest pierwszym rozdziałem nowej kampanii marki.
Spot jest pierwszym rozdziałem nowej kampanii marki. Screen z YouTube.com
Reklama.
Ład, którego nie widać, ale czuć
Wyreżyserowany przez Michała Marczaka, z główną kreacją aktorską Anastazji Bernad pierwszy spot sieciówki, z projektu zatytułowanego „Zmiany”. Wideo pokazujące tak fajną, nieprzerysowaną rzeczywistość, że podczas oglądania trudno powstrzymać uśmiech. Ona, on i dwoje dzieci. Blond maluch, córeczka Helenka i nienarodzony jeszcze bobas w brzuchu Anastazji. Wyluzowani, trochę roztrzepani, a jednocześnie pełni spokoju i ładu, takiego, co to go nie widać, ale czuć.
Spot zrealizowany w swobodnej formie „podglądania przez dziurkę od klucza”. Przez kilka minut jesteśmy z tą wesołą gromadką, towarzyszymy im przy śniadaniu, na spacerze w parku, podczas wieczornej kąpieli. A oni są tak maksymalnie, do bólu prawdziwi, że zapominamy trochę o tym, że wciąż oglądamy reklamę.
Nieprzerysowana rzeczywistość jako najlepszy scenariusz
Swobodna gra aktorska uzupełniona jest o lekką narrację samej bohaterki. Anastazja opowiada o początkach znajomości z partnerem: "Nie przeszkadzało mu, że śmierdzę jedzeniem i mam brudne włosy. On skubany się nie poddawał, dałam się zabrać na plażę. Ale akurat Wisła wylała i nie było plaży tylko bagna i komary." I wspomina o domowych narodzinach córeczki: "Urodziłam Helenę, w domu. Co było świetne! A pod oknami moje dziewczyny piły wino, tańczyły, płakały i krzyczały „ANASTAZJA”!"
Tańcząca w różowych majtkach Anastazja, to dla mnie najlepsza scena całego spotu, niczym nieskrępowana radość i pewność siebie młodej matki, kochanej i kochającej partnerki, świadomej kobiety. I towarzysząca jej narracja samej bohaterki: "Przy tym chłopaku mogę sobie być na luzie, taka jaka byłam malutka. Dużo tańcząca i wesoła dowcipaska, ale też bardzo spokojna składająca piżamkę."
Takie spoty chcemy oglądać, minisztuki codziennego życia. Prawdziwe i swobodne, obnażające nasze niedoskonałości i wady. Zwyczajnie, po ludzku.