Uważasz, że ustawa antyaborcyjna, to sprawa kobiet z wielkich miast i wyimaginowany problem, który ma przykryć inne działania rządu. Zaraz udowodnię ci, jak bardzo się mylisz.
Ustawa antyaborcyjna ma złą i cyniczną nazwę. Aborcja to taka modna nazwa używana przez wykształcone panie w wielkim mieście. Przypomnijmy sobie, jak z takimi sprawami radzą sobie np. na polskiej prowincji.
– jest metoda na beczkę
– jest metoda na strych
– jest metoda na płody zamrożone w lodówce
– jest metoda na skakanie z drabiny
– jest metoda na zostawienie chorego dziecka w wózku, by po prostu umarło
Jest na pewno znacznie więcej metod, o których nawet filozofom się nie śniło.
Wrzucenie aborcji do worka tematów interesujących tylko wielkie miasto oraz nazwaniem jej tematem zastępczym jest podłą manipulacją.
Niechciana ciąża, to przede wszystkim problem prowincji, to przede wszystkim problem osób gorzej wykształconych, takich które mają trudniejszy dostęp do antykoncepcji, które wstydzą się o niej rozmawiać.
To często ciąże wynikające z niechęci męża do używania prezerwatyw, który równie niechętnie zapatruje się na kolejnego potomka.
Niechciane ciąże to problem przede wszystkim kobiet pracujących na słabo płatnych stanowiskach, które nie mogą sobie pozwolić na kolejne lub pierwsze dziecko. Ja wiem, że popularne jest stwierdzenie, że skoro Bóg dał dziecko, to i da na dziecko. Usłyszałam, ostatnio piękną parafrazę tego stwierdzenia – skoro Bóg dał samochód, to da też na benzynę...
Ta ustawa uderzy we wszystkie kobiety oraz ich rodziny. To oznacza, że ta ustawa uderzy w większość obywateli.
Kto na protest
Dlatego tak niezwykle ważne jest to, by dzisiejszy protest nie był przemarszem wyłącznie świadomych i oczytanych kobiet z wielkich miast. One naprawdę sobie poradzą, kiedy zajdą w niechcianą ciążę.
To musi być protest zarówno copywriterek i wykładowczyń, jak i ekspedientek z dyskontów i kucharek. Dramatem będzie, gdy w pracy nie pojawią się fryzjerki, maszynistki, pracownice fabryk kelnerki, nauczycielki. Musimy być solidarne.
A więc tak, zabierz na protest swoją koleżankę, ale o proteście opowiedz też ciotce spod Grójca, zabierz na niego swoją matkę, babcię, porozmawiaj o tym proteście z panią z osiedlowego sklepu, swoją fryzjerką, sąsiadką.
Dosyć z traktowaniem kobiet, jako obywateli drugiej kategorii. Szczytem bezczelności jest nazywanie kwestii dotyczących ponad połowy obywateli – wyimaginowanym problemem.
Nie możemy pozwolić, by nasze życie i zdrowie ktoś traktował jako wytwór wyobraźni.