
Redaktorka opublikowała post traktujący między innymi o profesorze Chazanie, ku przestrodze. Teraz ma 17 000 udostępnień, kilkaset wiadomości w skrzynce, dokumentację medyczną, zdjęcia. Ludzie złapali oddech i mówią głośno, o tym jak lekarz, powołując się na klauzule sumienia, wywołał traumy, które na zawsze w nich pozostaną. Po kilkunastu godzinach od publikacji swojego postu mówi - Mnie się tam nic nie wydarzyło. Byłam traktowana wręcz jak VIP. To co, przeżyli ludzie, którzy do mnie piszą, to są realne dramaty. Absolutny koszmar – dodaje z przekonaniem.
– Jednej z kobiet, napisała do mnie dziś, kazał urodzić martwe dziecko siłami natury. To była ciąża bliźniacza, jednego z noworodków nie udało się uratować. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co czuje kobieta, która musi wypchnąć na świat swoje martwe dziecko! Każdy, normalny lekarz wykonałby w takiej sytuacji cesarskie cięcie. Ale profesor Chazan, do takich nie należy.
Dziennikarka podkreśla z największą mocą, że nie jest osobą wierzącą. Kiedy 12 lat temu przyszła do szpitala, żeby urodzić dziecko, oczekiwała profesjonalnej, medycznej pomocy. A nie bredni o tym, że dziecko jest nieślubne, a poród siłami natury będzie dla niej karą za grzechy, jakich się dopuściła. Ani powoływania się na 10 przykazań i w ich wymiarze sugestię o wyższości porodu naturalnego nad cesarką.– Sprawdziłam ten dekalog, bardzo rzetelnie, takie zboczenie zawodowe, bo być może coś przeoczyłam. Nie ma w nim zapisu o cesarskim cięciu, co więcej - gdybyśmy wprost stosowali Biblię i jej zapisy, nasze rynsztoki spłynęłyby krwią – mówi Anna.
Może cię zainteresować także: Nie po bożemu. Dlaczego coraz więcej par świadomie decyduje się na dziecko przed ślubem?