Stacey w 22 tygodniu ciąży musiała już być pod obserwacją w szpitalu
Stacey w 22 tygodniu ciąży musiała już być pod obserwacją w szpitalu Fot. Screen z Facebooka
REKLAMA
„Wiele kobiet doświadcza niepłodności, przedwczesnego porodu, lub straty dziecka, ale nie rozmawiamy o tym za wiele.” - pisze w liście opublikowanym m.in. przez portal upworthy.com, Stacey Skrysak. Na co dzień dziennikarka, blogerka. Od niedawna postanowiła się również dzielić ze światem swoją historią.

Ciąża to nie jest spacerek po parku i wiem to, aż za dobrze. – pisze Stacey. – „Pozwólcie, że wyjaśnię: Jestem statystyczną, jedną z tych, wśród milionów kobiet , które nie doświadczyły perfekcyjnej ciąży i oddałabym wszystko by móc donosić dziecko do wyznaczonego terminu.(…) Latami marzyłam o posiadaniu dziecka, a były problemy z płodnością. Potem mój mąż i ja dowiedzieliśmy się, że spodziewamy trojaczków. Seria niepowodzeń medycznych kazał mi iść pod obserwację w 22 tygodniu. Jedno z dzieci przetrwało, i jest z nami do teraz, ale dwójka z moich trojaczków zmarła z powodu ich skrajnego wcześniactwa. Dlatego moje serce pęka, gdy widzę kobiety w ciąży, które publikują posty o tym, jak przetrwać ten czas, kiedy są w trzecim trymestrze."
Jak wyglądały ostatnie tygodnie ciąży Stacey?
„Pamiętam jak leżałam kilka tygodniu na szpitalnym łóżku, modląc się, żeby moje trojaczki dały radę jeszcze chociaż odrobinę dłużej. Nawet kilka dni mogło zrobić ogromną różnicę. W 20 tygodniu, wyglądałam jakbym miała normalną donoszoną ciąże i ledwo mogłam się przekręcać na łóżku. Troje maluchów uznawało mój pęcherz za worek bokserski. Wstawać mogłam tylko kilka razy w ciągu dnia, dla dobra mojego zdrowia.(…) Ból o skurczów był nie do wytrzymania, ale próby ich zatrzymania były jeszcze trudniejsze.

O wiele gorszy, niż cały ból fizyczny, był ten emocjonalny. Świadomość, że moje dzieci najprawdopodobniej nie przeżyją. W chwili gdy lekarz powiedział, że mam już rodzić, niczego bardziej nie pragnęłam niż cofnąć się w czasie. Pragnęłam poczuć jak moje dzieci mnie kopią…”
Dla tych wszystkich kobiety, takich jak ja, ciąża może być bolesnym wspomnieniem. Zostałam okradziona z możliwości posiadania miłych wspomnień z sali porodowej. Nie było żadnego pięknego, perfekcyjnego magicznego momentu, w którym mogłabym szczęśliwe trzymać w ramionach swoje dzieci (…)Pierwsze z trójki zmarło wkrótce po urodzeniu na moich rękach”.
Nie proszę was o cenzurowanie swoich opowieści z doświadczeń, gdy czujecie się fizyczne i emocjonalnie wyczerpane przez skutki bycia w ciąży. Ciąża jest trudna. Minęły trzy lata i nadal bawi mnie mój miękki brzuszek, pociążowy problem, w którym utknęłam na dobre. Podobnie jak brzydkie włoski na brodzie, które zapomiały odejść po porodzie.

Chodzi o to, że obserwując społeczeństwo, swoich znajomych, miejcie na uwadze, że niektórzy mają inne doświadczenia i chciałabym zachęcić was do większej empatii w stosunku do takich matek jak ja. Kiedy ty patrzysz na swoje opuchnięte stopy, próbujesz uporać się ze zgagą, zastanów się, czy ta przyjaciółka, czy tamta znajoma na portalu społecznościowym, po cichu nie walczy…
Dopóki nie zaczęłam swojej podróży w walce z niepłodnością, nie zdawałam sobie sprawy jak wiele kobiet potajemnie zmaga się w tym problemem. Nie miałam pojęcia jak wiele rodzin żyje w ciągłej terapii, dopóki sama nie znalazłam się w tej sytuacji. Myślę, że byłabyś zaskoczona, jakbyś się dowiedziała jak wiele ludzi modli się o szansę, by kiedyś móc mieć dziecko”.
Źródło: upworthy.com