
Stop. Koniec zabawy. Czas wracać. Idziemy do domu, na zakupy, czeka masa obowiązków. No ileż można! Oj długo dziecko potrafi być niezmordowane i skakać, biegać, dłubać w piasku… Plac zabaw to dla niego istny raj. Wiadomo, że to fajna rozrywka, zarówno pod względem rozwojowym jak i rozrywkowym, no i kolegów można poznać, ale przychodzi ten moment i jest… płacz.
A potem przypomnij dziecku, że jeszcze 5, a potem 3. Jak pisze na blogu parentstricks.pl mama trójki maluchów, odliczanie czasu do momentu, w którym należy opuścić plac zabaw to dobry wstęp do miłego jego pożegnania. Warto pokazywać ten upływ czasu na palcach, co sama stosowała nawet już u roczniaków
„Może i nie rozumiały na początku ile to jest 5 minut, ale widziały, że ilość palców się zmniejsza i po zastosowaniu tego kilka razy, kojarzyły, że jak mama odlicza, to znaczy, że za chwilę trzeba będzie opuścić plac zabaw. I bądź konsekwentny. Czas się skończył to idziemy, nie przedłużamy.”
Nie warto mówić „Idziemy do domu, już. Koniec zabawy”. To nagłe wybicie dziecka z rytmu zabawy nagłą, krótką, informacją, w której przekazujemy wymóg natychmiastowej realizacji, doprowadzi do płaczu w sekundę. Pozwól dziecku ostatni raz zjechać, wdrapać się, dokończyć ostatni element budowli z piasku.
Ty znasz swoje dziecko najlepiej. Wiesz, kiedy nadchodzi ten moment, gdy zaczyna być zmęczone, ale za nic w świecie nie chce odpuścić, zupełnie jakby to miał być jego ostatni raz na placu zabaw. Warto wycofać się „w porę”, czyli zanim zostanie przekroczony jego próg przytomności, siły i chęci na wysłuchanie czegokolwiek, bo potem nic nie pomoże.
Mój syn nie chciał wracać z wakacji do domu. Wcale mu się nie dziwię: plaża, piasek, lody, wesołe miasteczka. Brzydka pogoda? No to wodny park rozrywki i wszędzie nowi super koledzy. Pewnego dnia opuszczając jedno z tych, atrakcyjnych dla dzieciaków, miejsc padło: „Papa zjeżdżalnio, papa fajny baseniku..” itd. I wszystko przebiegło… spokojnie!













