„Obstawałabym przy stwierdzeniu, że są leniwi i wygodniccy. Łatwiej jest zwalić wszystkie obowiązki na żonę i tłumaczyć się pracą. Dla mnie takie tłumaczenie jest żałosne i niewystarczające. Każdy pracuje… kobiety też, a jednak starają się i radzą sobie ze wszystkimi obowiązkami. Może my, same przyzwyczaiłyśmy swoich mężów do tego, że wszystko same robimy. Takie ” Zosie samosie” jesteśmy. A Oni potrafią świetnie to wykorzystać.”
„Doznałem błogosławieństwa przymusu zajmowania się dziećmi.(...)Ja kończyłem pracę o 17:00, a Karolina zaczynała zajęcia ze studentami o 17:15. Punkt siedemnasta wybiegałem z biura i jechałem na parking pod uczelnią gdzie przejmowałem Szyma i z nim jechałem do domu. Chcąc nie chcąc, a bardzo często nie chcąc, musiałem sam się nim zajmować.Spędzaliśmy razem całe popołudnia. Wątpię bym bez tego przymusu wykrzesał z siebie tyle siły, żeby bezwarunkowo poświęcać mu tyle czasu. Dzięki Bogu nie miałem wyboru.”
„Wiem, że masz chęci i wiem, że często nie masz już siły. Ale to kłamstwo. To oszustwo. Masz więcej siły niż Ci się wydaje. Zrób tak: wywal żonę z domu.(…) Zrób to, bo sam chyba widzisz, że inaczej znajdziesz sobie pretekst, żeby robić coś innego. Zajmowanie się niekumatymi maluchami jest mega trudne. Ale w tej trudności hartuje się stal Waszych relacji”.