Prawo autorskie: vaitekune / 123RF Zdjęcie Seryjne
Prawo autorskie: vaitekune / 123RF Zdjęcie Seryjne

REKLAMA
Zgłoszenie dostaliśmy od postronnej osoby - mówi Sebastian Woźniak z małopolskiej straży pożarnej w dziennikpolski24.pl.
Wczoraj, ok. godziny 18, jedna z sąsiadek zauważyła, że na parapecie jednego z tarnowskich bloków siedzi dwójka małych dzieci, 4-letnia dziewczynka i 3-letni chłopiec. Kobieta natychmiast zawiadomiła policję i straż pożarną, bo maluchy znajdowały się w oknie na trzecim piętrzę budynku! Do momentu aż nie zjawiły się odpowiednie służby, co zajęło im raptem 2 minuty, mieszkanka Tarnowa stała pod blokiem i rozmawiała z dziećmi.
Strażacy ściągnęli maluchy z parapetu. Nikomu nic się nie stało. Ale to nie koniec historii. Wywarzając drzwi wtargnęli do mieszkania i co się okazało?
50-letnia babcia, która miała opiekować się dziećmi, spała. Była kompletnie pijana. Miała we krwi 2 promile alkoholu. Potem zjawił się dziadek, którego w czasie całej tej sytuacji nie było w mieszkaniu, ponieważ był w pracy, ale po przebadaniu okazało się, że też jest pijany. A co z rodzicami dzieci?
Matka nie utrzymuje z nimi kontaktu, a ojciec przebywa w zakładzie karnym. Dziadkowie, którzy mieli otoczyć dzieci opieką, zawiedli. Babcia została zatrzymana przez policję, a dzieci trafiły do ośrodka opiekuńczego. Co dalej? Nie wiadomo. Policja dopiero będzie ustalać, czy mają jeszcze jakąś rodzinę, która mogłaby się nimi zaopiekować.
Pewne jest jedno, gdyby nie ta przerażająca sytuacja, prawdopodobnie jeszcze długo nikt by się nie dowiedział o problemie nadużywania alkoholu przez opiekunów. Kto wie, ile razy, wcześniej, dzieci były pozostawiane same sobie. A może sąsiedzi wiedzieli? Podejrzewali? Ale, jak to często bywa, nie widzieli potrzeby zawiadamiania nikogo?