
REKLAMA
Ostrzegam Cię, nie będzie miło. Chciałabym, żebyś stanęła twarzą w twarz samą ze sobą. Przyjrzała się temu, jak wychowujesz swoje dziecko. Oczekuję, że będziesz krytyczna. W innym razie tego nie zauważysz. Nie zorientujesz się, że jesteś samolubnym rodzicem.
Nie buntuj się od razu, że Ciebie to nie dotyczy. Daj sobie czas, by oswoić się z faktem, że kochający rodzic, poświęcający swoje życie dla dzieci, dbający o nie i ciężko pracujący na to, by niczego im nie zabrakło, również może być samolubny. Czasami przejawy tego, że dorosły myśli tylko o sobie, wcale nie są zauważalne. Ba, często osoba ta otrzymałaby od postronnego obserwatora miano rodzica roku. Nie chodzi tu bowiem wcale o sytuację, w której ktoś porzucił rodzinę dla miłości od pierwszego wejrzenia, bądź na pierwszym miejscu postawił karierę zawodową. Taką samolubność każdy wyczułby już z daleka. Musisz wiedzieć, że istnieje inny rodzaj działania tylko we własnym, rodzicielskim interesie. Ta mało znana samolubność jest cicha. Działa pod przykrywką. Niezauważalnie szkodzi naszym dzieciom jak nic innego. Co gorsza, obecna jest w każdym domu. Również w Twoim.
Jesteś samolubna będąc nadopiekuńczą mamą. Naprawdę, możesz mieć głębokie przeświadczenie, że działasz dla dobra dziecka, a jednocześnie, po cichu, sama robić mu krzywdę. Możliwe też jest, że zapewniając mu bezpieczeństwo, stajesz się dla niego zagrożeniem. Dzieje się tak za każdym razem, gdy zabraniasz dziecku podejmować wyzwania, na których mu zależy. Jesteś samolubna również wtedy, gdy nie pozwalasz mu dokonać wyboru. Może to przydarzać się codziennie, na przykład gdy nie chcesz mu kupić białej bluzki, która mu się podoba, tylko kolorową, bo jest bardzo praktyczna. Robisz to samo, jeśli karzesz mu zakładać czapkę, podczas gdy on uskarża się, że jest mu za ciepło. Za każdym razem, gdy wydaje Ci się, że wiesz lepiej, prawdopodobnie myślisz tylko o sobie. Działasz w myśl zasady: “Rób wszystko, bylebym JA nie musiała się martwić.” Nie dajesz dziecku szansy uczyć się na własnych błędach. O ile są sytuacje, w których naprawdę Twoja interwencja jest potrzebna, większość zakazów wypływa tylko i wyłącznie z Twoich osobistych lęków, a nie realnych zagrożeń otoczenia.
Myślisz tylko o sobie, gdy zabraniasz dziecku samodzielnie podejmować decyzje, ponieważ boisz się, że zostaniesz przez nie ośmieszona. “Jak Ty się ubrałaś?! Coś Ty nie pójdziesz tak do przedszkola, musisz się przebrać.” Jeśli nie kieruje Tobą obawa, że dziecko może obetrzeć sobie skórę, gdyż coś jest na niego za małe, nie wolno Ci dyskredytować podjętej przez niego samodzielnie decyzji. Przecież to zupełnie błaha sprawa. Dlaczego maluch nie może włożyć ulubionej bluzki z niezmywalną plamą? Boisz się, że przedszkolanki powiedzą “Jak ona dziecko ubiera!” Nie bądź samolubna, nie bój się krytyki. Szczególnie, gdy wiesz, że robisz dobrze. Niech idzie w poplamionej bluzce do przedszkola. Daj mu szansę nauczyć się samodzielności. To ważne, by dziecko wiedziało, że ma do niej prawo.
“Nie mów o tym, bo nie wypada.” “Nie opowiadaj o tym tacie.” “Nie mów Pani przedszkolance gdzie pracuje mamusia.” Jeśli zdarzyło Ci się tak powiedzieć, wiedz, że byłaś wtedy bardzo samolubna. W momencie, gdy dajemy dziecku komunikat, że nie wolno opowiadać innym o tym, co się wydarzyło w domu, myślimy tylko wyłącznie o sobie. Ponownie chcemy uchronić SIEBIE przed nieprzyjaznymi komentarzami i uwagami. Nie czynimy dla dziecka dobrze, ale wręcz krzywdzimy je. Wywołujemy w nim wstyd. Dajemy przyzwolenie na kłamstwo. Uczymy je również, że ujawnianie swoich emocji i opowiadanie o krępujących rzeczach jest złe. Później dziwimy się, że dziecko mówi nam o swoich problemach, np. że jest bite, dopiero po kilku miesiącach.
“Nie mów o tym, bo nie wypada.” “Nie opowiadaj o tym tacie.” “Nie mów Pani przedszkolance gdzie pracuje mamusia.” Jeśli zdarzyło Ci się tak powiedzieć, wiedz, że byłaś wtedy bardzo samolubna. W momencie, gdy dajemy dziecku komunikat, że nie wolno opowiadać innym o tym, co się wydarzyło w domu, myślimy tylko wyłącznie o sobie. Ponownie chcemy uchronić SIEBIE przed nieprzyjaznymi komentarzami i uwagami. Nie czynimy dla dziecka dobrze, ale wręcz krzywdzimy je. Wywołujemy w nim wstyd. Dajemy przyzwolenie na kłamstwo. Uczymy je również, że ujawnianie swoich emocji i opowiadanie o krępujących rzeczach jest złe. Później dziwimy się, że dziecko mówi nam o swoich problemach, np. że jest bite, dopiero po kilku miesiącach.
Czasami rodzic wypiera fakt, że jego dziecko ma problemy. Nie zgadza się z diagnozą postawioną przez specjalistów. Nie dopuszcza do siebie nieprzychylnych uwag nauczycieli. Nie chce widzieć niepokojących sygnałów w zachowaniu pociechy. Postępuje wtedy bardzo samolubnie. Z obawy, że jego komfort życia zostanie zaburzony, unika konfrontacji z problemem. Nieraz boi się również, że złe przepowiednie staną się rzeczywistością. Nie kieruje nim dobro dziecka, ale własny strach. To bardzo ważne, byś potrafiła to rozróżnić.
Jeśli zdarza Ci się popełniać te błędy, wcale nie oznacza to, że jesteś złą matką. Gdyby wszystko było albo czarne albo białe, każda mama i tata na całym świecie zyskaliby miano okrutnego rodzica. Często jesteśmy samolubni, sami o tym nie wiedząc, ponieważ jesteśmy tylko ludźmi. Nie zawsze działamy refleksyjnie. Tak naprawdę, w zwykłej codzienności funkcjonujemy zupełnie automatycznie. Kieruje nami instynkt samozachowawczy. Nie wiń się za to. Naucz się to zauważać.