Kiedy jeszcze na studiach wyjeżdżaliśmy cała ekipą pod namiot, nikt krzywo nie patrzył na wygniecione koszulki czy jedzenie z puszek. Nawet rodzice podkreślali, ze to fajnie, że spędzamy czas tak jak oni za młodu, że mają nadzieję iż nam, młodym, będzie chciało się jak najdłużej.
Nagły zwrot akcji
Aż tu nagle okazało się, że zamiast ze znajomymi ze studiów planujemy wyjazdy z przyjaciółmi, którzy mają małe dzieci. I z własnym małym dzieckiem u boku. Nagle entuzjazm otoczenia znacząco osłabł i na pierwszy plan wybiły się głosy krytyki, niedowierzania i przede wszystkim oceniania.
Bo przecież z małym dzieckiem pod namiot? Jak to? Może spaść deszcz, może być chłodno, może się wydarzyć milion innych rzeczy, które mogłyby wydarzyć się też w domu/na placu zabaw/u babci na wsi. Najbardziej jednak boli mnie to, że najgłośniej mówią ci, którzy pod namiot nigdy nie wyjechali lub ci, którzy dzieci nie mają.
I nie chcę nikogo przekonywać, że biwakowanie jest lepsze niż 5-cio gwiazdkowy hotel. Każdy odpoczywa tak jak lubi. My wybieramy przyrodę i (czasem) brak bieżącej wody. A piszę to nie po to, by przekonywać, że moja racja jest najlepsza, bo moja. Chciałabym rozwiać wątpliwości tych, którzy się wahają i pokazać, że biwakowanie z maluszkiem trudne nie jest, a przyjemne ponadprzeciętnie.
1. Sprzęt biwakowy
To pierwszy punkt z naszej listy, którą za każdym razem sprawdzamy i pakujemy do auta w pierwszej kolejności. Wiadomo, że kluczowy jest namiot. Do tej pory jeździliśmy z małym igloo, od kiedy jesteśmy we troje zainwestowaliśmy (a właściwie poprosiliśmy Świętego Mikołaja) o większe lokum. Mamy zatem dość spory przedsionek i sypialnię, w której bez problemu mieści się łóżeczko turystyczne. Materac, śpiwory, krzesełka turystyczne, stolik i parasol plażowy – obowiązkowe do zabrania. Na naszej liście jest jeszcze cała masa rzeczy, o których pakowanie na szczęście nie muszę dbać ja, czyli grill, drewienko na rozpałkę potencjalnego ogniska, siekiera, finka, saperka…
2. Kuchnia polowa
To zdecydowanie moja mocna strona. Podzielę się z Wami nawet patentem. Po wymierzeniu bagażnika kupiliśmy trzy szare, plastikowe skrzynki. Jedna jest skrzynką biwakową. Tam trzymamy latarkę, spraye przeciwko owadom, zapalniczki i wszystkie te rzeczy, które traktujemy w kategoriach typowo turystycznych. Druga, to skrzynka kuchenna. Mamy kubki ze specjalnej stali, zestaw sztućców, cukier w jednorazowych saszetkach, specjalne pojemniki na kawę i herbatę, mini płyn do naczyń i wszystko to, czego na co dzień używamy w kuchni, tyle, że w pomniejszonych rozmiarach.
Skrzynka na miejscu może służyć jako miejsce mycia naczyń – jest plastikowa i szybko schnie. Leniwy polecam zostaw plastikowych sztućców i talerzyków – zdecydowanie mniej zachodu, tylko trudniej nimi zjeść kiełbaskę z grilla. Oprócz tego zabieramy zawsze czajnik i kuchenkę turystyczną (elektryczną lub kartusz).
3. Higiena
Trzecia skrzynka, to zestaw kosmetyków. Tu wkładam wszystkie olejki do opalania, żele pod prysznic, mydło. Nie chcę, żeby rozlewały się w tradycyjnej kosmetyczce lub aby co chwila ginęły. Cała łazienka, której potrzebujemy na wyjeździe mieści się w jednym miejscu. W namiocie łatwo utrzymać porządek, gdy wszystko jest w skrzynkach, a skrzynki obok siebie. Równie łatwo się spakować, gdy w bagażniku wszystko ma swoje miejsce.
4. Maluch pod namiotem
Uwierzcie, że większość dzieciaków które obserwuję, uwielbia biwaki. To dla nich coś nowego, odskocznia od codzienności. Dla rodziców zresztą też. Tak czy siak wyjazd z maluchem pod namiot nie będzie nigdy tak spontaniczny jak wyjazd we dwoje. Pamiętajcie o zapasie pieluch, podkładzie do przewijania malca, mleku i butelkach (jeśli są potrzebne). To, co dla mnie najbardziej skomplikowane to też konieczność przemyślenia posiłków dla córki. Zawsze wcześniej wekuję kilka obiadków i strategicznie planuję śniadania. I najważniejsze – zestaw plażowy: wiaderko, łopatka, grabki, koło do pływania, dmuchana piłka i inne gadżety, którymi akurat interesuje się maluch. Przyda się też koc plażowy, parawan i namiot chroniący przed słońcem. Choć u nas ten problem rozwiązuje wcześniej wspomniany parasol.
5. W pakiecie przede wszystkim
Dobry humor i pozytywne nastawienie. Bez tego w ogóle nie ma co ruszać. Wszystko inne się zorganizuje, jak to na biwaku.
Nie martwcie się o rzeczy nieistotne – jeśli spadnie deszcz, część ekwipunku spokojnie możecie schować do auta – ono zawsze stoi niedaleko. Tam też trzymajcie dobrze wyposażoną apteczkę, to oczywiste że potrzebna jest nie tylko w podróży, ale i na wyjeździe. My zawsze zabieramy planszówki i badmintona, bo na nie w mieście rzadko kiedy mamy czas. Ale przede wszystkim wyłączamy telefony, to pozwala nam naprawdę odpocząć.