Szwecja słynie z "bezstresowego wychowywania", tak przynajmniej jest to często określane przez nas, w Polsce. O dziecko, dba się tam na każdym kroku. W szkole, dzieci mówią do nauczycieli po imieniu, a jeśli nie odrobią pracy domowej? Nic nie szkodzi. Nie dostaną złej oceny, tylko kolejny termin na wykonanie zadania.
Rodzice otrzymują dodatki finansowe, dzieci mają zapewnione w szkole posiłki, dentystę, bilety komunikacji miejskiej. Istotne jest to, żeby dzieciom “było dobrze”. Nauczyciel ma prawo, a nawet obowiązek, pytać jak minął dziecku weekend, oraz obserwować, czy na jego ciele nie ma jakichkolwiek śladów przemocy, bo dziecku nie może się dziać krzywda. To naczelna zasada, ale…
Szwedzki nauczyciel, z 16-letnim stażem, stwierdził, że ta ogromna dbałość o komfort dziecka i model “bezstresowego wychowywania” ma też szereg negatywnych skutków. Przez wiele lat swojej pracy często z nimi rozmawiał, dyskutował, próbował metod nagradzania, potem karania, ale efektów swoich działań nie widział. Brak empatii, dyscypliny i egoizm, to podstawowe problemy jakie zauważył.
Jonas Harrysson zrozumiał, że nie dzieci są temu winne, ale ich rodzice. Ich podejście do kwestii wychowywania. Nie zastanawiając się długo, postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami umieszczając wpis na Facebooku. Podjął się próby przemówienia rodzicom do rozsądku, zastanowienia się nad tym, co robią źle i że warto by było pewne rzeczy zmienić.
Nauczyciel podał trzy przyczyny złego zachowania dzieci:
Rozpieszczanie
Oczekiwania dzieci są takie, że wszystko jest dla nich, wszystko im się należy. Rodzice powinni przestać rozpuszczać swoje dzieci i czasami powiedzieć “nie”, nie dostaniesz tego. Nic złego im się nie stanie, jeśli czasami nie otrzymają tego, czego chcą.
Nie tędy droga
Harrysson zauważył, że rodzicie skupiają się nie na tym, na czym powinni.Przywiązują zbytnią wagę to umiejętności dziecka, do tego kiedy zaczyna pisać, czytać, liczyć. Jeśli ich dziecko robi to wszystko jeszcze przed pójściem do szkoły, wtedy rozpiera ich duma.
Docenianie
Ostatnim wnioskiem, jaki wyciągnął nauczyciel ze swojego wieloletniego doświadczenia jest to, że rodzice nie uczą swoich pociech szacunku do tego, co mają. Mają problemy z okazaniem życzliwości i wdzięczności wobec innych. Ciągle im wszystkiego mało, a zapominają o “dziękuję”.
"Cóż, nie chcę was martwić, ale czasu na naukę liczenia i czytania wasze dzieci będą miały wystarczająco dużo.(…) Nauczcie ich jak się bawić, jak ważna jest przyjaźń, i jak umieć dzielić się z innymi.”