Każda mama coś by w swoim macierzyństwie zmieniła. Zastanawiamy się, czy oby wszystko robimy dobrze. Nie raz przechodzi nam przez myśl, czy my w ogóle się do tego nadajemy.
Całe szczęście, niektóre mamy nie boją “obnażać się” przed światem. Co prawda, nie jesteśmy wtedy w stanie powstrzymać zalewającej je fali “hejtu”, ale dzięki takim wyznaniom podejmujemy rozmowy o powszechnych problemach, które zwykle stanowią tabu. Wielu nie chce o nich pamiętać. Kto by przecież chciał wyrywać się do starcia z prawdą, która boli..
Blogerka Kate Tietje podjęła takie wyzwanie. Opowiedziała światu swoją matczyną historię. Była świadoma tego, że nie każdemu się ona spodoba.
Swój wpis na blogu rozpoczęła od słów:
“OK. To poważny post. Dotyczy czegoś, o czym myślałam już od dłuższego czasu, ale bałam się o tym opowiedzieć. Niemożliwe jednak, bym była jedyną, która to czuje. Ponieważ żadna matka nie jest idealna. Być może udajemy perfekcyjne przed innymi mamami, bo boimy się być oceniane za nasze uczucia. Lecz tak naprawdę my wszyscy je mamy. Wzięłam głęboki oddech i mam zamiar podzielić się swoimi.”
Po czym napisała: “Myślę, że kocham mojego syna nieco bardziej, niż córkę.”
Kate jest mamą dwójki dzieci: 3-letniej dziewczynki i 20-miesięcznego chłopca. Bardzo kocha swoje pociechy, jednak nie boi się przyznać do tego, że czasami wydaje jej się, iż robi to niewspółmiernie. Każdy z maluszków jest dla niej cudowny, ale... na swój sposób.
Kobieta wspomina narodziny córeczki. Było to jej pierwsze dziecko. Wspomina z jak wieloma wątpliwościami i niewiadomymi musiała się zmierzyć w okresie ciąży oraz po narodzinach dziecka. Poród był trudny, z komplikacjami. Kate czuła się po nim fatalnie jeszcze przez kilka miesięcy. Nie opiekowała się maleństwem w trakcie pierwszych tygodni jego życia, gdyż po prostu nie była w stanie. Wszystko było trudne. Dziewczynka dokazywała:
“Nie miałam tego “O mój Boże, kocham Cię!” w momencie jej narodzin. Ona jest bardzo niezależną małą dziewczynką. Jest wyzwaniem. Wszystko musi być po jej myśli. Daje się we znaki poprzez swoje napady złości i buntu, gdy jest nieszczęśliwa. OK, jest taka jak ja. Ale to w ogóle nie pomaga.”
Z synkiem Kate jest natomiast zupełnie inaczej. Kate wspomina: “W chwili, gdy mi go podano, wiedziałam, że on jest MÓJ. Mieliśmy okazję połączyć się ze sobą. Nie byłam chora. Czułam się cudownie, nie chciałam go odkładać!”
Obydwie ciąże, porody i okresy połogu, całkowicie się od siebie różniły. Dzieci również są zupełnie inne. Kobieta ma ogromne poczucie winy za to, jak się czuje. Jak sama jednak mówi, nie potrafi nic z tym zrobić. Nie jest w stanie czuć się inaczej i zmienić swojego podejścia jak za dotknięciem magicznej różdżki.
“Chodzi o to, że w codziennym życiu, jest mi łatwiej obcować z moim synem. Jestem bardziej cierpliwa wobec niego. Jest mniej prawdopodobne, abym na niego nakrzyczała (nawet gdy naprawdę jestem na niego za coś zła).”
Kate wyznaje, że bardzo nad sobą pracuje, aby zrównać swoje nastawienie wobec dzieci. Próbuje sobie to wszystko racjonalizować, analizuje każdą codzienną sytuację. Wie, że w ich rodzinie stworzył się naturalny podział: syneczek jest mamusi, a córeczka tatusia.
Kate ma już przygotowane odpowiedzi: “Był młodszy.”, “On tego chciał.”, “Ponieważ bardziej mnie potrzebował”. Wie jednocześnie, że to nie wystarczy…
Kate pisząc swoje wyznanie, była w ciąży. Skrycie marzyła, by urodziła się dziewczynka:
“ Chciałabym mieć możliwość na nowo stać się mamą małej dziewczynki, jako zdrowy i doświadczony rodzic. Chcę ją kochać i pielęgnować tak, jak powinnam była to robić. Może dzięki temu mogłaby nauczyć się prawidłowo kochać i wychowywać dziewczynkę, i mogłabym to wykorzystać do zmiany podejścia wobec starszej córki. Może mogę uratować sytuację, zanim będzie za późno.”
Kate liczy na to, że uda jej się być lepszą matką. Chce pokochać swoje najstarsze dziecko tak, jak małego synka. Kobieta wie, że jej córeczka jest cudownym i małym człowiekiem, który zasługuje na miłość i szacunek matki:
“Mam nadzieję, że kiedyś jej to dam, że będę mamą, na którą ona i wszystkie inne moje dzieci zasługują tak samo.”
Szczerze kibicuję Kate i chylę przed nią czoła za niesamowitą samoświadomość, i szczerość. Niewielu ma odwagę spojrzeć prawdzie w oczy przed samym sobą, a co dopiero w kontakcie z innymi.